"I can't look back"
tak postanowiłam bawić się w dedykacje przy rozdziałach ♥
+BŁAGAM PRZECZYTAJ NOTKE POD ROZDZIAŁEM!
----------------------------------------------------------------------------------
Rozdział pisany przez: @avemalik {zmieniony z @fawharreh)
Wybrałam sobie {losowo i przypadkiem} osobę z informowanych i postanowiłam jej zadedykować rozdział.
@dianee2805 ten jest zadedykowany tobie, bez żadnej okazji, tak po prostu bo chce i jeśli to czytasz to wiedz, że dziękuję Ci, że to tutaj jesteś, kc 💕
+BŁAGAM PRZECZYTAJ NOTKE POD ROZDZIAŁEM!
Louis POV
-Czego tu szukasz mała? - jej jasne jak złoto włosy zakołysały się i zaświeciły jasnym blaskiem w świetle księżyca.
-Gdzie ona jest? - zapytała przez zaciśnięte zęby - Liam miał ją odwieźć do domu - zaśmiałem się gardłowo. Liam wykonywał moje zadanie i nie miał w tej sprawie nic do powiedzenia. Kiedy ja mówiłem On robił.
-Nie obchodzi mnie co miał zrobić Liam, bo robi to co ja chce - warknąłem.
-Chce ją zobaczyć.
-Jak dostałaś nasz adres? - zainteresowałem się.
-Chce ją zobaczyć.
-Jak dowiem się skąd masz adres - przekomarzałem ją. Nie zrozumcie mnie źle, ale ta dziewczyna wydawała się strasznie sztywna i nadęta, a wkurzanie jej sprawiało mi jeszcze większą przyjemność niż wyobrażanie sobie Darcy ocierającej się o moje krocze.
-Nick mi dał - powiedziała wypuszczając głośno powietrze. Zacisnąłem mocno szczękę. Kurwa mać. Można powiedzieć, że nie cieszyłem się z wizji Nicka stojącego przed moimi drzwiami. - Teraz chce ją zobaczyć.
-Jest środek nocy. Śpi - wzruszyłem beznamiętnie ramionami. Stała przez chwilę lustrując mój tors i zjeżdżając wzrokiem w dół. Uśmiechnąłem się gdy jej wzrok zatrzymał się dłużej na moim kroczu niż na jakiejkolwiek innej części ciała.
-To nie ma znaczenia - szepnęła i potrząsnęła głową - chce tylko zobaczyć czy jest bezpieczna - zakołysałem się na piętach i westchnąłem głęboko. Odsunąłem się pod drzwi dając jej trochę miejsca, żeby mogła przejść. Zatrzasnąłem drzwi i skinąłem w jej stronę żeby szła za mną. Słysząc tylko moje bose stopy odbijane od zimnej powierzchni i podeszwy dziewczyny dudniące o podłogę, weszliśmy na górę; nacisnąłem lekko na metalową klamkę, która pod moim naciskiem ukazała pokój. Drzwi wydały lekkie skrzypienie i dziewczyna weszła do środka. Darcy wydała z siebie ciche i niezadowolone mruknięcie kiedy położyła nogę na moim miejscu. Lily uniosła wysoko brwi ukazując małe zmarszczki na czole. Zacisnęła usta i kiwnęła głową w moją stronę z uznaniem. Wyszła na palcach z pokoju. Odprowadziłem ją pod drzwi.
-Widzisz, mówiłem - zaśmiałem się chamsko - jak zwykle kobiety mają wygórowane zdanie na temat wszystkiego - wywróciła oczami.
-Jeśli coś jej się stanie to-
-To co? - przerwałem jej przechylając głowę na bok i rejestrując jak mięśnie na jej ciele lekko się napinają.
-To wykastruje cię dwoma palcami - warknęła na co zaśmiałem się głęboko.
-Wybacz złotko - przejechałem palcami po jej włosach - ale zanim byś mnie dotknęła zdążyłbym cię rozdziewiczyć - otworzyła szerzej oczy i spojrzała przez moje ramię.
-Darcy! - pisnęła i wpadła w jej ramiona. Dziewczyna, która spała jeszcze przed chwilą słodko w moim łóżku stała z sińcami pod oczami i patrzyła na mnie smutnym wzrokiem. Nie za bardzo wiedziałem o co chodzi, a moje serce momentalnie stanęło. Nie mogłem sobie wyobrazić, że ktoś mógłby ją skrzywdzić; wyglądała jakby zobaczyła ducha.
-Lily naprawdę muszę porozmawiać z Louisem - mruknęła, a mój wzrok wbił się w jej wielkie, szare i przerażone oczy.
-Darcy jesteś pewna-
-Idź - warknęła przerywając jej; po chwili dodała łagodniejszym tonem - proszę - jej oczy błądziły wszędzie byle nie spotkać moich. Starałem się ignorować fakt, że dziewczyna nie chciała mieć ze mną nic wspólnego, co biło od niej na kilometr.
Przyjaciółka Darcy skinęła tylko lekko głową szukając wzrokiem miejsca gdzie mogłaby się podziać. W końcu ruszyła w stronę kuchni i zamknęła za sobą drzwi. Między mną, a brunetką zapadła cisza; nasze twarze oświetlała tylko mała lampa stojąca przy fotelu.
Dziewczyna poruszyła się kilka kroków do przodu i oparła swoje ręce o kanapę uporczywie szukając podpórki i zarazem trzymania się z dala ode mnie. Zakołysałem się na piętach starając znaleźć jakiś sposób na pozbycie się krępującej ciszy, ale zanim się odezwałem, głos Darcy dotarł do moich uszu.
-Groziłeś jej - wiedziałem, że nie było to pytanie. Ona to stwierdziła. Zaczerpnąłem cicho powietrza do swoich płuc, wiedząc, że okłamywanie jej nie ma sensu; poza tym, nie chciałem. Przez aferę ze zdjęciami mam dziwny ucisk w żołądku gdy ją widzę. To jaka jest przerażona w obecności chłopaków było dla mnie zrozumiałe, ale przecież spędza tu już drugą noc; powinna się przyzwyczaić do ich braku zahamowań.
-Wybacz, ale - uciszyła mnie unosząc rękę. Między nami znów nastała pusta cisza, z której można było wyczytać pewność siebie Darcy i mój narastający gniew. Żadna kobieta jeszcze nigdy w życiu mi nie przerwała. I nie ma prawa mi przerywać.
Podszedłem do niej i cień mojego ciała zasłonił lekkie światło lampy na jej twarzy. Mocno złapałem jej małe i słabe dłonie w swoje duże i silne. Byliśmy zupełną odwrotnością. Ja - chłopak, który po prostu ma w sobie potwora, który wychodzi na wierzch za każdym razem, gdy coś nie pójdzie po jego myśli i ona. Ona, która jest po prostu w moich oczach aniołem, która stara się przywrócić światełko w moim sercu; ona, która się mnie boi.
Szarpnąłem ją popychając mocno na ścianę; usłyszałem jak z jej bladych ust wydostaje się cichy jęk bólu. Ale było za późno. Obudziła się we mnie bestia.
