Louis
Cisza i spokój. To mnie teraz otaczało. Wszystkie ważne sprawy odłożyłem na bok. Nie mogłem znieść nawału pracy i informacji - nawet jak dla mnie to za dużo. Musiałem pomyśleć jak ochronić dziewczyny i jak ochronić samych chłopaków. Potrzebowaliśmy pomocy i wiedziałem, że nie będzie łatwe sprawić, żeby ktoś nam pomógł. Mieliśmy większą liczbę wrogów niż przyjaciół. Na szczęście udało mi się już załatwić pare osób - Andrew, Calum, Mike, Ashton i Luke. To będzie wojna gangów jakiej jeszcze nie było w tym mieście. Walka o pierwsze miejsce dopiero się zacznie.
Po godzinie siedzenia w samotności w końcu postanowiłem zwołać naradę domową, w której uczestniczyły nawet dziewczyny. Gdy wszyscy zasiedli przy stole przez pare chwil panowała cisza. Odchrząknąłem znaczącą i wszystkie oczy zwróciły się na mnie.
-No więc... Znacie sytuacje, wiecie jak jest. Nie mam nic do ukrycia. Wszyscy jesteście świadomi tego w jakim niebezpieczeństwie się znajdujemy. Potrzebujemy pomocy - Spojrzałem znacząco na Liama - Mam nadzieję, że teraz nie będziesz robił żadnych wyrzutów z tego powodu.
-Nie, ale wciąż uważam, że to beznadziejny pomysł - Wzruszył ramionami, obracając w palcach jabłko.
-Dokładnie czyjej pomocy potrzebujemy? - Zapytała Darcy. Wciąż była zmarnowana po Nicku.
-Chrisa - Odpowiedziałem, całkowicie poważny.
-Oh nie, Louis nie - Szepnęła kręcąc głową z niedowierzaniem - Powiedz, że to żart.
-Wiem, że to trudne, ale nie znasz go tak jak my.
-Nie znam go? Louis proszę cię... spoufalasz się z kimś kogo znam, pakujesz go w gówno, to mój przyjaciel - Zmarszczyła brwi zupełnie się ze mną nie zgadzając.
-Ty w ogóle myślisz co robisz?! - Warknął Liam - Wpieprzasz w to znajomych Darcy.
-Bo może wszyscy jej znajomi siedzą w tym gównie tak jak my? - Fuknąłem w jego stronę - To jest nasza pomoc. Jeśli komuś się nie podoba może odejść, ale nie obiecuje, że przeżyjecie jeden dzień na własną rękę.
________________________
Nasz życie wyglądało teraz inaczej. My załatwialiśmy swoje sprawy, a dziewczyny chodziły na uczelnię. Brakowało mi bliskości z Darcy, a teraz mieliśmy jeszcze mniej czasu dla siebie. Moja dziewczyna większość czasu spędzała na uczelni realizując jakiś pierdolony projekt, a ja zajmowałem się sprowadzaniem chłopaków.
Opierając się rękami o oparcie kanapy, usłyszałem dzwonek do drzwi. Od razu wiedziałem kto to.
-Siema - Powiedziałem z szerokim uśmiechem, otwierając drewniane drzwi. Luke, Ashton, Calum i Mike, którzy w nich stali przybili mi piątki. Usadowili się przy stole w kuchni.
-To o co chodzi? - Zagadnął Mikey. Razem z chłopakami również zajęliśmy miejsca i zacząłem im wszystko wyjaśniać. Cieszyłem się, że dziewczyn jeszcze nie ma, przynajmniej się w to nie wtrącały, a Darcy nie posyłała mi smutnych i zarazem zgniewanych spojrzeń.
Niall i Harry opowiedzieli im razem ze mną o planie.
-Wow, wow, wow - Luke uniósł ręce w górę - Oszaleliście? Venz? To są jakieś jaja.
-Dokładnie to samo im mówiłem - Przyłączył się Liam.
-To jedyne dobre wyjście - Warknąłem. Kolejny zjeb.
-Dobre wyjście to będziesz miał gdy rozsadzi cię na pół zanim powiesz słowo - Zaoponował chłopak z kolorowymi włosami.
