29 grudnia, 2014

Zapraszam.

Cześć! Z tej strony Dominika ;) Jak widzicie od dawna już się tutaj nic nie pojawia i wątpie, żeby coś się pojawiło. Trochę dałyśmy plamę, ale zdarza się. Niektóre rzeczy wychodzą inne nie.
Jeśli ktoś tu jest i szuka czegoś do czytania to zapraszam na wattpad mojej nowej historii (niestety nie o 1D) (mam nadzieję, że Ula się za to reklamę nie obrazi hahaha XD)


http://www.wattpad.com/story/28863488-death-zone/parts


Powodzenia we wszystkim! :) Pozdrawiam! xxxx

07 lipca, 2014

Twenty.

Louis

Cisza i spokój. To mnie teraz otaczało. Wszystkie ważne sprawy odłożyłem na bok. Nie mogłem znieść nawału pracy i informacji - nawet jak dla mnie to za dużo. Musiałem pomyśleć jak ochronić dziewczyny i jak ochronić samych chłopaków. Potrzebowaliśmy pomocy i wiedziałem, że nie będzie łatwe sprawić, żeby ktoś nam pomógł. Mieliśmy większą liczbę wrogów niż przyjaciół. Na szczęście udało mi się już załatwić pare osób - Andrew, Calum, Mike, Ashton i Luke. To będzie wojna gangów jakiej jeszcze nie było w tym mieście. Walka o pierwsze miejsce dopiero się zacznie.
Po godzinie siedzenia w samotności w końcu postanowiłem zwołać naradę domową, w której uczestniczyły nawet dziewczyny. Gdy wszyscy zasiedli przy stole przez pare chwil panowała cisza. Odchrząknąłem znaczącą i wszystkie oczy zwróciły się na mnie.
-No więc... Znacie sytuacje, wiecie jak jest. Nie mam nic do ukrycia. Wszyscy jesteście świadomi tego w jakim niebezpieczeństwie się znajdujemy. Potrzebujemy pomocy - Spojrzałem znacząco na Liama - Mam nadzieję, że teraz nie będziesz robił żadnych wyrzutów z tego powodu.
-Nie, ale wciąż uważam, że to beznadziejny pomysł - Wzruszył ramionami, obracając w palcach jabłko.
-Dokładnie czyjej pomocy potrzebujemy? - Zapytała Darcy. Wciąż była zmarnowana po Nicku.
-Chrisa - Odpowiedziałem, całkowicie poważny.
-Oh nie, Louis nie - Szepnęła kręcąc głową z niedowierzaniem - Powiedz, że to żart.
-Wiem, że to trudne, ale nie znasz go tak jak my.
-Nie znam go? Louis proszę cię... spoufalasz się z kimś kogo znam, pakujesz go w gówno, to mój przyjaciel - Zmarszczyła brwi zupełnie się ze mną nie zgadzając.
-Ty w ogóle myślisz co robisz?! - Warknął Liam - Wpieprzasz w to znajomych Darcy.
-Bo może wszyscy jej znajomi siedzą w tym gównie tak jak my? - Fuknąłem w jego stronę - To jest nasza pomoc. Jeśli komuś się nie podoba może odejść, ale nie obiecuje, że przeżyjecie jeden dzień na własną rękę.


________________________

Nasz życie wyglądało teraz inaczej. My załatwialiśmy swoje sprawy, a dziewczyny chodziły na uczelnię. Brakowało mi bliskości z Darcy, a teraz mieliśmy jeszcze mniej czasu dla siebie. Moja dziewczyna większość czasu spędzała na uczelni realizując jakiś pierdolony projekt, a ja zajmowałem się sprowadzaniem chłopaków. 
Opierając się rękami o oparcie kanapy, usłyszałem dzwonek do drzwi. Od razu wiedziałem kto to.
-Siema - Powiedziałem z szerokim uśmiechem, otwierając drewniane drzwi. Luke, Ashton, Calum i Mike, którzy w nich stali przybili mi piątki. Usadowili się przy stole w kuchni.
-To o co chodzi? - Zagadnął Mikey. Razem z chłopakami również zajęliśmy miejsca i zacząłem im wszystko wyjaśniać. Cieszyłem się, że dziewczyn jeszcze nie ma, przynajmniej się w to nie wtrącały, a Darcy nie posyłała mi smutnych i zarazem zgniewanych spojrzeń. 
Niall i Harry opowiedzieli im razem ze mną o planie.
-Wow, wow, wow - Luke uniósł ręce w górę - Oszaleliście? Venz? To są jakieś jaja.
-Dokładnie to samo im mówiłem - Przyłączył się Liam.
-To jedyne dobre wyjście - Warknąłem. Kolejny zjeb.
-Dobre wyjście to będziesz miał gdy rozsadzi cię na pół zanim powiesz słowo - Zaoponował chłopak z kolorowymi włosami.
-Ok, stop chłopcy - Warknął Ashton - Bierzemy Venza. Jeśli dobrze się z nim dogadamy wszystko pójdzie jak po maśle i zajebiemy tych skurwieli. 
-Poza tym i tak za późno, żebyście się nie zgodzili - Uśmiechnąłem się sztucznie. Spojrzałem na zegarek, który wybił godzinę piętnastą. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi - Już tu jest.
-Żartujesz sobie, kurwa, prawda? - Warknął Harry - Sam podejmujesz decyzje!
-Ale robię to z myślą o was - Wstałem z krzesła i otworzyłem drzwi.
-Czekaliśmy - Przywitałem się. Młody chłopak wszedł do środka.
-Ja też nie mogłem się doczekać tego spotkania, braciszku.