Zjechała na zimne panele i obserwowała mnie rozszerzonymi oczami. Podszedłem do jej skulonego ciała i pociągnąłem za ramiona w górę. Przycisnąłem ją do zimnej powierzchni za jej plecami. W jej szarych oczach zaświtał błysk przerażenia. Wcisnąłem palce mocno w jej ramiona; nie kontrolowałem swoich ruchów. Z jednej strony chciałem przestać, ale z drugiej sprawianie jej bólu było moją przyjemnością.
-Louie - szepnęła ledwo słyszalnie tak słabym głosem, że połowa mojego serca prawie pękła, jednak ta druga, ciemna miała ochotę śmiać się ze zwycięstwa; jednak to jak mnie nazwała...odkąd ona zmarła nikt mnie tak nie nazywał. Harry starał się kilka razy do mnie dotrzeć tymi słowami, ale brzydziłem się nimi. Aż do czasu gdy nie wyszły z jej ust. Krzyknęła z bólu gdy moje palce jeszcze mocniej wbiły się w jej ciało; puściłem ją gdy usłyszałem trzask kuchennych drzwi, a po chwili moim oczom ukazała się Lily z szeroko otwartymi oczami.
-Coś ty kurwa zrobił?! - wrzasnęła, a ja powróciłem do siebie gdy jej ręka wymierzyła cios w mój prawy policzek. Pod wpływem uderzenia skóra na prawej stronie mojej twarzy zaczęła piec. Zaczerpnąłem powietrza starając się ogarnąć.
Kroki zbiegających osób po schodach doszły moich uszu. Zacisnąłem mocno pięści po obu stronach ciała. Ciepła ręka na moim lewym ramieniu doprowadziła do tego, że miałem ochotę rozjebać wszystko wokół. Zostałem odciągnięty do tyłu.
-Co ty wyrabiasz kurwa?! - wrzasnął Niall odpychając mnie w stronę schodów.
-Odpierdol się! - warknąłem i wymierzyłem cios prosto w jego szczękę, która pod wpływem uderzenia odleciała w bok. Gdy odwrócił głowę w moją stronę zauważyłem strużkę krwi, która ciekła z jego dolnej wargi.
-Co wy wszyscy kurwa wyprawiacie?! - wrzasnął Zayn spoglądając to na Lily to na Darcy to na mnie. Przymknąłem lekko powieki. Dziwiłem się, że Niall jeszcze mi nie oddał, był wybuchowym człowiekiem, jednak tym razem zachował swój temperament zsuwając go na bok i starając się przywrócić mi prawdziwego mnie; starając się wyrzucić potwora z mojej duszy.
Otworzyłem momentalnie oczy, które powędrowały na twarz Darcy. Była przerażona jakby widziała śmierć kogoś z jej bliskich. Cicho łkała pod nosem. Lily przytuliła lekko dziewczynę starając się ją pocieszyć, jednak słabo jej to wychodziło.
-Co ty wyrabiasz człowieku? - zapytał załamującym się głosem Harry - Nie zrobiłeś jej już dość krzywd? Nie możesz przeżyć chociaż jednej pierdolonej doby bez podniesienia na niej ręki? Louis...
-Dajcie mu spokój - powiedziała cichym głosem Darcy patrząc się prosto na moją twarz - To moja wina.
-C...co? O czym ty kurwa-
-Mogłam go nie denerwować - mruknęła spuszczając wzrok - ale zrobiłam to. I to moja wina. Dajcie mu już spokój. Idźcie wszyscy spokojnie spać, to się już nie stanie, prawda? - zapytała spoglądając na mnie niepewnie. Kiwnąłem głową na znak, że się zgadzam.
-N...nie zostawię cię samej z tym psychopatą! Nie ma nawet takiej mowy! - krzyk Lily przerwał panującą ciszę w pokoju. Zaczęła wymachiwać rękami we wszystkie kierunki. Spojrzałem na Nialla drapiąc się po szyi. Skinął głową i podszedł do blondynki.
-Pamiętasz co powiedziałem Ci kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy? Na uczelni? - dziewczyna momentalnie zamarła i ucichła. Horan pokręcił tylko głową i zaśmiał się gardłowo. Przerzucił ją sobie przez ramię, ale Lily nawet się nie wyrywała; posłała Darcy tylko przepraszający uśmiech i zniknęła z naszego pola widzenia.
Chciałem się już odezwać gdy usłyszałem dźwięk dzwoniącego telefonu dochodzący z mojego pokoju.
-Może lepiej jak się rozejdziemy - powiedział Liam przerywając zakłopotanie w pokoju - Tym razem bez żadnych problemów - spojrzał na mnie ostrzegawczo dając mi do zrozumienia, że następnym razem gdy dotknę Darcy już nie będzie słuchał moich rozkazów. Weszli po schodach i zniknęli w ciemnym korytarzu.
Złapałem Darcy lekko za rękę; usłyszałem jej cichy syk jednak nie zwróciłem na to uwagi. Zamknąłem za nami drzwi od mojego pokoju. Puściłem dłoń dziewczyny i podszedłem do nocnej szafki i spojrzałem na telefon. Zastrzeżony.
-Czego? - warknąłem i tak wiedząc kto to.
-Macie kolejną robotę - powiedział męski głos po drugiej stronie słuchawki.
-Co tym razem? - zapytałem wypuszczając powietrze z płuc.
-Striptizerka - powiedział bez większego zainteresowania.
***
Staliśmy przed klubem nocnym już pół godziny po telefonie. Facet, który dawał nam brudną robotę jeszcze nigdy nie pokazał nam się na oczy. Wie, że zrobimy to by później dostać w zamian szacunek i trochę kasy. Niall i Zayn zostali w domu z Darcy i z Lily. Po tym co się wydarzyło musiałem z nią porozmawiać i nie mogłem pozwolić, żeby mi tym razem zwiała. -Mam dziwne przeczucia co do tej roboty - Mruknął Harry napinając wszystkie mięśnie i lustrując wzrokiem każdy, nawet najmniejszy cal czarnego budynku. Na dachu stały wielkie, kilku tonowe różowe litery oznajmujące jak nazywa się to miejsce. "Andy's girls".
-Nie obchodzi mnie to Styles - warknąłem rzucając papierosa na ziemię i przydeptując butem - po prostu tam wejdźmy i weźmy to co mamy wziąć.
-A jak nie da? - zapytał Liam zerkając na mnie z ukosa swoimi brązowymi oczami. Kąciki moich ust powędrowały ku górze, by objawić mój zadziorny uśmiech.
-Cóż, wtedy będziemy mogli się zabawić - szepnąłem i ruszyłem w tamtą stronę. Nie musiałem się oglądać czy Harry i Liam idą za mną, wystarczyło, że słyszałem ich kroki na żwirowej powierzchni.
Pchnąłem lekko metalowe drzwi i wparowałem do środka; ochroniarz, który widywał mnie tu raz na jakiś czas skinął głową w naszą stronę na powitanie. Spojrzałem na niego oddając gest i ruszyłem przez tłumy napalonych facetów by dostać się do barmana.
Podeszliśmy do czarnego baru rozglądając się wokół.