-Ok, stop chłopcy - Warknął Ashton - Bierzemy Venza. Jeśli dobrze się z nim dogadamy wszystko pójdzie jak po maśle i zajebiemy tych skurwieli.
-Poza tym i tak za późno, żebyście się nie zgodzili - Uśmiechnąłem się sztucznie. Spojrzałem na zegarek, który wybił godzinę piętnastą. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi - Już tu jest.
-Żartujesz sobie, kurwa, prawda? - Warknął Harry - Sam podejmujesz decyzje!
-Ale robię to z myślą o was - Wstałem z krzesła i otworzyłem drzwi.
-Czekaliśmy - Przywitałem się. Młody chłopak wszedł do środka.
-Ja też nie mogłem się doczekać tego spotkania, braciszku.
_________________
Darcy
Myślałam, że idąc na te zajęcia nadrobię naukę. Tymczasem profesor Olivier tłumaczył chromosomy poszczególnych stworzeń. Nie miałam ochoty tego słuchać, akurat to doskonale pamiętałam. Czekałam aż to się skończy i będę w końcu mogła wziąć udział w projekcie. Praktycznie - brałam w nim udział, ale na razie powtarzaliśmy jakieś gówna, których wcale nie muszę poznawać na nowo.
Cieszyłam się kiedy w końcu zajęcia się skończyły i mogliśmy wyjść. Byłam głodna i zmęczona. Miałam nadzieję na wejście do domu chłopaków i pójście spać. Tak bardzo teraz tego chciałam... Marzenia. Pewnie będzie kolejna narada "rodzinna" o tym co nam wolno, a czego nie.
Lily czekała na mnie już za drzwiami. Zmarszczyłam brwi. Zazwyczaj stała tu już z Harrym albo Zaynem.
-Czemu jesteś sama? - Zapytałam wskazując na miejsce obok niej, jakby za chwilę miał się tam ktoś pojawić. Dziewczyna wzruszyła ramionami.
-Nie mam pewności, ale chyba coś się stało...
-Jak to? - Moje serce od razu zaczęła szybciej bić.
-Po prostu... żaden się dziś nie zjawił. Nie ma ich, Darcy. Musiało coś się stać - Przymknęłam powieki i wzięłam głęboki wdech. Nie mogłam pozwolić sobie na panikę. Nie teraz.
-Oh Lily.. Może po prostu mieli coś do załatwienia, wiesz jacy są. Poczekajmy na nich chwilę, a jak się nie zjawią wrócimy autobusem - Usiadłam na jednej ławce w parku przed uczelnią. Śledziłam wzrokiem swoje notatki potrzebne na następną lekcję. Po parku minutach poczułam łokieć swojej przyjaciółki, wbijający się lekko w moje żebra. Podniosłam wzrok i ujrzałam Andiego.
-Andy? - Zapytałam zdziwiona - Co ty tu robisz?
-Przysłali mnie po was, bo są zbyt zajęci - Wyjaśnił szybko. Wstałyśmy z ławki i podczas drogi Lily zostawiła nas z tyłu, gdy rozmawiała z mamą przez telefon. Miałam okazję porozmawiać sam na sam z facetem, który zabił na moich oczach dwójkę ludzi.
-Co oni robią? - Zapytałam i dodałam szybko: - Tylko mnie nie okłamuj. Wiem, że coś się święci.
-Zebranie w domu. Przyjechało kilku chłopaków i nie mogli ich zostawić.
-Kto taki? - Zapytałam ciekawa unosząc brwi.
-Mało osób. Tylko Mike, Venz, Luke, Ashton, Chris, Calum, ja i paru moich ludzi.
-To rzeczywiście mało - Warknęłam sarkastycznie.
-Nie dziw się Darcy, twój chłopak chce cię chronić i robi wszystko co w jego mocy by ta ochrona była jak najlepsza - Powiedział otwierając przede mną drzwi od samochodu. Uśmiechnęłam się wsiadając.
-Kocham go - Powiedziałam szczerze. Andy odwzajemnił uśmiech.