_________________
Darcy

Myślałam, że idąc na te zajęcia nadrobię naukę. Tymczasem profesor Olivier tłumaczył chromosomy poszczególnych stworzeń. Nie miałam ochoty tego słuchać, akurat to doskonale pamiętałam. Czekałam aż to się skończy i będę w końcu mogła wziąć udział w projekcie. Praktycznie - brałam w nim udział, ale na razie powtarzaliśmy jakieś gówna, których wcale nie muszę poznawać na nowo.
Cieszyłam się kiedy w końcu zajęcia się skończyły i mogliśmy wyjść. Byłam głodna i zmęczona. Miałam nadzieję na wejście do domu chłopaków i pójście spać. Tak bardzo teraz tego chciałam... Marzenia. Pewnie będzie kolejna narada "rodzinna" o tym co nam wolno, a czego nie.
Lily czekała na mnie już za drzwiami. Zmarszczyłam brwi. Zazwyczaj stała tu już z Harrym albo Zaynem.
-Czemu jesteś sama? - Zapytałam wskazując na miejsce obok niej, jakby za chwilę miał się tam ktoś pojawić. Dziewczyna wzruszyła ramionami.
-Nie mam pewności, ale chyba coś się stało...
-Jak to? - Moje serce od razu zaczęła szybciej bić.
-Po prostu... żaden się dziś nie zjawił. Nie ma ich, Darcy. Musiało coś się stać - Przymknęłam powieki i wzięłam głęboki wdech. Nie mogłam pozwolić sobie na panikę. Nie teraz.
-Oh Lily.. Może po prostu mieli coś do załatwienia, wiesz jacy są. Poczekajmy na nich chwilę, a jak się nie zjawią wrócimy autobusem - Usiadłam na jednej ławce w parku przed uczelnią. Śledziłam wzrokiem swoje notatki potrzebne na następną lekcję. Po parku minutach poczułam łokieć swojej przyjaciółki, wbijający się lekko w moje żebra. Podniosłam wzrok i ujrzałam Andiego.
-Andy? - Zapytałam zdziwiona - Co ty tu robisz?
-Przysłali mnie po was, bo są zbyt zajęci - Wyjaśnił szybko. Wstałyśmy z ławki i podczas drogi Lily zostawiła nas z tyłu, gdy rozmawiała z mamą przez telefon. Miałam okazję porozmawiać sam na sam z facetem, który zabił na moich oczach dwójkę ludzi.
-Co oni robią? - Zapytałam i dodałam szybko: - Tylko mnie nie okłamuj. Wiem, że coś się święci.
-Zebranie w domu. Przyjechało kilku chłopaków i nie mogli ich zostawić.
-Kto taki? - Zapytałam ciekawa unosząc brwi.
-Mało osób. Tylko Mike, Venz, Luke, Ashton, Chris, Calum, ja i paru moich ludzi.
-To rzeczywiście mało - Warknęłam sarkastycznie.
-Nie dziw się Darcy, twój chłopak chce cię chronić i robi wszystko co w jego mocy by ta ochrona była jak najlepsza - Powiedział otwierając przede mną drzwi od samochodu. Uśmiechnęłam się wsiadając.
-Kocham go - Powiedziałam szczerze. Andy odwzajemnił uśmiech.
-Wiem - Zamknął drzwi i czekaliśmy na Lily, która znajdowała się pare metrów od nas. Przeniosłam swoją uwagę na radio i zaczęłam bawić się stacjami radiowymi. W końcu postanowiłam posłuchać trochę mocnego rock'a. Usłyszałam dziewczęcy pisk, a moja głowa natychmiast się odwróciła. To znów się dzieje, a ja miałam nadzieję, że to tylko zły horror. Co ja im zrobiłam. Boże, dopomóż...
-DARCY SPIERDALAJ Z SAMOCHODU! WYSIĄDŹ Z NIEGO, SŁYSZYSZ?! - Głos Andiego wprawił mnie w natychmiastowy ruch. Otworzyłam drzwiczki i odbiegłam dwa metry, kiedy nastąpił wybuch samochodu.