-Coś podać? - zapytał młody mężczyzna, na oko w moim wieku. Spojrzałem na niego czekając aż mnie rozpozna po ostatnim razie i kiedy wreszcie załapał o co chodzi przełknął głośno ślinę - P...przepraszam panie Tomlinson - wywróciłem oczami. Panie Tomlinson? Serio?
-Muszę się widzieć z Andy'm - mruknąłem nawet nie zajmując miejsca na wysokim taborecie obitym ciemną skórą.
-P...proszę chwilę poczekać, pójdę powiadomić pana Shaw, że przybyliście - skinąłem lekko głową; bawiła mnie reakcja ludzi pracujących w klubie Andiego gdy widzieli mnie i chłopaków.
Odwróciłem się opierając plecami o blat baru i obserwują jak jedna z dziewczyn wygina śmiało swoje ciało na metalowej rurce sięgającej od ziemi do sufitu. Jej chude ciało pieszczone wzrokiem każdego faceta tutaj starało się zaimponować swoimi seksownymi ruchami.
Nasze oczy się spotkały i dziewczyna puściła mi oczko oblizując wargi. Poczułem jak coś drga w dole moich spodni gdy owinęła swoje ciało wokół rurki i wcale nie tak subtelnie wypięła swój tyłek w moją stronę dalej nie spuszczając ze mnie wzroku. Naprawdę kurwa? Teraz musiał mi stanąć? Nie czas na takie zabawy kolego.
-Andy na was czeka na górze - głos barmana powrócił mnie na ziemię; odwróciłem się do niego i wskazał na schody. Ruszyłem, ale zorientowałem się, że nie ma za mną Harrego. Obejrzałem się dookoła starając przeskanować całe pomieszczenie gdy w końcu ujrzałem burze loków po drugiej stronie baru flirtującego z jakąś kobietą; niezaprzeczalnie pracownicą tego klubu.
Posłałem Liamowi wzrok mówiący "Czy On sobie kurwa robi jaja?!". Chłopak wzruszył ramionami a ja biorąc głęboki wdech ruszyłem w stronę Harrego.
Było widać. Było widać, że Liam jest na mnie wkurwiony; zraniłem Darcy i nikt nie może sobie wyobrazić jak bardzo mnie to teraz gryzie. Nawet jej nie przeprosiłem, co powinienem zrobić od razu, zanim wyszedłem.
-Harry - złapałem go za ramie ciągnąc do tyłu - mamy robotę, potem sobie porozmawiasz z nową koleżanką - warknąłem i gdy doszliśmy do Liama popchnąłem obu w stronę schodów. Czy zawsze ja musiałem o wszystko kurwa dbać?! Nie mogli nawet razu sami się upilnować; na przykładzie Harrego.
Weszliśmy po schodach na górę do loży vipów, prawie że pustej. Kilku facetów w garniturach przejechało po nas wzrokiem, ale powrócili do swoich spraw gdy zauważyli zbliżającego się do nas Shawa.
-Panowie - wskazał na sofę; przez ruch ręki można było dostrzeć wszystkie jego mięśnie i mimo, że było czego zazdrościć to wcale to nie robiło na mnie wrażenia. Żyliśmy w zgodzie i nie musieliśmy się o niego obawiać.
Zajęliśmy miejsca na skórzanej kanapie w ciemnym kącie pomieszczenia.
-Więc co was do mnie sprowadza? - Zapytał ochrypniętym głosem.
-Potrzebujemy jednej z twoich dziewczyn - odpowiedziałem - jest częścią naszych interesów.
-Chcesz powiedzieć, że Gonzalez pożyczył forse jednej z moich aniołków? - zapytał rozkładając się na swoim miejscu. Uśmiechnąłem się pod nosem. Gonzalez. Tyle wiedzieliśmy o człowieku, który wydawał nam polecenia. Nigdy nikt go nie widział na oczy, a jeśli się to komuś udało był martwy w przeciągu godziny; nie ważne czy mieszkał na drugim końcu świata. U tego człowieka nie tolerowało się nawet najmniejszych pomyłek.
-A starałem się tak dobrze dobierać personel - mruknął jeżdżąc ręką po łysej głowie - jak ma na imię?
-Bree - powiedział Liam. Harry lustrował faceta wzrokiem nawet na moment nie spuszczając go z oka.
-Ah Bree! - warknął - jest w siódemce. Chyba nie muszę was tam zaprowadzać, prawda? - pokręciłem głową i wstałem. Będąc tuż przy wyjściu głos Shawa nas zatrzymał.
-Chłopcy - odwróciłem głowe w jego stronę - skoro już do niej idziecie to ukarzcie ją za mnie, za to, że nie była dobrą pracownicą - uśmiechnąłem się do Harrego wiedząc, że będzie mógł się w końcu zabawić.
***
Harry zapukał lekko w ciemno czerwone drzwi z siódemką. Nienawidziłem tego miejsca przesączonego seksem i brudem.
-Proszę! - piskliwy głos pozwolił nam wejść. Styles nacisnął lekko klamkę uprzednio spoglądając na mnie niepewnie. Gdy weszliśmy do środka naszym oczom ukazała się chuda dziewczyna z czarną prześwitującą sukienką. Nie miała bielizny, tak ku ścisłości.
-Bree złotko - odezwał się Harry słodkim głosem, pomijając fakt, że ciągle gapił się na jej cycki.
-Nie wiem czy dam radę przyjąć waszą trójkę w jednym czasie - uśmiechnęła się trzepocząc rzęsami jak prawdziwa suka. Uśmiechnąłem się sztucznie rozsiadając na łóżku.
-Cóż, nie po to tutaj przyszliśmy - powiedziałem. Kobieta momentalnie zastygła w bezruchu.
-Masz pojęcie jak długo czekasz ze spłatą? Pan Gonzalez strasznie nie lubi spóźnień - powiedział udając przykry głos Liam - dlatego też albo dajesz na kase w tym momencie i my wychodzimy albo zostawiamy cię sam na sam z Harrym, który ma naprawdę wielkie wymagania, które spełniałabyś godzinami - zaśmiałem się pod nosem na tekst Liama, a Harry spiorunował go tylko wzrokiem, który jasno mówił, że go zabije gdy tylko wyjdziemy.
-Co masz na myśli? - przełknęła głośno ślinę, a jej oddech trochę przyśpieszył.
-Lubie bawić się z niegrzecznym dziewczynkami - mimo rozdrażnienia Styles brnął dalej w zabawę Payna.
-O Ludzie... - warknąłem odpychając od rudej dziewczyny Harrego - powiem ci to raz i prosto w twarz: Harry gwałci kobiety, które nie oddają długów. Więc albo dajesz kase albo druga opcja, której wizja nawet mi sie nie podoba, ale kara to kara - spojrzałem w jej zielone oczy przepełnione strachem.
-Przykro mi, ale nie mam skąd wam oddać - szepnęła spuszczając głowę. Oddaliłem się od niej dając Harremu dostęp do jej ciała.
-W takim razie... - powiedziałem urywając i podchodząc z Liamem do drzwi.