-Wiem - Zamknął drzwi i czekaliśmy na Lily, która znajdowała się pare metrów od nas. Przeniosłam swoją uwagę na radio i zaczęłam bawić się stacjami radiowymi. W końcu postanowiłam posłuchać trochę mocnego rock'a. Usłyszałam dziewczęcy pisk, a moja głowa natychmiast się odwróciła. To znów się dzieje, a ja miałam nadzieję, że to tylko zły horror. Co ja im zrobiłam. Boże, dopomóż...
-DARCY SPIERDALAJ Z SAMOCHODU! WYSIĄDŹ Z NIEGO, SŁYSZYSZ?! - Głos Andiego wprawił mnie w natychmiastowy ruch. Otworzyłam drzwiczki i odbiegłam dwa metry, kiedy nastąpił wybuch samochodu.
Cieszyłam się kiedy w końcu zajęcia się skończyły i mogliśmy wyjść. Byłam głodna i zmęczona. Miałam nadzieję na wejście do domu chłopaków i pójście spać. Tak bardzo teraz tego chciałam... Marzenia. Pewnie będzie kolejna narada "rodzinna" o tym co nam wolno, a czego nie.
Lily czekała na mnie już za drzwiami. Zmarszczyłam brwi. Zazwyczaj stała tu już z Harrym albo Zaynem.
-Czemu jesteś sama? - Zapytałam wskazując na miejsce obok niej, jakby za chwilę miał się tam ktoś pojawić. Dziewczyna wzruszyła ramionami.
-Nie mam pewności, ale chyba coś się stało...
-Jak to? - Moje serce od razu zaczęła szybciej bić.
-Po prostu... żaden się dziś nie zjawił. Nie ma ich, Darcy. Musiało coś się stać - Przymknęłam powieki i wzięłam głęboki wdech. Nie mogłam pozwolić sobie na panikę. Nie teraz.
-Oh Lily.. Może po prostu mieli coś do załatwienia, wiesz jacy są. Poczekajmy na nich chwilę, a jak się nie zjawią wrócimy autobusem - Usiadłam na jednej ławce w parku przed uczelnią. Śledziłam wzrokiem swoje notatki potrzebne na następną lekcję. Po parku minutach poczułam łokieć swojej przyjaciółki, wbijający się lekko w moje żebra. Podniosłam wzrok i ujrzałam Andiego.
-Andy? - Zapytałam zdziwiona - Co ty tu robisz?
-Przysłali mnie po was, bo są zbyt zajęci - Wyjaśnił szybko. Wstałyśmy z ławki i podczas drogi Lily zostawiła nas z tyłu, gdy rozmawiała z mamą przez telefon. Miałam okazję porozmawiać sam na sam z facetem, który zabił na moich oczach dwójkę ludzi.
-Co oni robią? - Zapytałam i dodałam szybko: - Tylko mnie nie okłamuj. Wiem, że coś się święci.
-Zebranie w domu. Przyjechało kilku chłopaków i nie mogli ich zostawić.
-Kto taki? - Zapytałam ciekawa unosząc brwi.
-Mało osób. Tylko Mike, Venz, Luke, Ashton, Chris, Calum, ja i paru moich ludzi.
-To rzeczywiście mało - Warknęłam sarkastycznie.
-Nie dziw się Darcy, twój chłopak chce cię chronić i robi wszystko co w jego mocy by ta ochrona była jak najlepsza - Powiedział otwierając przede mną drzwi od samochodu. Uśmiechnęłam się wsiadając.
-Kocham go - Powiedziałam szczerze. Andy odwzajemnił uśmiech.
-Wiem - Zamknął drzwi i czekaliśmy na Lily, która znajdowała się pare metrów od nas. Przeniosłam swoją uwagę na radio i zaczęłam bawić się stacjami radiowymi. W końcu postanowiłam posłuchać trochę mocnego rock'a. Usłyszałam dziewczęcy pisk, a moja głowa natychmiast się odwróciła. To znów się dzieje, a ja miałam nadzieję, że to tylko zły horror. Co ja im zrobiłam. Boże, dopomóż...