______________________

Andy pociągnął za drzwi otwierając je z impetem. Omal nie wypadły z zawiasów. Wszedł przelany pewnością siebie do domu, a zaraz za nim Lily. Andy od razu rzucił się na nieznanego mi, młodego chłopaka.
-Ty popierdoleńcu! Komu podkładasz kurwa bomby nam czy im?! - Złapał go za koszulkę i rzucił w komodę. Porcelanowe dekorację roztrzaskały się na podłodze, ale nie zrobiło to na mnie wrażenia. Skoro Louisa było stać na kilka willi to na głupie ozdóbki też powinno.
Andy wymierzył cios w jego szczękę. Krew zaczęła spływać mu z kącika ust.
-To nie ja! - Młody odepchnął go od siebie, wycierając krew z ust - Dopiero tu przyjechałem. Cały czas byłem z nimi - Wskazał na chłopaków usadowionych na kanapie. Co robili? Oczywiście oglądali porno.
Chciało mi się płakać. Moje ubranie jest do wyrzucenia, ponieważ przez wybuch bomby w samochodzie troche się po podpalały i Andy musiał mnie gasić swoje kurtką. Strasznie bolały mnie dłonie, na które upadłam. Kawałki szkła rozcięły mój policzek. A co tymczasem robił Louis? Siedział i oglądał pierdolone porno.
Zacisnęłam usta i spojrzałam na przyjaciółkę. Jej również było przykro z powodu Nialla. Kiwnęłam jej, że idę a górę. Oczy wszystkich zwrócone były na mnie, ale udawałam, że tak nie jest. Nie chciałam więcej przedstawień już dzisiaj.
-Darcy! - Krzyknął Louis wstając z kanapy. Nie zatrzymałam się.
-Poczekaj, Darcy - Próbował mnie dogonić, ale jedyne co mu się dostało to zatrzaśnięte drzwi przed nosem. Zamknęłam je na zamek. 
Chłopak zaczał w nie walić rękami.
-Otwórz te pierdolone drzwi! - Weszłam do łazienki i od razu włączyłam prysznic. Lecąca woda zagłuszyła walenie mojego chłopaka. Rozebrałam się i wrzuciłam do kosza brudne i podarte ciuchy. Wskoczyłam pod wodę zmyć z siebie zaschniętą krew. Po odświeżeniu się, odkaziłam jeszcze rany spirytusem salicylowym i zabandażowałam ramię. Byłam w stu procentach pewna, że było stłuczone, ale na nic innego nie mogłam sobie pozwolić. Wyszłam z łazienki i doskoczyłam do szafy, żeby się w coś ubrać. Obecnie w domu mojego chłopaka nie miałam zbyt wielkiej ilości ubrać. Nałożyłam czarne leginsy i luźną bluzkę na ramiączka bez dekoltu. Wzięłam książkę i zaczęłam czytać. Ledwo skończyłam trzecią stronę, a do pokoju ktoś wszedł.
-Możemy pogadać? - Zapytał damski głos. Lily.
-Chciałabym trochę pobyć sama - Warknęłam. Wiedziałam, że ją to zraniło, ale ja też nie miałam już sił. Po prostu za długo chyba pokazywałam niewzruszoną. Dziewczyna wyszła bez słowa, ale na długo nie miałam spokoju. Do pokoju wpadł Zayn.
-Masz gości - Powiedział z uśmiechem poruszając zabawnie brwiami.
-Nikogo się nie spodziewam - Powiedziałam odkładając książkę na bok i wstając.
-W takim razie niezapowiedziana wizyta - Mruknął - Przyjaciółki przyszły was odwiedzić - Uniosłam brwi. Przyjaciółki? Emma. To pewne, ale z kim?
Zeszłam na dół i wzrok wszystkich powędrował znów w moją stronę. Wyglądałam dość niechlujnie i dziwnie sie czułam kiedy wzrokiem mierzyło mnie przynajmniej z dziesięciu mężczyzn. Weszłam do salonu. Telewizor był wyłączony, a na stole rozłożone leżały jakieś plany budynków. Na kanapie siedziały dwie dziewczyny: brunetka i blondynka. Emma i Caroline. Ciekawe czego ta suka tu szuka, bo jeśli chodzi o kutasy to mamy ich tutaj w zapasie.
-Skąd wiedziałyście gdzie nas znaleźć? - Widać było, że Lily prowadzi z nimi pogawędkę.
-Po prostu wiedziałyśmy gdzie mieszka słynny Louis Tomlinson - Puściła mu oczko, ale on nawet na nią nie patrzył - A skoro Darcy nie było u niej w mieszkaniu przyjechałyśmy do jej chłopaka.
-Cześć - Uśmiechnęłam się i przywitałam z obiegami dziewczynami.
-Zmieniłaś się - Zabrała głos Caroline - Ostatnim razem jak cię widziałam to uciekałaś przed swoim chłopakiem, który zdemolował mi pokój.
Machnęłam ręką.
-To było dawno - Zaśmiałam się. Ciekawe czemu była dla mnie taka miła - Chodźmy na górę tam obgadamy wszystko - Zgodziły się od razu wstając z kanapy. Jako, że szłam ostatnia Louis posłał mi niemą wiadomość, że będziemy musieli porozmawiać. Zignorowałam to, dla mnie mogliśmy już w ogóle nie zamienić słowa.
Gdy tylko przekroczyłyśmy próg pokoju Nialla i Lily, Emma szybko zaczęła temat.
-Co ci się stało w policzek?
-I w ramię? - Dodała Caroline.
-Miałam wypadek na uczelni, jakiś idiota mnie potrącił samochodem - Udawałam niewzruszoną. Będąc w tej sytuacji musiałam nauczyć się kłamać.
-Nic ci nie jest? - Zapytała ciemnowłosa.
-Nie, nic poważnego - Uśmiechnęłam się.
-Czemu tak dużo ludzi jest na dole?
-Louis robi imprezę z okazji urodzin. Zjechało się trochę kumpli i jest tłoczno - Zaśmiała się Lily, posyłając zbolały uśmiech.
-Zadajecie strasznie dużo pytań - Zaoponowałam Emme, która chciała zadać kolejne.
-Po prostu dawno się nie widziałyśmy to tyle - Wzruszyła ramionami Caroline - Duży ten dom. Ile ma pokoi?
-Dziesięć - Odpowiedziałam. To prawda. Ten pokój miał z dziesięć pokoi w tym pięć używanych, a pozostałe pięć pozostawało do rozdzielenia między naszymi "gośćmi". Dzięki wielkiej przestrzeni domu, wcale nie panował tu taki tłok, jaki można było sobie wyobrażać.
-Pokłóciłaś się z Louisem?
-To nic poważnego - Odpowiedziałam wzruszając ramionami, co było złym pomysłem, bo zaczęło mnie to ubolewać - Mała sprzeczka. Za dwie godziny będzie wszystko w porządku.
W konwersacji przerwał nam dźwięk telefonu. Od razu rozpoznałam ten dźwięk. Spojrzałam przerażona na Lily i podniosłam słuchawkę.
-Jestem zawsze krok do przodu - Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, rozłączył się. Zanim się obejrzałam pędziłam ze słuchawką w dół schodów, krzycząc imię swojego chłopaka.
________________________________________
WRÓCIŁYŚMY!
Wiemy, że sie cieszycie :D
Pare spraw na początek:
  • Tworzymy NOWĄ listę informowanych więc sie zapisujcie jeśli chcecie! 
  • Dopóki Ula nie dokończy swoich spraw ja będę pisać rozdziały.
  • Proszę rozgłaszajcie nasze fanficton do swoich znajomych z twittera, niech więcej ludzi dowie się o Ratters!
  • Hashtag #Rattersff wciąż działa, piszcie swoje przemyślenia, najlepsze cytaty, oceny, czytamy wszystko!
  • Apelując: Nie odeszłyśmy z powodu małej ilości komentarzy. Był to tylko dla nas kolejny punkt, żeby zamknąć to ff. Brak czasu i hejty jakie dostawałyśmy naprawdę doprowadziły do zamknięcia opowiadania, ale wracamy ze zdwojoną siłą i większą dawką inspiracji, pomysłów i czasu!
  • #RATTERSFF <- DZIAŁAMY KOCHANI!
Bucia ☺

21 maja, 2014

THE END.

No i nadeszła ta chwile, kiedy przychodzimy do was z informacją - Blog zostaje zawieszony, a my rezygnujemy z dalszego pisania rozdziałów, ponieważ nie widzimy w tym już sensu. Ostatnie komentarze, że "nasz zasób słownika jest bardzo ograniczony" nie dodają ani troche motywacji (nie mylcie tego z tym, że nie przyjmujemy krytyki do pomyślenia, bo to po prostu była przesada). Informowanie prawie 100 osób, a udziela sie niecała 1/4 z tego? No to też nie motywuje. Poza tym ja sie zajęłam teraz swoim drugim opowiadaniem o Harrym, a Ula zaczęła pracować, więc jesteśmy ciągle zajęte i też nie mamy w was oparcia czy motywacji (nie we wszystkich, ale jednak znajdą się takie osoby). Dziękujemy wam bardzo, za to, że tu z nami wytrzymaliście tyle czasu. To bardzo miłe z waszej strony! Kochamy naszych Rattersów x

Oficjalnie przygoda z Ratters zostaje zakończona i niestety nie wiadomo kiedy i czy w ogóle wrócimy do pisania :)


















Mnie możecie znaleźć teraz tutaj: http://emeraldfanfic.blogspot.com/ .