-Czekajcie! - zawołała przerażona - myślę, że mam jakieś oszczędności - odwróciłem się do niej i szeroko uśmiechnąłem. Wyciągnęła z szuflady komody plik banknotów i podała mi go.
-To wszystko co mam - przeliczyłem szybko pieniądze.
-Myślę, że starczy, a nawet troche zostanie - puściłem jej oczko i z Liamem skierowaliśmy się z powrotem do drzwi.
-Czekajcie, gdzie idziecie? Dlaczego On nie idzie z wami? - zapytała, a w oczach Harrego zobaczyłem ten błagalny błysk.
-Cóż, według pana Shaw nie byłaś zbyt dobrą pracownicą. Kazał nam cię jakoś za to ukarać, a skoro Harry cię polubił... - rozłożyłem ręce i wyszedłem z pokoju zostawiając tą dwójkę.
-W końcu do domu - szepnął zniecierpliwiony Liam. Zeszliśmy na dół żegnając się z barmanem i ochroniarzem. Wsiedliśmy do samochodu odjeżdżając i nie martwiąc się o Harrego. Poradzi sobie. On zawsze sobie radzi. Natomiast w domu... czeka mnie ciężki wschód słońca.
Darcy's POV
Leżałam w łóżku, a moje nogi do pasa były zasłonięte kołdrą. W pokoju Liama, który jak już kiedyś mówiłam, wygląda jak mała biblioteczka znalazłam Wichrowe Wzgórza. Co z tego, że znałam tą książkę już praktycznie na pamięć; zawsze do niej wracałam. Stara i pognieciona okładka książki wyraźnie mówiła, że powieść była już czytana wiele razy. Usłyszałam lekkie skrzypienie drzwi, jednak nawet nie pofatygowałam się, żeby podnieść głowę i tak wiedząc kto mnie odwiedził.
-Darcy... - szepnęła ledwo słyszalnie. Zamknęłam z trzaśnięciem książkę uprzednio zapamiętując stronę. Wstałam z łóżka i stanęłam przy oknie wpatrując się w rozciągający się, jasny pasek na lini widnokręgu.
-Przepraszam... - powiedziała stojąc już koło mnie.
-Nie masz za co Lily... po prostu się martwiłaś - między nami nastała krępująca cisza, więc postanowiłam ją przerwać - co On Ci powiedział?
-Kto? - zgrywała głupią chociaż dobrze wiedziała o kogo chodzi.
-Niall.
-Darcy... - mruknęła kręcąc głową w boki pozwalając swoim włosom zakryć twarz. Wpatrywałam się w nią widząc jak jej policzki oblewa róż. Westchnęła głęboko wiedząc, że tak czy siak będzie musiała mi powiedzieć.
-Cóż...no...On...bo...wiesz... - spojrzała na mnie nie mogąc wydusić słowa. Uśmiechnęłam się przyjaźnie w jej stronę jednak w środku rodziła się we mnie salwa śmiechu; zawsze była pewna siebie, a teraz się rumieni i ma ochote zapaść pod podłogę.
-Kurwa no powiedział mi, że jeśli będę "niegrzeczna" - zrobiła w powietrzu znak cudzysłowia - to wyładuje te emocje ze mną. W inny sposób - otworzyłam szerzej oczy i stałyśmy przez chwilę w ciszy, ale nie mogłam dłużej wytrzymać. Wybuchnęłam gromki śmiechem rzucając się na łóżko i zakrywając twarz poduszką starając się opanować łzy z moich oczu.
-Podobasz mu się - wytknęłam siadając na łóżku - co z tego, że pod względem seksualnym; pod takim jako para również. Nie oszukujmy się, gdyby chciał to już dawno by cię przeleciał.
-Darcy! - złapała książkę i mnie nią rzuciła - zamknij się.
-To była tylko czysta prawda - mruknęłam wycierając łzy śmiechu z policzków. Siedziałyśmy na łóżku w ciszy rozkoszując się tym lenistwem, ile się tylko dało.
-Chciałabym już wrócić do domu - powiedziała moja przyjaciółka uśmiechając się; westchnęłam głęboko.
-Ja też Lily, ja też - mruknęłam - idziemy sprawdzić co robi Zayn i Niall?
-O nie nie nie! Ja się do niego nie zbliżam - powiedziała kręcąc głową, ale zanim mogła się wycofać wyciągnęłam ją na korytarz.
-Wiesz, że oni mogą nas zabić? - powiedziała na co wywróciłam oczami.
-Błagam cie Lily, wyszłyśmy tylko z pokoju po szklankę wody - odpowiedziałam wymyślając na szybko wymówkę.
Zeszłyśmy do salonu i zobaczyłyśmy chłopaków siedzących na kanapie z laptopem na kolanach. Zakradłyśmy się od tyłu spoglądając na ekran laptopa. Wykrzywiłam twarz w grymasie widząc rozebraną dziewczynę; nigdy nie uwierzyłam Lou, że to nie On podrzucił mi te zdjęcia. Wiedziałam to bardzo dokładnie i ilekroć wzbierałam w sobie siły, żeby mu to wytknąć - za każdym razem się poddawałam. Poza tym, to co zobaczyłam w jego oczach po prostu pozwoliło mi myśleć, że ma nade mną władze. Czy tego chciałam czy nie - mój los był w jego rękach.
W sumie czuje sie jak uprowadzona, ale to nie ma większego znaczenia gdy obok mnie jest Lily. Tęsknie za resztą, a cóż... Nick to Nick. Zniknął; zapadł się pod ziemię jeszcze tego samego dnia, w którym spotkał się z Louisem przed moim blokiem. Usłyszałam każdy cal rozmowy oprócz tego co wyszeptał mu mój porywacz. Nie myślcie, że to też mnie nie gryzie, jestem strasznie ciekawską osobą i chciałabym najlepiej to już wszystko wiedzieć, lecz przy Louisie nie było nawet takiej opcji.
-Co robicie chłopaki? - zawołała Lily, a Zayn momentalnie zamknął laptopa. Zaśmiała się cicho, opierając o tył kanapy rękami.
-Nie musicie tego przed nami ukrywać, widziałyśmy co robicie - powiedziałam wskazując na laptopa.
-Ile tu stałyście? - zapytał Niall przejeżdżając ręką po swoich blond włosach.
-Wystarczająco, żeby zobaczyć co oglądaliście - odpowiedziała moja przyjaciółka cichszym głosem; zaśmiałam się pod nosem. Ona się go naprawdę bała.
-Nie macie innych spraw do robienia? - warknął Malik - malowanie paznokci czy cokolwiek co robią dziewczyny?
-Wiesz Zayn, gdybym miała lakier to pewnie bym malowała paznokcie, ale przypomina Ci, że siedze tutaj. I nie mogę wyjść z tego domu gdzie jest cholernie gorąco, ale sie przecież nie rozbiore, bo przebywam z pięcioma zboczeńcami - splunęłam mentalnie sobie gratulując głupoty. Boże Darcy po co ty sie w ogóle odzywałaś? Głos w mojej głowie dobitnie mi mówił, że to się źle dla mnie skończy.