-DARCY SPIERDALAJ Z SAMOCHODU! WYSIĄDŹ Z NIEGO, SŁYSZYSZ?! - Głos Andiego wprawił mnie w natychmiastowy ruch. Otworzyłam drzwiczki i odbiegłam dwa metry, kiedy nastąpił wybuch samochodu.
______________________
Andy pociągnął za drzwi otwierając je z impetem. Omal nie wypadły z zawiasów. Wszedł przelany pewnością siebie do domu, a zaraz za nim Lily. Andy od razu rzucił się na nieznanego mi, młodego chłopaka.
-Ty popierdoleńcu! Komu podkładasz kurwa bomby nam czy im?! - Złapał go za koszulkę i rzucił w komodę. Porcelanowe dekorację roztrzaskały się na podłodze, ale nie zrobiło to na mnie wrażenia. Skoro Louisa było stać na kilka willi to na głupie ozdóbki też powinno.
Andy wymierzył cios w jego szczękę. Krew zaczęła spływać mu z kącika ust.
-To nie ja! - Młody odepchnął go od siebie, wycierając krew z ust - Dopiero tu przyjechałem. Cały czas byłem z nimi - Wskazał na chłopaków usadowionych na kanapie. Co robili? Oczywiście oglądali porno.
Chciało mi się płakać. Moje ubranie jest do wyrzucenia, ponieważ przez wybuch bomby w samochodzie troche się po podpalały i Andy musiał mnie gasić swoje kurtką. Strasznie bolały mnie dłonie, na które upadłam. Kawałki szkła rozcięły mój policzek. A co tymczasem robił Louis? Siedział i oglądał pierdolone porno.
Zacisnęłam usta i spojrzałam na przyjaciółkę. Jej również było przykro z powodu Nialla. Kiwnęłam jej, że idę a górę. Oczy wszystkich zwrócone były na mnie, ale udawałam, że tak nie jest. Nie chciałam więcej przedstawień już dzisiaj.
-Darcy! - Krzyknął Louis wstając z kanapy. Nie zatrzymałam się.
-Poczekaj, Darcy - Próbował mnie dogonić, ale jedyne co mu się dostało to zatrzaśnięte drzwi przed nosem. Zamknęłam je na zamek.
Chciało mi się płakać. Moje ubranie jest do wyrzucenia, ponieważ przez wybuch bomby w samochodzie troche się po podpalały i Andy musiał mnie gasić swoje kurtką. Strasznie bolały mnie dłonie, na które upadłam. Kawałki szkła rozcięły mój policzek. A co tymczasem robił Louis? Siedział i oglądał pierdolone porno.
Zacisnęłam usta i spojrzałam na przyjaciółkę. Jej również było przykro z powodu Nialla. Kiwnęłam jej, że idę a górę. Oczy wszystkich zwrócone były na mnie, ale udawałam, że tak nie jest. Nie chciałam więcej przedstawień już dzisiaj.
-Darcy! - Krzyknął Louis wstając z kanapy. Nie zatrzymałam się.
-Poczekaj, Darcy - Próbował mnie dogonić, ale jedyne co mu się dostało to zatrzaśnięte drzwi przed nosem. Zamknęłam je na zamek.
Chłopak zaczał w nie walić rękami.
-Otwórz te pierdolone drzwi! - Weszłam do łazienki i od razu włączyłam prysznic. Lecąca woda zagłuszyła walenie mojego chłopaka. Rozebrałam się i wrzuciłam do kosza brudne i podarte ciuchy. Wskoczyłam pod wodę zmyć z siebie zaschniętą krew. Po odświeżeniu się, odkaziłam jeszcze rany spirytusem salicylowym i zabandażowałam ramię. Byłam w stu procentach pewna, że było stłuczone, ale na nic innego nie mogłam sobie pozwolić. Wyszłam z łazienki i doskoczyłam do szafy, żeby się w coś ubrać. Obecnie w domu mojego chłopaka nie miałam zbyt wielkiej ilości ubrać. Nałożyłam czarne leginsy i luźną bluzkę na ramiączka bez dekoltu. Wzięłam książkę i zaczęłam czytać. Ledwo skończyłam trzecią stronę, a do pokoju ktoś wszedł.