15 marca, 2014

Nineteen

Louis
-Dobra słuchajcie, ściągnęliście mnie tutaj po to, żebyśmy wymyślili jakiś plan, a nie narzekali na to jak bardzo jest źle - Warknąłem. Zaczęli mnie denerwować swoimi monologami "Ale to się nie uda"; "Boże przecież skąd my to weźmiemy"; "jesteśmy w jebanym dołku".
-Łatwo Ci mówić Louis - Odszczeknął Zayn.
-Jestem w tym tak samo jak wy do kurwy, więc wcale nie jest mi łatwo - Przeczesałem nerwowo ręką włosy - Ale prawda jest taka, że musimy teraz już to wykonać. Mam ten telefon, na który cały czas ktoś dzwoni. Wie o nas wszystko, o naszych zadaniach, ale wciąż się nie przedstawił.
-Czyli teraz musimy mieć się na uwadze jeszcze bardziej niż wcześniej? - Zapytał Niall, na co kiwnął przytakując głową - Kurwa - Warknął.
-Robimy tak: W pierwszej kolejności musimy trzymać Lily i Darcy na bezpieczną odległość od naszego domu. Widujemy się z nimi tylko u nich. Po drugie macie zwracać uwagę na najmniejsze szczegóły i uważać z kim gadacie. Po trzecie, będzie trzeba zadzwonić do Venza.
-Do tego kutasa? - Splunął Liam - Chyba sobie jaja, kurwa, robisz.
-Wiem, że nie jest tu mile widziany PRZEZ CIEBIE, ale ja mam z nim dobry kontakt i mam zamiar załatwić kolejnych chłopaków do pomocy.
-Pakujesz nas w niezłe gówno - Dopowiedział chłopak - Nie lubie go nie bez powodu. Widze, że jest fałszywy.
-Jest jedyną osobą, która może nam pomóc - Odpowiedziałem spokojnie - Jesteś wkurwiony, bo pornoli nie będziesz mógł oglądać? - Liam pokręcił tylko głową i wstał. Na odchodne rzucił tylko głupie 'Wszyscy przez Ciebie zginiemy Louis'.
-To jak z wami, wchodzicie w to? - Wszyscy kiwnęli głowami potwierdzając, a na mojej twarzy zagościł wielki uśmiech.

~*~

-Widocznie ma powody, Louis - Odpowiedziała moja dziewczyna. Opowiedziałem jej całą sytuacje. Dzisiaj postanowiłem, że koniec z tajemnicami przed nią; zrozumiałem, że to przez to, że prawie nic jej nie mówiłem to się nam nie udawało. Potem niestety zrozumiałem, że narażam ją na niebezpieczeństwo i mam wyrzuty sumienia. Możecie nazwać mnie egoistą, że myśle tylko o swoim szczęściu, ale w krótkim czasie przekonałem się, że to właśnie ona jest moim całym światem i że bardzo szybko mogę ją stracić jeśli tak dalej pójdzie. 
-Jakie może mieć powodu? Widzieć w kimś coś złego? Gówno prawda tak się nie da - Warknąłem i usiadłem na łóżku chowając twarz w dłoniach.
-Prawda. Pogódź się z tym - Powiedziała i wyszła z łazienki. Włosy związane miała w luźnego kucyka, a kilka kosmyków jej umknęło i opadały luźno wokół jej malutkiej twarzy. Ubrana była w luźną koszulę z logiem San Francisco Giants* i szorty, ale dla mnie była najpiękniejszą kobietą na ziemi. Jej szare oczy przeskanowały moją twarzy i jakby nagle się rozluźniła, bo ramiona opadły jej w dół, ale na ustach wciąż widziałem uśmiech. Usiadła mi na kolanach, tak że nogi miała po jednej stronie, a ręce ułożyła wokół mojej szyi.
-Widzisz Louis ludzie widzą w innych ludziach dobro i zło. Liam widzi w tym całym dupku tą złą stronę, a wy widzicie tą dobrą. To jak ze mną i tobą. Widzę w tobie tą dobrą stronę kiedy inni widzą tylko tą złą - Cmoknęła mnie w czubek nosa i wstała udając się do kuchni. Opadłem plecami na łóżko.
-Dlaczego nazwałaś go dupkiem? - Mruknąłem. Nie widziałem co robi, ale nie przestała, czyli moje pytanie nie wywarło na niej nic. 
-Po prostu jestem po stronie Liama.
-Dlaczego niby kurwa? 
-Bo Liam mi wiele pomógł - Fuknęła na mnie, a ja usiadłem prosto.
-Ja też Ci pomogłem.
-Tak, ale wcześniej mnie też zraniłeś w jakiś sposób, Lou. Nie uważasz? A Liam pomógł mi wtedy, kiedy ty mnie totalnie olałeś. Zrozum to, że mam u niego dług wdzięczności - Zapadła cisza, a ja się nie odzywałem wiedząc, że ma coś jeszcze do powiedzenia. I faktycznie po chwili dodała - To nie tak, że jestem po jego stronie z powodu, że chce mu sie jakoś odpłacić. Ja po prostu... czuje, że coś jest nie tak. Na same imie tego typa moge śmiało powiedzieć, że nie jest kolorowo.
-Ok, rozumiem - Szepnąłem i do niej podszedłem.  Podała mi kubek z herbatą.
-To co dziś robimy? - Mruknęła. Odstawiłem kubek na szafkę, jej własny wyjąłem z jej rąk i zrobiłem to samo. Przycisnąłem ją do szafki i potarłem swoim nosem o jej.
-Odpoczywamy - Szepnąłem zaciągając się jej urywanym oddechem. Zachichotała kiedy podniosłem ją za biodra i posadziłem na szafce. Nasze oczy były teraz na tym samym poziomie. Skanowałem szare tęczówki doszukując się czegoś. Ale wszyscy co widziałem to to, że były przepełnione nieznanym mi do tej pory uczuciem; kryło się za nim coś jeszcze. Strach.
-Co się dzieje Darcy? - Zapytałem od razu.
-To nic takiego Louis - pokręciła głową i zamrugała, a kiedy znów spojrzała mi w oczy nie widziałem już nic poza totalną pustką. 
-Wiem, że- -Niestety nie było dane mi dokończyć wypowiedzi, gdyż zadzwonił telefon. Ale to nie był mój ani Darcy. Odebrałam sprzęt, który "ukradła" moja dziewczyna.
-Wiesz Louis...Zabawa dopiero się zaczyna. Nadchodzę - Rozłączył się zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć. Stałem sztywno nie bardzo wiedząc co powiedzieć, a w mojej głowie powoli już formował się plan. 
-Ubieraj się, jedziemy do Lily - Pokręciła głową, więc posłałem jej pytające spojrzenie.
-Muszę jechać dzisiaj na uczelnie, bo już za dużo opuściłam - Mruknęła.
-Nie zbawi cię jeszcze pare dni.
-Właśnie zbawi - Warknęła rozzłoszczona. Przeczesałem palcami włosy i wziąłem głęboki wdech przez nos.
-Dobra. Pojedziesz na uczelnie razem z Lily, potem ktoś was odbierze i jedziecie do jej mieszkania. Macie nie wychodzić dopóki ktoś z nas wam nie pozwoli - Nie sprzeciwiła mi się, co całkowicie mnie zatkało.
-Erm... a ty? 
-Ja co?
-Już nie będziesz chodził na uczelnie? - Zapytała przygryzając dolną wargę.
-Mam teraz, kurwa, ważniejsze rzeczy do roboty niż pierdolona uczelnia.
-Ok, przepraszam, że spytałam.