-Gorąco Ci słonko? - zapytał Niall przybliżając się na niebezpieczną odległość - To może moge Ci jakoś pomóc - warknął i przerzucił moje ciało przez swoje ramie ruszając do tylnych drzwi, których jeszcze nigdy tu nie widziałam.
Posłałam Lily błagalny wzrok, ale nie mogła nic zrobić skoro Zayn stał tuż koło niej; nie było sensu walczyć z Niallem. I tak zrobi mi to co ma zrobić.
-Skoro Ci tak gorąco Jackson to ostudzimy trochę twój zapał - powiedział z chytrym śmiechem. Jego ręce znalazły się na mojej okrągłej pupie, a ja już mogłam stwierdzić, że ten facet się nie cackał. Ścisnął lekko moje pośladki i po chwili czułam jak lece.
Moje rozgrzane ciało zderzyło się z taflą wody. Szkoda, że ten idiota nie wie, że nie umiem pływać. Przestałam wypuszczać niepotrzebnie powietrze do wody starając się zachować go na jak najwięcej czasu; nie otworzyłam oczu po prostu moje ciało dryfowało opadając na dół, a ja sie nie ruszałam. Poczułam pod plecami grunt i już wiedziałam, że dotarłam na sam dół. Moje plecy dotykały kafelków basenu, a ciało od czasu do czasu było podnoszone przez wodę. Zaczynało brakować mi tlenu i po prostu wiedziałam, że mdleje.
-Siema - mruknął Louis do Zayna wchodząc po schodach - co tu się dzieje? - zmarszczył brwi gdy zobaczył mnie i Nialla trzymającego mój łokieć; momentalnie go puścił i uśmiechnął się sztucznie. Zrobiłam dokładnie to samo co On.
-Rozmawialiśmy, prawda? - powiedział spoglądając na mnie kątem oka; kiwnęłam tylko energicznie głową bojąc się, że gdy się odezwę to wszystko wygadam. Przełknęłam gulę formująca się w moim gardle.
Chłopaki opuścili pokój zostawiając mnie i Louisa samych. Po pierwsze - strach narodził się na nowo; nie chciałam zobaczyć jego drugiego oblicza. Po drugie - gdzie do cholery była Lily?! Po trzecie - śmierdziałam chlorem i miałam tylko nadzieję, że tego nie wyczuje.
-Darcy... - szepnął podchodząc do mnie bliżej drapiąc się po karku, ale nawet się nie ruszyłam. Nie byłam na niego zła czy coś; ja się po prostu cholernie bałam!
-Um.. tak? - musiałam chociaż starać się stwarzać pozory, że wszystko w porządku. Uśmiechnęłam się sztucznie.
-Przepraszam za tamto. Nie panowałem nad sobą i po prostu to się stało - moje ramiona zapiekły na wspomnienie incydentu sprzed paru godzin. Uśmiech nie schodził z mojej twarzy i mogę się założyć, że wyglądałam jak lalka.
-Nic nie szkodzi, zdarza się.
-Nie, nie rozumiesz Darcy. Skrzywdziłem cię, a to nie miało tak być. Obiecuje, że to się już nie stanie - powiedział ze skruszoną miną. Poczułam dziwne uczucie w środku; tak jakby nie kłamał. Pff proszę cię Darcy to niemożliwe. Jest zboczeńcem i kłamcą, a ty dobrze o tym wiesz. Wiedziałam. Ale może coś się zmieniło?
-Ok, wierzę Ci - powiedziałam całkowicie szczerze dalej stojąc w jednym miejscu. Uśmiechnął się szeroko i podszedł składając na moim policzku mokry pocałunek. Zaciągnął się mocno powietrze, a ja mentalnie się przeklęłam.
-Czemu śmierdzisz chlorem? - zapytał - i dlaczego twoje urania sa wpół mokre? - złapał tkaninę bluzki i pomiętosił ją w palcach.
-Bo ja...um...byłam w basenie - szybko wymyśliłam wymówkę, jednak miałam ochotę walnąć się młotem pneumatycznym w twarz. Jak mogłam być w ubraniach w basenie? Spieprzyłam.
-Nie byłaś w basenie prawda? - warknął, a w jego oku pojawił się ten, dobrze znany mi błysk z dzisiejszej nocy.
-Ja...um...bo widzisz-
-NIALL! - ryknął wychodząc z pokoju i zostawiając otwarte drzwi. To się źle skończy.
--------------------------------------------------------------------
Czy tylko mi się wydaje, że zwaliłam rozdział pod koniec? No, ale oddaje wam to do oceny, bo to w końcu tylko moja samoocena! Chciałyśmy wam podziękować za 9000 wejść! Nawet nie wiecie ile to dla nas znaczy i jak motywuje do pisania rozdziałów takich jak ten - dłuższych! To do 9 :) ❤ / avemalik
PS. Wiem, że wiele osób tutaj nie skomentuje rozdziału dlatego jak czytasz to możesz skomentować go nawet na twitterze. Wystarczy napisać co myślisz o tym rozdziale albo całym ff i dodać na końcu "#Rattersff"! Wiem, że jest już wiele takich tweetów i czytałam każdy i dawałam RT bo wywoływało to uśmiech na mojej twarzy. Kocham was <3
PS.2.: Na twitterze powstało konto, z którego będziemy was informować o nowych rozdziałach! Już nie ze swoich prywatnych, tylko z konta @Rattersff :) Nie musicie go follować także to jest wygodne dla was i dla nas, bo nie robimy nikomu spamu na timeline :)
-Masz pojęcie jak długo czekasz ze spłatą? Pan Gonzalez strasznie nie lubi spóźnień - powiedział udając przykry głos Liam - dlatego też albo dajesz na kase w tym momencie i my wychodzimy albo zostawiamy cię sam na sam z Harrym, który ma naprawdę wielkie wymagania, które spełniałabyś godzinami - zaśmiałem się pod nosem na tekst Liama, a Harry spiorunował go tylko wzrokiem, który jasno mówił, że go zabije gdy tylko wyjdziemy.
-Co masz na myśli? - przełknęła głośno ślinę, a jej oddech trochę przyśpieszył.
-Lubie bawić się z niegrzecznym dziewczynkami - mimo rozdrażnienia Styles brnął dalej w zabawę Payna.
-O Ludzie... - warknąłem odpychając od rudej dziewczyny Harrego - powiem ci to raz i prosto w twarz: Harry gwałci kobiety, które nie oddają długów. Więc albo dajesz kase albo druga opcja, której wizja nawet mi sie nie podoba, ale kara to kara - spojrzałem w jej zielone oczy przepełnione strachem.
-Przykro mi, ale nie mam skąd wam oddać - szepnęła spuszczając głowę. Oddaliłem się od niej dając Harremu dostęp do jej ciała.
-W takim razie... - powiedziałem urywając i podchodząc z Liamem do drzwi.
-Czekajcie! - zawołała przerażona - myślę, że mam jakieś oszczędności - odwróciłem się do niej i szeroko uśmiechnąłem. Wyciągnęła z szuflady komody plik banknotów i podała mi go.
-To wszystko co mam - przeliczyłem szybko pieniądze.
-Myślę, że starczy, a nawet troche zostanie - puściłem jej oczko i z Liamem skierowaliśmy się z powrotem do drzwi.