-Możemy pogadać? - Zapytał damski głos. Lily.
-Chciałabym trochę pobyć sama - Warknęłam. Wiedziałam, że ją to zraniło, ale ja też nie miałam już sił. Po prostu za długo chyba pokazywałam niewzruszoną. Dziewczyna wyszła bez słowa, ale na długo nie miałam spokoju. Do pokoju wpadł Zayn.
-Masz gości - Powiedział z uśmiechem poruszając zabawnie brwiami.
-Nikogo się nie spodziewam - Powiedziałam odkładając książkę na bok i wstając.
-W takim razie niezapowiedziana wizyta - Mruknął - Przyjaciółki przyszły was odwiedzić - Uniosłam brwi. Przyjaciółki? Emma. To pewne, ale z kim?
Zeszłam na dół i wzrok wszystkich powędrował znów w moją stronę. Wyglądałam dość niechlujnie i dziwnie sie czułam kiedy wzrokiem mierzyło mnie przynajmniej z dziesięciu mężczyzn. Weszłam do salonu. Telewizor był wyłączony, a na stole rozłożone leżały jakieś plany budynków. Na kanapie siedziały dwie dziewczyny: brunetka i blondynka. Emma i Caroline. Ciekawe czego ta suka tu szuka, bo jeśli chodzi o kutasy to mamy ich tutaj w zapasie.
-Skąd wiedziałyście gdzie nas znaleźć? - Widać było, że Lily prowadzi z nimi pogawędkę.
-Po prostu wiedziałyśmy gdzie mieszka słynny Louis Tomlinson - Puściła mu oczko, ale on nawet na nią nie patrzył - A skoro Darcy nie było u niej w mieszkaniu przyjechałyśmy do jej chłopaka.
-Cześć - Uśmiechnęłam się i przywitałam z obiegami dziewczynami.
-Zmieniłaś się - Zabrała głos Caroline - Ostatnim razem jak cię widziałam to uciekałaś przed swoim chłopakiem, który zdemolował mi pokój.
Machnęłam ręką.
-To było dawno - Zaśmiałam się. Ciekawe czemu była dla mnie taka miła - Chodźmy na górę tam obgadamy wszystko - Zgodziły się od razu wstając z kanapy. Jako, że szłam ostatnia Louis posłał mi niemą wiadomość, że będziemy musieli porozmawiać. Zignorowałam to, dla mnie mogliśmy już w ogóle nie zamienić słowa.
Gdy tylko przekroczyłyśmy próg pokoju Nialla i Lily, Emma szybko zaczęła temat.
-Co ci się stało w policzek?
-I w ramię? - Dodała Caroline.
-Miałam wypadek na uczelni, jakiś idiota mnie potrącił samochodem - Udawałam niewzruszoną. Będąc w tej sytuacji musiałam nauczyć się kłamać.
-Nic ci nie jest? - Zapytała ciemnowłosa.
-Nie, nic poważnego - Uśmiechnęłam się.
-Czemu tak dużo ludzi jest na dole?
-Louis robi imprezę z okazji urodzin. Zjechało się trochę kumpli i jest tłoczno - Zaśmiała się Lily, posyłając zbolały uśmiech.
-Zadajecie strasznie dużo pytań - Zaoponowałam Emme, która chciała zadać kolejne.
-Po prostu dawno się nie widziałyśmy to tyle - Wzruszyła ramionami Caroline - Duży ten dom. Ile ma pokoi?
-Dziesięć - Odpowiedziałam. To prawda. Ten pokój miał z dziesięć pokoi w tym pięć używanych, a pozostałe pięć pozostawało do rozdzielenia między naszymi "gośćmi". Dzięki wielkiej przestrzeni domu, wcale nie panował tu taki tłok, jaki można było sobie wyobrażać.
-Pokłóciłaś się z Louisem?
-To nic poważnego - Odpowiedziałam wzruszając ramionami, co było złym pomysłem, bo zaczęło mnie to ubolewać - Mała sprzeczka. Za dwie godziny będzie wszystko w porządku.