Darcy
Siedziałyśmy z Lily w jednej z sal słuchając wykładu o... nawet nie wiem o czym, bo moje myśli skupiały się jedynie na Louisie i jego zachowaniu. Odkąd się go spytałam o uczelnie, a On na mnie naskoczył więcej dzisiejszego dnia się do niego nie odezwałam. Byłam cicha i miałam zamiar pokazać mu, że tak się nie powinno traktować kobiety.
   -A teraz przedstawię wam profesora, który będzie mnie zastępował na wykładach w drugim semestrze.         Proszę powitajcie go ciepło i nie zróbcie mu tutaj piekła.
Mężczyzna w średnim wieku wyszedł na środek sali na co rozeszły się gromkie brawa. Wydawało mi się, że już go gdzieś widziałam, ale jednak wspomnienia jak przez mgłę. Westchnęłam głośno postanawiając uznać, że pewnie minęliśmy się kilka razy na ulicy albo coś. Kiedy skierował na mnie swój wzrok poczułam, że jest mi to znajome. Że już ktoś tak kiedyś na mnie patrzył, ale zbyt szybko odwrócił wzrok bym mogła wszystko zrozumieć.
   -Witajcie nazywam się Olivier Jackson - Lily posłała mi spojrzenie, a ja pokręciłam głową potwierdzając, że to nie mój krewny - Będę waszym wykładowcą Biologii w drugim semestrze. Mam nadzieję, że zajęcia ze mną przypadną wam do gustu i spodoba wam się sposób w jaki będę je prowadził.
Omówiliśmy z Profesorem Olivierem (postanowiłam, że tak będę go nazywać, bo mówienie "Profesorem Jacksonem" dziwnie by brzmiało w moich myślach i w moich ustach) nowe zasady i te wszystkie duperele. Kiedy skończyliśmy i byliśmy już wolni, razem z Lily wypadłyśmy z klasy pierwsze.
   -Co to miało być? - Powiedziała - Znasz go?
   -Ani troche... - Mruknęłam spuszczając głowę w dół. Przyjaciółka szturchnęła mnie łokciem i kiwnęła głową w stronę zbliżającego się nowego wykładowcy.
   -Ty jesteś Darcy Jackson, prawda? - Wycelował we mnie palec wskazujący i uśmiechnął się gdy kiwnęłam głową potwierdzając - Cóż za zbieg nazwisk panno Jackson - Zaśmiałam się krótko i sztucznie. Nie byłam zbyt skora do rozmowy ze starcem.
   -Cóż słyszałem, że jesteś jedną z lepszych studentek Biologii na naszej uczelni. Mam dla Ciebie                      propozycję.
   -W takim razie słucham - Odpowiedziałam grzecznym tonem, którym zwracałam się do wykładowców z uczelni.
   -Pomyślałem, że skoro jesteś taka dobra, może mogłabyś wziąć udział w projekcie biologicznym? Polega On na tym, że to studenci wykonują wszelkie prace, my to oceniami, a jeśli uda wam się z tym projektem zwalniamy was z kilku egzaminów z biologii.
   -To... naprawdę świetny pomysł, tylko opuściłam ostatnio dużo zajęć i to co w tym okresie zostało przerobione ominęłam i niestety nic nie umiem - Uśmiech nie schodził mi z twarzy, ale nie miałam zamiaru kończyć udawać, że jestem zadowolona ze spotkanie. Czułam fałszywość w głosie profesora Oliviera kiedy do mnie mówił.
   -Myślę, że możemy coś temu zaradzić. Mogłabyś może po zajęciach zostawać z kilkoma innymi osobami i nadrabiać materiał? Wtedy byś wszystko nadrobiła w szybszym tempie i przy okazji byśmy mogli cię przygotować razem z innymi do projektu, co ty na to? - Przez chwilę stałam i się nad tym zastanawiałam. Może faktycznie chce mi pomóc? Może faktycznie nie powinnam wyciągać pochopnych wniosków o jego fałszywości?
   -Sądzę, że mogłabym - Uśmiechnęłam się, już teraz naprawdę. Mężczyzna wyciągnął dłoń w moim kierunku i uścisnęliśmy sobie dłonie. Znajomy dotyk, ale nie cofnęłam się.
   -No to zaczynamy od przyszłego tygodnia Panno Jackson.
   -W takim razie do zobaczenia, profesorze - Odwrócił się na pięcie i odszedł, a ja jeszcze chwilę stałam bez ruchu dopóki Lily mną nie potrząsnęła.