-Czekajcie, gdzie idziecie? Dlaczego On nie idzie z wami? - zapytała, a w oczach Harrego zobaczyłem ten błagalny błysk.
-Cóż, według pana Shaw nie byłaś zbyt dobrą pracownicą. Kazał nam cię jakoś za to ukarać, a skoro Harry cię polubił... - rozłożyłem ręce i wyszedłem z pokoju zostawiając tą dwójkę.
-W końcu do domu - szepnął zniecierpliwiony Liam. Zeszliśmy na dół żegnając się z barmanem i ochroniarzem. Wsiedliśmy do samochodu odjeżdżając i nie martwiąc się o Harrego. Poradzi sobie. On zawsze sobie radzi. Natomiast w domu... czeka mnie ciężki wschód słońca.
Darcy's POV
Leżałam w łóżku, a moje nogi do pasa były zasłonięte kołdrą. W pokoju Liama, który jak już kiedyś mówiłam, wygląda jak mała biblioteczka znalazłam Wichrowe Wzgórza. Co z tego, że znałam tą książkę już praktycznie na pamięć; zawsze do niej wracałam. Stara i pognieciona okładka książki wyraźnie mówiła, że powieść była już czytana wiele razy. Usłyszałam lekkie skrzypienie drzwi, jednak nawet nie pofatygowałam się, żeby podnieść głowę i tak wiedząc kto mnie odwiedził.
-Darcy... - szepnęła ledwo słyszalnie. Zamknęłam z trzaśnięciem książkę uprzednio zapamiętując stronę. Wstałam z łóżka i stanęłam przy oknie wpatrując się w rozciągający się, jasny pasek na lini widnokręgu.
-Przepraszam... - powiedziała stojąc już koło mnie.
-Nie masz za co Lily... po prostu się martwiłaś - między nami nastała krępująca cisza, więc postanowiłam ją przerwać - co On Ci powiedział?
-Kto? - zgrywała głupią chociaż dobrze wiedziała o kogo chodzi.
-Niall.
-Darcy... - mruknęła kręcąc głową w boki pozwalając swoim włosom zakryć twarz. Wpatrywałam się w nią widząc jak jej policzki oblewa róż. Westchnęła głęboko wiedząc, że tak czy siak będzie musiała mi powiedzieć.
-Cóż...no...On...bo...wiesz... - spojrzała na mnie nie mogąc wydusić słowa. Uśmiechnęłam się przyjaźnie w jej stronę jednak w środku rodziła się we mnie salwa śmiechu; zawsze była pewna siebie, a teraz się rumieni i ma ochote zapaść pod podłogę.
-Kurwa no powiedział mi, że jeśli będę "niegrzeczna" - zrobiła w powietrzu znak cudzysłowia - to wyładuje te emocje ze mną. W inny sposób - otworzyłam szerzej oczy i stałyśmy przez chwilę w ciszy, ale nie mogłam dłużej wytrzymać. Wybuchnęłam gromki śmiechem rzucając się na łóżko i zakrywając twarz poduszką starając się opanować łzy z moich oczu.
-Podobasz mu się - wytknęłam siadając na łóżku - co z tego, że pod względem seksualnym; pod takim jako para również. Nie oszukujmy się, gdyby chciał to już dawno by cię przeleciał.
-Darcy! - złapała książkę i mnie nią rzuciła - zamknij się.
-To była tylko czysta prawda - mruknęłam wycierając łzy śmiechu z policzków. Siedziałyśmy na łóżku w ciszy rozkoszując się tym lenistwem, ile się tylko dało.
-Chciałabym już wrócić do domu - powiedziała moja przyjaciółka uśmiechając się; westchnęłam głęboko.
-Ja też Lily, ja też - mruknęłam - idziemy sprawdzić co robi Zayn i Niall?
-O nie nie nie! Ja się do niego nie zbliżam - powiedziała kręcąc głową, ale zanim mogła się wycofać wyciągnęłam ją na korytarz.
-Wiesz, że oni mogą nas zabić? - powiedziała na co wywróciłam oczami.
-Błagam cie Lily, wyszłyśmy tylko z pokoju po szklankę wody - odpowiedziałam wymyślając na szybko wymówkę.
Zeszłyśmy do salonu i zobaczyłyśmy chłopaków siedzących na kanapie z laptopem na kolanach. Zakradłyśmy się od tyłu spoglądając na ekran laptopa. Wykrzywiłam twarz w grymasie widząc rozebraną dziewczynę; nigdy nie uwierzyłam Lou, że to nie On podrzucił mi te zdjęcia. Wiedziałam to bardzo dokładnie i ilekroć wzbierałam w sobie siły, żeby mu to wytknąć - za każdym razem się poddawałam. Poza tym, to co zobaczyłam w jego oczach po prostu pozwoliło mi myśleć, że ma nade mną władze. Czy tego chciałam czy nie - mój los był w jego rękach.
W sumie czuje sie jak uprowadzona, ale to nie ma większego znaczenia gdy obok mnie jest Lily. Tęsknie za resztą, a cóż... Nick to Nick. Zniknął; zapadł się pod ziemię jeszcze tego samego dnia, w którym spotkał się z Louisem przed moim blokiem. Usłyszałam każdy cal rozmowy oprócz tego co wyszeptał mu mój porywacz. Nie myślcie, że to też mnie nie gryzie, jestem strasznie ciekawską osobą i chciałabym najlepiej to już wszystko wiedzieć, lecz przy Louisie nie było nawet takiej opcji.
-Co robicie chłopaki? - zawołała Lily, a Zayn momentalnie zamknął laptopa. Zaśmiała się cicho, opierając o tył kanapy rękami.
-Nie musicie tego przed nami ukrywać, widziałyśmy co robicie - powiedziałam wskazując na laptopa.
-Ile tu stałyście? - zapytał Niall przejeżdżając ręką po swoich blond włosach.
-Wystarczająco, żeby zobaczyć co oglądaliście - odpowiedziała moja przyjaciółka cichszym głosem; zaśmiałam się pod nosem. Ona się go naprawdę bała.
-Nie macie innych spraw do robienia? - warknął Malik - malowanie paznokci czy cokolwiek co robią dziewczyny?
-Wiesz Zayn, gdybym miała lakier to pewnie bym malowała paznokcie, ale przypomina Ci, że siedze tutaj. I nie mogę wyjść z tego domu gdzie jest cholernie gorąco, ale sie przecież nie rozbiore, bo przebywam z pięcioma zboczeńcami - splunęłam mentalnie sobie gratulując głupoty. Boże Darcy po co ty sie w ogóle odzywałaś? Głos w mojej głowie dobitnie mi mówił, że to się źle dla mnie skończy.
-Gorąco Ci słonko? - zapytał Niall przybliżając się na niebezpieczną odległość - To może moge Ci jakoś pomóc - warknął i przerzucił moje ciało przez swoje ramie ruszając do tylnych drzwi, których jeszcze nigdy tu nie widziałam.
Posłałam Lily błagalny wzrok, ale nie mogła nic zrobić skoro Zayn stał tuż koło niej; nie było sensu walczyć z Niallem. I tak zrobi mi to co ma zrobić.