W konwersacji przerwał nam dźwięk telefonu. Od razu rozpoznałam ten dźwięk. Spojrzałam przerażona na Lily i podniosłam słuchawkę.
-Jestem zawsze krok do przodu - Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, rozłączył się. Zanim się obejrzałam pędziłam ze słuchawką w dół schodów, krzycząc imię swojego chłopaka.
________________________________________
WRÓCIŁYŚMY!
Wiemy, że sie cieszycie :D
-Otwórz te pierdolone drzwi! - Weszłam do łazienki i od razu włączyłam prysznic. Lecąca woda zagłuszyła walenie mojego chłopaka. Rozebrałam się i wrzuciłam do kosza brudne i podarte ciuchy. Wskoczyłam pod wodę zmyć z siebie zaschniętą krew. Po odświeżeniu się, odkaziłam jeszcze rany spirytusem salicylowym i zabandażowałam ramię. Byłam w stu procentach pewna, że było stłuczone, ale na nic innego nie mogłam sobie pozwolić. Wyszłam z łazienki i doskoczyłam do szafy, żeby się w coś ubrać. Obecnie w domu mojego chłopaka nie miałam zbyt wielkiej ilości ubrać. Nałożyłam czarne leginsy i luźną bluzkę na ramiączka bez dekoltu. Wzięłam książkę i zaczęłam czytać. Ledwo skończyłam trzecią stronę, a do pokoju ktoś wszedł.
-Możemy pogadać? - Zapytał damski głos. Lily.
-Chciałabym trochę pobyć sama - Warknęłam. Wiedziałam, że ją to zraniło, ale ja też nie miałam już sił. Po prostu za długo chyba pokazywałam niewzruszoną. Dziewczyna wyszła bez słowa, ale na długo nie miałam spokoju. Do pokoju wpadł Zayn.
-Masz gości - Powiedział z uśmiechem poruszając zabawnie brwiami.
-Nikogo się nie spodziewam - Powiedziałam odkładając książkę na bok i wstając.
-W takim razie niezapowiedziana wizyta - Mruknął - Przyjaciółki przyszły was odwiedzić - Uniosłam brwi. Przyjaciółki? Emma. To pewne, ale z kim?
Zeszłam na dół i wzrok wszystkich powędrował znów w moją stronę. Wyglądałam dość niechlujnie i dziwnie sie czułam kiedy wzrokiem mierzyło mnie przynajmniej z dziesięciu mężczyzn. Weszłam do salonu. Telewizor był wyłączony, a na stole rozłożone leżały jakieś plany budynków. Na kanapie siedziały dwie dziewczyny: brunetka i blondynka. Emma i Caroline. Ciekawe czego ta suka tu szuka, bo jeśli chodzi o kutasy to mamy ich tutaj w zapasie.
-Skąd wiedziałyście gdzie nas znaleźć? - Widać było, że Lily prowadzi z nimi pogawędkę.
-Po prostu wiedziałyśmy gdzie mieszka słynny Louis Tomlinson - Puściła mu oczko, ale on nawet na nią nie patrzył - A skoro Darcy nie było u niej w mieszkaniu przyjechałyśmy do jej chłopaka.
-Cześć - Uśmiechnęłam się i przywitałam z obiegami dziewczynami.
-Zmieniłaś się - Zabrała głos Caroline - Ostatnim razem jak cię widziałam to uciekałaś przed swoim chłopakiem, który zdemolował mi pokój.
Machnęłam ręką.
-To było dawno - Zaśmiałam się. Ciekawe czemu była dla mnie taka miła - Chodźmy na górę tam obgadamy wszystko - Zgodziły się od razu wstając z kanapy. Jako, że szłam ostatnia Louis posłał mi niemą wiadomość, że będziemy musieli porozmawiać. Zignorowałam to, dla mnie mogliśmy już w ogóle nie zamienić słowa.
Gdy tylko przekroczyłyśmy próg pokoju Nialla i Lily, Emma szybko zaczęła temat.
-Co ci się stało w policzek?