~*~

   -Ten film był bez sensu - Skomentowała moja przyjaciółka wyłączając telewizor. Obejrzałyśmy dokument o zwierzętach i szczerze mówiąc - zanudziłam się na śmierć.
   -Był z sensem tylko po prostu był nudny - Odpowiedziałam i wstałam. Zaniosłam talerze po naszych przekąskach do zlewu i wróciłam siadając na łóżko. Wpatrywałam się w ścianę przed siebie przez pare chwil. Chciałam się już odezwać do przyjaciółki i zacząć jakiś temat, ale dzwonek do drzwi mnie uprzedził. Spojrzałam się z przerażeniem na Lily, która tak samo jak ja wiedziała jaka jest sytuacja i co się może stać.
Podeszłyśmy do drzwi i nasłuchiwałyśmy.
-Otwórzcie te pierdolone drzwi! - Głos Liama rozległ się po mieszkaniu, a my jak najszybciej otworzyłyśmy drzwi.
Wszedł do środka ciężkimi krokami, co sygnalizowało o jego zdenerwowaniu. Zaraz za nim wszedł Zayn, a potem Niall, który od razu podszedł do Lily, Harry i Louis, który nawet na mnie nie spojrzał. Lily posłała mi pytające spojrzenie, a ja wzruszyłam tylko ramionami.
-Nie będziemy was okłamywać...Jesteśmy w ciemnej dupie - Powiedział Louis, a swój pusty wzrok przeniósł na mnie. Starałam się doszukać jakiejkolwiek emocji, ale nie było mi to dane. Wszyscy sie gdzieś rozmyli po mieszkaniu oprócz naszej dwójki, która wciąż stała w korytarzu.
-Oni po nas idą.

  •  
No to taaaak... DŁUGO TROCHE MUSIELIŚCIE POCZEKAĆ, ALE JEST TO NAJWAŻNIEJSZE. W skrócie akcja sie rozwija i rozwijać sie będzie daaalej. 
Proszę was... dla was to 3 minuty, a dla nas bardzo wiele - informujemy prawie 100 osób, a komentuje zaledwie niecała 20stka. Serio? Przyjmujemy "na klate" krytyke i tą pozytywną i negatywną, uwierzcie. 
Do zobaczenia pod następnym rozdziałem, paa
PS. Troche teraz może sie zacząć dziać więc sie przygotujcie XD
xoxo 
   

07 lutego, 2014

Eighteen


UWAGA!!!!!!!!!!! +18

ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENY, KTÓRE NIE SA PRZEZNACZONE DLA OSÓB PONIŻEJ 18 ROKU ŻYCIA. CZYTACIE NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. POZDRAWIAM :) 