-Skoro Ci tak gorąco Jackson to ostudzimy trochę twój zapał - powiedział z chytrym śmiechem. Jego ręce znalazły się na mojej okrągłej pupie, a ja już mogłam stwierdzić, że ten facet się nie cackał. Ścisnął lekko moje pośladki i po chwili czułam jak lece.
Moje rozgrzane ciało zderzyło się z taflą wody. Szkoda, że ten idiota nie wie, że nie umiem pływać. Przestałam wypuszczać niepotrzebnie powietrze do wody starając się zachować go na jak najwięcej czasu; nie otworzyłam oczu po prostu moje ciało dryfowało opadając na dół, a ja sie nie ruszałam. Poczułam pod plecami grunt i już wiedziałam, że dotarłam na sam dół. Moje plecy dotykały kafelków basenu, a ciało od czasu do czasu było podnoszone przez wodę. Zaczynało brakować mi tlenu i po prostu wiedziałam, że mdleje.
***
Umarłam? Czy żyje? Nie mam zielonego pojęcia co się ze mną dzieje. Starałam się otworzyć oczy i zamrugałam kilka razy. Żyłam.
Zauważyłam rozmazana postać Zayna i Nialla przy drzwiach.
-Louis nie może się o tym dowiedzieć, bo nas zabije! - warknął Niall.
-Nas? Chciałeś powiedzieć ciebie; ja w tym nie uczestniczyłem - odpowiedział złowrogo Malik.
Każde z nas usłyszało silnik samochodu pod domem; blondyn spojrzał w moją stronę, a ja zmarszczyłam brwi wiedząc, że Louie wrócił z... gdziekolwiek był.
-Obudziłaś się już, jak dobrze! - opuścił ramiona, ale po chwili jego mięśnie znów się napięły - wstawaj - podbiegł do mnie i pociągnął do góry.
-Powiedz mu słowo, a przysięgam, że drugi raz żaden z nas nie uratuje cię z tego basenu - przejechałam spoconą ręką po moich spodniach dostrzegając, że moje ubrania były już suche.-Siema - mruknął Louis do Zayna wchodząc po schodach - co tu się dzieje? - zmarszczył brwi gdy zobaczył mnie i Nialla trzymającego mój łokieć; momentalnie go puścił i uśmiechnął się sztucznie. Zrobiłam dokładnie to samo co On.
-Rozmawialiśmy, prawda? - powiedział spoglądając na mnie kątem oka; kiwnęłam tylko energicznie głową bojąc się, że gdy się odezwę to wszystko wygadam. Przełknęłam gulę formująca się w moim gardle.
Chłopaki opuścili pokój zostawiając mnie i Louisa samych. Po pierwsze - strach narodził się na nowo; nie chciałam zobaczyć jego drugiego oblicza. Po drugie - gdzie do cholery była Lily?! Po trzecie - śmierdziałam chlorem i miałam tylko nadzieję, że tego nie wyczuje.
-Darcy... - szepnął podchodząc do mnie bliżej drapiąc się po karku, ale nawet się nie ruszyłam. Nie byłam na niego zła czy coś; ja się po prostu cholernie bałam!
-Um.. tak? - musiałam chociaż starać się stwarzać pozory, że wszystko w porządku. Uśmiechnęłam się sztucznie.
-Przepraszam za tamto. Nie panowałem nad sobą i po prostu to się stało - moje ramiona zapiekły na wspomnienie incydentu sprzed paru godzin. Uśmiech nie schodził z mojej twarzy i mogę się założyć, że wyglądałam jak lalka.
-Nic nie szkodzi, zdarza się.
-Nie, nie rozumiesz Darcy. Skrzywdziłem cię, a to nie miało tak być. Obiecuje, że to się już nie stanie - powiedział ze skruszoną miną. Poczułam dziwne uczucie w środku; tak jakby nie kłamał. Pff proszę cię Darcy to niemożliwe. Jest zboczeńcem i kłamcą, a ty dobrze o tym wiesz. Wiedziałam. Ale może coś się zmieniło?
-Ok, wierzę Ci - powiedziałam całkowicie szczerze dalej stojąc w jednym miejscu. Uśmiechnął się szeroko i podszedł składając na moim policzku mokry pocałunek. Zaciągnął się mocno powietrze, a ja mentalnie się przeklęłam.
-Czemu śmierdzisz chlorem? - zapytał - i dlaczego twoje urania sa wpół mokre? - złapał tkaninę bluzki i pomiętosił ją w palcach.
-Bo ja...um...byłam w basenie - szybko wymyśliłam wymówkę, jednak miałam ochotę walnąć się młotem pneumatycznym w twarz. Jak mogłam być w ubraniach w basenie? Spieprzyłam.
-Nie byłaś w basenie prawda? - warknął, a w jego oku pojawił się ten, dobrze znany mi błysk z dzisiejszej nocy.
-Ja...um...bo widzisz-
-NIALL! - ryknął wychodząc z pokoju i zostawiając otwarte drzwi. To się źle skończy.
--------------------------------------------------------------------
Czy tylko mi się wydaje, że zwaliłam rozdział pod koniec? No, ale oddaje wam to do oceny, bo to w końcu tylko moja samoocena! Chciałyśmy wam podziękować za 9000 wejść! Nawet nie wiecie ile to dla nas znaczy i jak motywuje do pisania rozdziałów takich jak ten - dłuższych! To do 9 :) ❤ / avemalik
PS. Wiem, że wiele osób tutaj nie skomentuje rozdziału dlatego jak czytasz to możesz skomentować go nawet na twitterze. Wystarczy napisać co myślisz o tym rozdziale albo całym ff i dodać na końcu "#Rattersff"! Wiem, że jest już wiele takich tweetów i czytałam każdy i dawałam RT bo wywoływało to uśmiech na mojej twarzy. Kocham was <3
PS.2.: Na twitterze powstało konto, z którego będziemy was informować o nowych rozdziałach! Już nie ze swoich prywatnych, tylko z konta @Rattersff :) Nie musicie go follować także to jest wygodne dla was i dla nas, bo nie robimy nikomu spamu na timeline :)
No zabije was za tą końcówkę! I ja mam czekać aż 2tygodnie? Nie wierzę! Rozdział meeeegaaa :) Cieszę się że trafiłam na tweeta o tym opowiadaniu, bo jest świetne <3 Ehh czekać aż 2tyg...
OdpowiedzUsuńdshjdhdjfdfdghfggfhgf *__*
OdpowiedzUsuńto jest genialne! nie wytrzymam do następnego :D
O boże gdzie jest powietrze? Ten rozdział jest taki kjbcqwkjbhqkwrbqwkrgbqg kurewsko zajebisty że dknqkwjfh nie mam słów aby go opisać, zresztą całe to fanfiction jest awesome *-* Nie mogę się doczekać następnego i dobija mnie myśl że będzie dopiero za 2 tygodnie, ale mam nadzieję że u SwagBaby69_ do tego czasu wszystko się ułoży. Kocham Was i te opowiadanie.