-I w ramię? - Dodała Caroline.
-Miałam wypadek na uczelni, jakiś idiota mnie potrącił samochodem - Udawałam niewzruszoną. Będąc w tej sytuacji musiałam nauczyć się kłamać.
-Nic ci nie jest? - Zapytała ciemnowłosa.
-Nie, nic poważnego - Uśmiechnęłam się.
-Czemu tak dużo ludzi jest na dole?
-Louis robi imprezę z okazji urodzin. Zjechało się trochę kumpli i jest tłoczno - Zaśmiała się Lily, posyłając zbolały uśmiech.
-Zadajecie strasznie dużo pytań - Zaoponowałam Emme, która chciała zadać kolejne.
-Po prostu dawno się nie widziałyśmy to tyle - Wzruszyła ramionami Caroline - Duży ten dom. Ile ma pokoi?
-Dziesięć - Odpowiedziałam. To prawda. Ten pokój miał z dziesięć pokoi w tym pięć używanych, a pozostałe pięć pozostawało do rozdzielenia między naszymi "gośćmi". Dzięki wielkiej przestrzeni domu, wcale nie panował tu taki tłok, jaki można było sobie wyobrażać.
-Pokłóciłaś się z Louisem?
-To nic poważnego - Odpowiedziałam wzruszając ramionami, co było złym pomysłem, bo zaczęło mnie to ubolewać - Mała sprzeczka. Za dwie godziny będzie wszystko w porządku.
W konwersacji przerwał nam dźwięk telefonu. Od razu rozpoznałam ten dźwięk. Spojrzałam przerażona na Lily i podniosłam słuchawkę.
-Jestem zawsze krok do przodu - Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, rozłączył się. Zanim się obejrzałam pędziłam ze słuchawką w dół schodów, krzycząc imię swojego chłopaka.
________________________________________
WRÓCIŁYŚMY!
Wiemy, że sie cieszycie :D
Pare spraw na początek:
- Tworzymy NOWĄ listę informowanych więc sie zapisujcie jeśli chcecie!
- Dopóki Ula nie dokończy swoich spraw ja będę pisać rozdziały.
- Proszę rozgłaszajcie nasze fanficton do swoich znajomych z twittera, niech więcej ludzi dowie się o Ratters!
- Hashtag #Rattersff wciąż działa, piszcie swoje przemyślenia, najlepsze cytaty, oceny, czytamy wszystko!
- Apelując: Nie odeszłyśmy z powodu małej ilości komentarzy. Był to tylko dla nas kolejny punkt, żeby zamknąć to ff. Brak czasu i hejty jakie dostawałyśmy naprawdę doprowadziły do zamknięcia opowiadania, ale wracamy ze zdwojoną siłą i większą dawką inspiracji, pomysłów i czasu!
- #RATTERSFF <- DZIAŁAMY KOCHANI!
Bucia ☺
Cieszę się cholernie :D
OdpowiedzUsuńTyle miesięcy na to czekałam xD
Opowiadanie wspaniałe :3
Czekam na nn ^^
Super że wróciłyście :) a rozdział świetny w następnych też pewnie będzie się działo :)
OdpowiedzUsuń@SexyKociak_xo
Genialny rozdział jak zawsze 😊 nie mogłam sie doczekać? ratter to moje 1 ff ❤️
OdpowiedzUsuńWróciłyście!! Ale się cieszę!! Rozdział jest genialny. Już nie mogę się doczekać nexta :**
OdpowiedzUsuńBoski rozdział :)
OdpowiedzUsuńjejku ciesze się ze wróciliście, muszę przeczytać cały ff od początku haha .
OdpowiedzUsuńzapraszam na swoje opowiadanie o Justinie ;) http://convict-fanfiction.blogspot.com/
i mogę być informowana? @impandaxp
Boze mam nadzieje, ze wroculyscie do pisania
OdpowiedzUsuńprosze informujcie mnie jezeli dodacie nowy rozdzial
moj stary user to @wheremycat
a teraz mam nowy
@hazzxari
Yyyyyyyyy kiedy nn?
OdpowiedzUsuń