Darcy POV


 Louis zaczął nerwowo pukać do drzwi. Nie chciałam żeby widział mnie w takim stanie. Postanowiłam wziąć prysznic i pomyśleć w samotności. Jego pukanie coraz bardziej mnie drażniło, nie mogłam spokojnie pomysleć.
- Louis daj mi pięć minut!- krzyknęłam z łazienki na co on tylko wykrztusił "ok".
Czy ja go kocham i mogę go w pełni zaakceptować? Nie wiem. Czy jestem w stanie pogodzić sie z tym i żyć w obawie? Nie zorientowałam się, kiedy po moich policzkach leciały łzy. Czułam kłucie w sercu. Czuję się strasznie. Może daje mu szanse na darmo? To jest dziwne co oni robią. Podglądają ludzi dla kasy, zabawy. Nie mogłabym znieść tego że Lou podgląda inne laski, a one nieświadome tego robią striptiz przed kamerką. Walnełam pięścią kilka razy w ścianę, na szczęście nie było śladu. Opuściłam kabinę. Postanowiłam założyć mój biały szlafrok i wyjść. Stawiłam czoło z nim, gdy weszłam do pokoju. Niespokojnie kręcił się po pokoju.
- Ekhm... Louis- nie pewnie odezwałam się do niego.
- Darcy wszystko w porządku?- zapytał z troską i patrzył mi prosto w oczy.
- T..tak Louis- spusciłam wzrok. Nie zorientowałam się że on stoi koło mnie i uważnie mnie obserwuje.
- Przecież widzę, słońce co jest? - podniósł mój podbródek do góry i spojrzałam w jego piękne oczy.
- Nie jestem pewna co do naszego związku.- powiedziałam tak cicho, że ledwo sama siebie usłyszałam.
- CO?! MOŻESZ TO POWTÓRZYĆ?!- krzyknął na mnie nie odrywając wzroku ode mnie.
- Nie możesz ode mnie odejść, rozumiesz?!- puścił mój podbródek i nerwowo przeczesał swoje włosy.
- Louis, nie jestem pewna czy powinam dalej w to brnąć.- powiedziałam już pewniej.
- Czemu tak mówisz? Nie, Darcy, nie możesz odejść.- Udał się do okna i wpatrywał się w podwórko.
- Przeszliśmy tak dużo, walczyłem o Ciebie a ty od tak chcesz mnie zostawić. To jest chore! - Zaczął krzyczeć coraz głośniej.
- Ja już sama nie wiem, czego chce, może spokój mnie tylko uratuje.- Nerwowo kręciłam kciukami, nie wiedziałam jak on na to zareaguje.
- Darcy j... ja Cię kocham.- w jego głosie usłyszałam smutek. Ktoś nagle zapukał do pokoju. To był Niall.
- Louis jest bardzo pilna sprawa.- twardym i donośnym głosem powiedział Niall.
- Nie teraz.- odbełkał Lou.
- Ale Louis-
- POWIEDZIAŁEM NIE TERAZ, JEDŹ DO DOMU I TAM DOGADAMY SPRAWY.- przerwał mu krzycząc i wskazując palcem by wyszedł.
- Jak chcesz Louis ale to sprawa-
-WYPIERDALAJ NIALL JESZCZE KURWA NIE ROZUMIESZ?! - krzyknął jeszcze głośniej. Przestraszyłam się go, tyle agresji w nim. Niall tylko wskazał rękami, że sie poddaje i wyszedł z pokoju zamykając drzwi. Louis bardzo cieżko oddychał, usiadłam na skaju łóżka i czekałam co zrobi dalej. Małymi kroczkami podszedł do mnie i kucnął przede mną. Chwicił moje ręce i zaczął delikatnie całować je. Pomiedzy pocałunkami mruczał, że nie mogę go zostawić, nie teraz.
Chciałam zabrać ręce ale nie udało mi się. Każdą kostkę ucałował,wspinając się coraz wyżej. Jedna ręka, potem druga, ramiona i szyja. Wbił się w moją szyją z namiętnością, potem linia szczęki i usta. Byłam w totalnym szoku, nie mogłam nic powiedzieć więc oddawałam mu pocałunki coraz bardziej łapczywie. Wsunął swój język do moich ust, prosząc o pozwolenie. Bez wahania, zgodziłam się i nasze języki wirowały w swoim rytmie. Coraz bardziej brakowało mi tchu, nasze klatki piersiowe oddychały nie równo. Zawiesiłam swoje rece na jego szyi. Delikanie popchnął mnie na łóżku, moje włosy ułożyły się na pościeli a on całował moją szyję. Po czym zdjął swoją bluzę i koszulkę. Gdy zdjął koszulkę i ujrzałam jego nagi tors. Nie mogłam się powstrzymać i zaczełam dotykać go, jeździć palcem po jego klatce i obrysowywując jego tatuaże. Przy okazji liczyłam ile ich ma. Naliczyłam koło 5 na brzuchu i piersi. Były bardzo seksowne, pociągał mnie jeszcze bardziej. On w pewnym momencie zaczął mruczeć mi coś do ucha. Postanowiłam przejąc inicjatywę choć na chwilkę. Chwyciłam mocniej jego szyję i obkręciłam go tak, że to on leżał na pościeli a ja siedziałam na nim okrakiem. Nie wiedział co się dzieje, i uśmiechnął się niepewnie. Postanowiłam robić to co on. Całowałam jego wyraźnią linię szczęki i schodziłam coraz niżej. Doszłam do jego klatki piersowej która ruszała się coraz szybciej. On dotykał mnie wszędzie, masował moje ciało. Zaczynałam odpinać mu spodnie, on chwycił moje nadgarstki i spytał:
- J.. jesteś tego pewna Darcy?- jego wzrok był tajemniczy, nie spodziewał się takiego przebiegu akcji.
- Jak nigdy Louis, słońce- uśmiechnałam się szyderczo i rozpinałam spodnie Louisa. On coraz bardziej był zdenerwowany. Stres przechodził przeze mnie, nie wiedziałam co mam robić. Odkąd spotytałam się z Nickiem, zawsze z nim chciałam to robić. Nigdy bym nie pomyślała, że z Louisem zrobię to w mojej sypalni po kłótni. Ale chciałam tego, jak jeszcze nigdy, czułam, że on też chce. Recę coraz bardziej mi się trzęsły, misiek zauważył to i dodał mi otuchły łapiąc je. Zdjełam jego spodnie i rzuciłam je na drugi koniec pokoju. Pozostały mu tylko czarne bokserki.  Jednym zwinnym ruchem, udalo mi się je ściągnać i rzucić za siebie. Pierwszy raz w pełni okazałości mogałm go ujrzeć,  jego członek byl duży i gruby. Nie byłam pewna co mam dalej robić, więc delikatnie chwyciłam jego członka. Na co on tylko zamruczał i delikatnie rozchlił usta. Czuł moją niepewność, więc pomógł mi dotykając moją rękę która zatrzymała się na jego członku. Prowadził moją rękę w górę i w dół, po chwili puścił i robiłam to sama. On zaczął wydobywać z siebie ogłosy i pomruki. Czyli podobało mi się to? Hmm..... gdzieś przypadkiem widziałam, że można też inaczej, nie tylko ręką. Zbliżyłam twarz do jego penisa, wysunełam język i jeździłam nim w górę i w dół. Louis zaczął nerwowo poruszać się na łóżku. Pomyślałam teraz albo nigdy i do swoich ust zblizyłam penisa i zaczełam robić to ustami. On caraz głośniej jęczał i syczał. Po między mruknieciami dyszał moje imię. Co oznacza, że jeszcze bardziej mu się to podoba.  Dyszał coś że jak nie przestanę tak robić to dojdzie mi w ustach. Nie przestawałam tego robić, czułam że mam go w całosci w buzi. Nie przestawałam robić tego i poczułam słono-słodką maź w buzi. Połknełam całą zawartość i polizałam usta. Louis dyszał, nie wiedział co ma ze soba zrobić. Złapał mnie za ramiona i obrócił tak, że on górował nademną.
- Teraz ja przejmuję inicjatywę.- zrobiłam się cała czerwona na twarzy, zakryłam ją rękami.
- C..coś nie tak kochanie?- spytał z troską ciągle dysząc
- N..nie wszystko w porządku, nie moge w to uwierzyć.- zachichotałam mając ciągle zakrtytą twarz. Wziął ręce z mojej twarzy i powiedział:
- Wszystko było w porządku, nie denerwuj się. Pokażę Ci jak to jest być w niebie.- puścił mi oczko i zaśmiał się.