OdpowiedzUsuńTake care x
opowiadanie jest niesamowite sdfghjkl;
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdział
Wcale nie zawaliłaś końcówki! Wręcz przeciwnie! Jest cholernie dobra. Wyobraziłam sobie tę sytuację,w której Louis przerywa Darcy, ttylko,aby wybiec z pokoju i wpierdolić Niall'owi. Hahah,bezsenne.
OdpowiedzUsuńWidać, że Darcy boi się Lou,jednak.. coś mi się wydaje, że jest tak jakby nim nieco zafascynowana? Tak to chyba dobre stwierdzenie.Chyba. Intryguje mnie to całe Ratters, to,dla kogo chłopcy pracują.Czasami przerażające to jest.
Uwielbiam to opowiadanie i będę z niecierpliwością wyczekiwała nowego rozdziału. Bez względu na to,kiedy będzie dodany, zawsze skomentuję, no To opowiadanie jest niesamowite i inne niż reszta - to je wyróżnia i sprawia, że jest ciekawe.
Już follownęłam konto Ratters na tt. To nawet będzie łatwiejsze, jak będziecie z niego informowały o nnowych rozdziałach, bo w końcu wszystko będzie ładnie i dobrze. (;
Miłego tygodnia
Looove, xoxo
Świetny rozdział i wgl :) Wcale nie zwaliłaś końcówki, jest świetna! <3 @Stylesowaa
OdpowiedzUsuńKocham . ♥
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział < 333
OdpowiedzUsuń<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3 wspaniałe, koffam was..<3<3<3
OdpowiedzUsuń@ImPandaxp
Boski rozdział. Czekam na następny <3 ~heroineNialler
OdpowiedzUsuńRozdział boski
OdpowiedzUsuńhahhaha Niall już nie żyje <333 Czekam nn :*
OdpowiedzUsuńTo już po Niallu . xDD
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny . Ten mnie w końcówce rozwalił.
Pozdrawiam z podłogi xD
Naprawdę uwielbiam wam FF i mimo że nie komentuję - ponieważ nie mam czasu - to i tak czytam <3
Kocham was i do następnego <3 xx .
HAha Biedby Nialler xD Już sobie wyobrażam co się z nim stanie.. Wydaje mi się że cos będzie pomiędzy Niallem a przyjaciółką Darcy.. Uwielbiam ten ff i nie mogę doczekać się nexta mam nadzieje że wyjaśni się to zdanie " odkąd ona zmarła nikt mnie tak nie nazywał " zastanawia mnie kto to ta ONA siostra matka dziewczyna i czy to to spowodowało że Loui stal się taki "Mroczny"
OdpowiedzUsuńPS brakuje mi tego że usunełaś tamte( o Liamie i Zaynie) ff ;C
zapomniałam się podpisać @kllauduchy xd
Usuń"Czemu śmierdzisz chlorem?" hahahahahaha nie no nie moge, najlepsze pytanie ever xd Martwię się o Nialla bo na pewno nie wyjdzie z tego cało hahaha xd Rozdział świetny ;) Nie mogę się doczekać następnego ;*
OdpowiedzUsuńNajlepsze opowiadanie jakie czytam :)
OdpowiedzUsuń@awmywhatever
Nie popsułaś końcówki jest genialna, wzbudza napięcie i aż nie mogę się doczekać co będzie dalej! Aaa.... Nie wiem co mam napisać po raz kolejny, że ff jest zajebiste i najlepsze jakie czytam, a zarazem moje ulubione! Chyba to będzie najlepsze! Z jednej strony ciesze się, że kolejny rozdział będzie za dwa tygodnie, bo wyjeżdżam (co nie znaczy, że cieszę się z problemów SwagBaby69_ wręcz przeciwnie, mam nadzieję, że to nic poważnego) a z drugiej strony chciała bym już przeczytać kolejny i kolejny rozdział. Nienawidzę czekać, ale wiem, że na kolejny rozdziała warto! Już nie mogę się doczekać! -Suzie xx
OdpowiedzUsuńOd dzisiaj mowicie mi per szczesciarz! ;) hihihi Jeeeezusicku....to jest najbardziej niesamowita rzecz jaka mnie spotkala. Nie mam slow (co nie jest niczym nowym ale w tym przypadku dochodzi jeszcze olbrzyyyyyyymieeeeee zaskoczenie ) napisanie wam ze was kocham to byloby niamale niedomowienie. UWIELBIAM KOCHAM UWIELBIAM KOCHAM X 1000...000...000:*** (tu mialbyc znak. nieskończoności ale klawiatura na phonie ma braki xd)
OdpowiedzUsuńPerfuma z chloru brzmi sexy;) hihi kobieto rozdzial booosku ( do czego zdarzylyscie nas przyzwyczaic:**) to koncowka rozwala. Jest meeega! Nie wiem czy tylko ja mam takie urojenia ale zawsze chcialam poplywac w ciuchach w basenie xd NAPRAWDĘ JA WAS PODZIWIAM! Do cholery nie mam pojecia skad wy bierzecie tyle weny na wasze pro pomysly! Wiem wiem wrodzony talent inaczej rejczel nie da wyjasnic:) Bajeczny:*
Dobra dosyc slodzenia teraz konkrety...... NAJLEPSZY FF ON THE DAMN WORLD. SAMA BRIDGET JONES NIE POWSTYDZILABY SIE GO! (soreczka za porwnanie ale dla mnie Ona jest wzorem)
I luv ya so much @dianee2805
Och, zajebisty rozdział :)
OdpowiedzUsuńJak i całe opowiadanie oczywiście. Takie "inne" w sumie i fajnie się je czyta :D Dobra robota! :*
Twój blog został nominowany. Więcej dowiesz się tutaj - http://storm-fanfiction.blogspot.com/p/the-versatile-blogger_2131.html :)
OdpowiedzUsuńnominowałam Was do Versatile. :D szczegóły na http://monsters-inside-him.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńświetne *.* Czekam na 9 rozdział ;)
OdpowiedzUsuńTwój blog został nominowany przeze mnie do The Versatile Blogger. Więcej informacji na http://last-first-kiss-alas.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOMG !!! ŚWIETNY ! NIE WIEM CO POWIEDZIEĆ :o CZEKAM NA NASTĘPNY :))
OdpowiedzUsuń@AleksHartley
Boże święty to jest extra ( a w dodatku takie długie ) Kocham, kocham,kocham.... :D
OdpowiedzUsuńrozdział świetny! ciekawe co Louis zrobi Niallowi z powodu tego że wrzucił Darcy do basenu haha. czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuń@brightsselena x
Świetne, cudowne z resztą jak cały blog. Zaczęłam go dzisiaj czytać i tak samo skończyłam! Tak mnie wkręcił. Szybko dawaj następny rozdział. Codziennie będę odwiedzać. WIĘC CUDO. :)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie bardzo mi się podoba, świetne <3 btw nominuję was do The Versatile Blogger. Informacje tutaj >>http://xstatuesxx.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJesteście nominowane do The Versatile Blogger więcej info na http://darkblood5.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger.html
OdpowiedzUsuńgratulacje ;) love ya
Zostałyście przeze mnie nominowane do The Versatile Blogger :)
OdpowiedzUsuń