Louis POV

Zrobiła mi loda. Moja kochana Darcy zrobiła mi loda. Nie wierzę, czekałem na to bardzo długo. Muszę się jej odwdzięczyć za to. Zbliżyłem twarz do jej niegiej piersi, zacząłem ssać jej lewą brodawkę, natomiast prawą pieściłem ręką. Zaczała mruczeć do mojego ucha, coraz bardziej jej się to podobało. Zmieniłem brodawkę, i ssałem z jeszcze większą siłą, ona nie wiedziała co się dzieje. Dyszała głośniej i głośniej. Schodziłem coraz niżej i niżej, brzuch całowałem każdą możliwą powieszchnię jej ciała. Doszedłem do punktu kulminacyjnego. Postanowiłem zabawić się z nią i swoim palcem zacząłem kręcić w niej kółka, zaczeła się poruszać. Po chwili dołączyłem drugi palec i obydwoma kręciłem kółka. Jęczała, czyli podobalo się jej. Wyjąłem z niej palce, polizałem je po cześci i kazałem jej też to zrobić. Bez wahania wsadziła moje palce do swoich ust oblizując je.
- Smaujesz bardzo dobrze kochanie.- szepnąłem jej do uszka i puściłem oczko. Była wilgotna i gotowa na dalsze działania, jednak nie byłem pewny czy tego chce.
Kiwneła głową jakby czytała w moich myślach, to było dziwne a zarazem zabawne. Wstałem z łóżka i pokierowałem się do spodni  po prezerwatywę. Darcy uważnie przyglądała mi się, ale uśmiechnęła się na widok gumki. Uniosła się na łokciach i obserowowała każdy mój ruch, przegryzła także wargę. Rozerwałem opakowanie i wyjąłem zawartość. Chwiciła mnie za ręke, powstrzymując mnie z zamiarem założenia jej na mojego członka.
- Coś nie tak?- spytałem zdezorientowany,
- Hmm.. nie wszystko jest w porządku. Po prostu ja chcę to zrobić.- zaczrwieniła się, gdy słowa wyszły z jej ust. Uśmiechnąłem się w jej stronę, i podałem jej gumkę. Kazała położyć mi się na łóżku, złapała za penisa i próbowała założyć gumkę.  Recę się jej trzęsły, postanowiłem pokazać jej jak się to robi. Wziąłem ręce Darcy w swoje i pomogłem jej założyć, ona posłała mi lekki uśmiech i po tym zrobiła się cała czerwona. Nie mogłem dłużej czekać i położyłem ją na łóżku. Zacząłem całować ją po szyi i schodziłem coraz niżej i niżej, ona złapała moje plecy i z całych sił ściskała. Doszedłem do jej najwrażliwszego miejsca i zacząłem je całować. Ona zaczynała wyginać się i cicho jęczeć. Wsadziłem język i zacząłem robić kółka w środku, ona coraz bardziej stawała się mokra, więc postanowiłem działać dalej. Delikatnie wchodziłem w nią, Darcy tylko wypychała biodra do góry dając mi pełną kontrolę. Coraz głębiej wchodziłem w nią, podobało mi się bardzo, ciągneła mnie za końcówki włosów. Potem zaczeła drapać moje plecy, czułem jak mocno wbijała paznokcje we mnie. Poruszałem się coraz szybciej, Darcy jakby czytając mi w myslach zrobiła to samo. Całowałem się z nią zachłanniej z minuty na minutę. Poruszaliśmy się w tym samym rytmie, oboje dyszeliśmy sobie w usta a języki wirowały. Czułem że zaraz dojdę, Darcy głośniej jęczała, co jeszcze bardziej mnie podniecało. Rozkosz przelewała się przeze mnie, mógłbym z nią to robić całe życie i być z nią w jednym łóżku. Punkt kulminacyjny przyszedł i obydwoje doznaliśmy spełnienia. Pocałowałem ją w czoło i upadłem na jej nagie piersi. Cały czas dyszełem. To było tak niesamowite przeżycie, w końcu poczułem ją - kochaną Darcy. Wiedziałem że jej się to podobało, jak na sam początek było ciekawie. Mam w głowie kilka pomysów co dalej wyprawiać z nią w tym łóżku.
- Kocham Cię Darcy najbardziej na świecie.- powiedziałam zdyszanym głosem.
- Też Cię kocham Louis.- uśmiechneła po czym dodała:
- By...było dobrze Louis, nigdy się tak nie czułam.- Darcy mówiła to i delikatnie przeczesywała moje włosy palcami. Wyszedłem z niej i zdjąłem zużytą prezerwatywę, wyrzuciłem ją i opadłem z powrotem na łóżko.
- Podobało ci się?- spytałem, chodź wiedziałem że tak- serce mi tak mówiło. Ona tylko pokiwała głową i otuleni sobą usneliśmy.


*Następny dzień*

Darcy POV

Poranne słońce wybudziło mnie ze snu którego nie pamiętam. Louis spał jak małe dziecko, miał lekki uśmiech. Nie chciałam go budzić, więc tylko przyglądałam się jego twarzy. Była bardzo spokojna, rozluźniona, chrapał lekko. Zajrzałam pod kołdrę i przypomniałam sobie ze śpię całkiem naga, postanowiłam ubrać się w coś i zrobić śniadanie.
Wyswobodziłam się z uścisku Lousia, pomruczał coś, ale zawinęłam sie szybko do łazienki. Ubrałam się w szare dresy i białą koszulkę. Przemyłam twarz i umyłam zęby, udałam się do kuchni gdzie miałam zrobić coś do jedzenia. Zajrzałam do lodówki. Była pusta, więc postanowiłam iść do pobliskiego sklepu. Napisałam kartkę Louisowi gdyby wstał nagle. Opuściałam mieszkanie i kupiłam potrzebne składniki. Wróciłam do domu po 15 minutach, rozajrzałam się po mieszkaniu i zobaczyłam Louisa śpiącego dalej. Postanowiłam robić śniadanie. Wyjęłam zakupy, umieściłam patelnie na gazie i rozbiłam 2 jajka. Do tostera włożyłam chleb, wstawiłam wodą na kawę i sięgałam po kubki gdy ktoś chwycił mnie za talię. Odwrócił mnie i ujrzałam Louisa i wielkim uśmiechem na twarzy. Pomógł mi sięgnąć kubki ocierając się o mnie, po czym postawił je na stole. Nalałam kawę do kubków, podałam śniadanie i usiadłam naprzeciw mojego chłopaka.  Zaczeliśmy zajadać się śniadaniem, gdy do Louisa zadzwonił telefon. Zdenerwowany poszedł do sypialni odebrać go. Jego ruchy były bardzo napięte, szedł skoncentrowany. Po chwili usłyszałam jego dość donośny głos, ciekawe co tym razem tam się stało.





JEJ W KOŃCU POJAWIŁA SIĘ SCENA +18 JAK I NOWY ROZDZIAŁ. NAWET NIE WIEM CO MAM WAM POWIEDZIEĆ, JEST MI TAK GŁUPIO ZA TĄ ZWŁOKĘ, MAM NADZIEJĘ ŻE MI WYBACZYCIE. KOCHAM WAS BARDZO <33333 NAUKA MNIE WYKOŃCZY, CIEKAWA JESTEM WASZEJ OPINII NA TEMAT NOWEGO ROZDZIAŁU W KOŃCU ;PP JESZCZE RAZ ABRDZO WAS PRZEPRASZAM :( :( :( ULA <3