Darcy POV
„Kochać kogoś, to przede wszystkim pozwalać mu na to, żeby był, jaki jest.” Przejechałam palcami po stronie książki i westchnęłam. Minęło już trochę czasu odkąd Louis wyszedł, a ja martwiłam się jak nigdy. Spojrzałam na zegarek, nawet nie wiem po co, bo wskazówki zegara przesunęły się o kolejne pół godziny. Ciche tykanie przyprawiało mnie o zawroty głowy.
Dzwoniłam do niego już chyba pięćdziesiąt razy, ale wcale nie odbierał. Lily siedziała na parapecie wpatrując się w niebo. Przycupnęłam koło niej, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Podała mi skrawek koca, żebym mogła się przykryć. W smukłych palcach trzymała kubek z herbatą, a ciemne worki pod oczami uświadamiały jak długo już nie spała. Ale nie miałam zamiaru jej do tego zmuszać. Nie wiem o co się tak martwiła, ale widziałam, że bardzo jej zależy.
Siedziałyśmy w ciszy rozglądając na granatowe niebo. Noga dziewczyny niespokojnie się poruszyła i przypadkowo mnie kopnęła. Zmarszczyłam brwi i na nią spojrzałam.
-Darcy, spójrz - szepnęła. Wyjrzałam za okno i zobaczyłam jak ktoś kieruje się do drzwi. Niby nie było w tym nic podejrzanego, gdyby nie to, że był już środek nocy. Dzwonek do drzwi rozległ się po domu, a mój brzuch wykonał fikołka. Znałam to uczucie i dobrze wiedziałam, że nie wróży nic dobrego.
-Słuchaj mnie uważnie Lily, bo nie mamy czasu - szepnęłam, a kolejny dzwonek się rozległ po mieszkaniu - Cokolwiek się teraz stanie, musisz się schować. Nie wychodź po żadnym pozorem!
-C-co? Darcy o czym ty mówisz? - Postawiła kubek, a ja delikatnie zepchnęłam ją z parapetu.
-Proszę Cię o jedną przysługę Lily. To wszystko. Gdybyś coś słyszała, jakikolwiek byłby to za dźwięk nie wychodź. Schowaj się gdzieś i czekaj aż po ciebie przyjdę ok? - Skinęła sztywno głową, a ja już wiedziałam, że się nie posłucha. Trzeci dzwonek rozległ się po mieszkaniu. Ktoś tu jest niecierpliwy.
Zeszłam na dół zamykając Lily w pokoju. Czwarty dzwonek, a po paru sekundach piąty. Doskoczyłam do drzwi i je otworzyłam. Postanowiłam udawać zaspaną.
-Czego o tej- - przerwałam widząc postać stojącą w drzwiach. I już nie mogłam wykrztusić słowa.
-N-nick? - pisnęłam stłumionym szeptem. Zakrył mi ręką buzię.
-Witaj kwiatuszku.
„Kochać kogoś, to przede wszystkim pozwalać mu na to, żeby był, jaki jest.” Przejechałam palcami po stronie książki i westchnęłam. Minęło już trochę czasu odkąd Louis wyszedł, a ja martwiłam się jak nigdy. Spojrzałam na zegarek, nawet nie wiem po co, bo wskazówki zegara przesunęły się o kolejne pół godziny. Ciche tykanie przyprawiało mnie o zawroty głowy.
Dzwoniłam do niego już chyba pięćdziesiąt razy, ale wcale nie odbierał. Lily siedziała na parapecie wpatrując się w niebo. Przycupnęłam koło niej, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Podała mi skrawek koca, żebym mogła się przykryć. W smukłych palcach trzymała kubek z herbatą, a ciemne worki pod oczami uświadamiały jak długo już nie spała. Ale nie miałam zamiaru jej do tego zmuszać. Nie wiem o co się tak martwiła, ale widziałam, że bardzo jej zależy.
Siedziałyśmy w ciszy rozglądając na granatowe niebo. Noga dziewczyny niespokojnie się poruszyła i przypadkowo mnie kopnęła. Zmarszczyłam brwi i na nią spojrzałam.
-Darcy, spójrz - szepnęła. Wyjrzałam za okno i zobaczyłam jak ktoś kieruje się do drzwi. Niby nie było w tym nic podejrzanego, gdyby nie to, że był już środek nocy. Dzwonek do drzwi rozległ się po domu, a mój brzuch wykonał fikołka. Znałam to uczucie i dobrze wiedziałam, że nie wróży nic dobrego.
-Słuchaj mnie uważnie Lily, bo nie mamy czasu - szepnęłam, a kolejny dzwonek się rozległ po mieszkaniu - Cokolwiek się teraz stanie, musisz się schować. Nie wychodź po żadnym pozorem!
-C-co? Darcy o czym ty mówisz? - Postawiła kubek, a ja delikatnie zepchnęłam ją z parapetu.
-Proszę Cię o jedną przysługę Lily. To wszystko. Gdybyś coś słyszała, jakikolwiek byłby to za dźwięk nie wychodź. Schowaj się gdzieś i czekaj aż po ciebie przyjdę ok? - Skinęła sztywno głową, a ja już wiedziałam, że się nie posłucha. Trzeci dzwonek rozległ się po mieszkaniu. Ktoś tu jest niecierpliwy.
Zeszłam na dół zamykając Lily w pokoju. Czwarty dzwonek, a po paru sekundach piąty. Doskoczyłam do drzwi i je otworzyłam. Postanowiłam udawać zaspaną.
-Czego o tej- - przerwałam widząc postać stojącą w drzwiach. I już nie mogłam wykrztusić słowa.
-N-nick? - pisnęłam stłumionym szeptem. Zakrył mi ręką buzię.
-Witaj kwiatuszku.
~*~
Siedziałam zamknięta w samochodzie z przyciemnianymi szybami. Szkoda, że nie dał mi okularów przeciwsłonecznych to już w ogóle bym nic nie widziała.
Byłam zakneblowana, a uczucie Déjà vu się pojawiło, tylko, że wtedy leżałam w bagażniku, a teraz siedze na wygodnym siedzeniu.
Lily.
Martwiłam się. Biedna pewnie siedziała przez cały ten czas gdzieś w pokoju, a ja nie przyszłam tak jak obiecałam. Kurwa kurwa kurwa kurwa. Okej, Darcy, weź wdech i wydech. Chciałam się zaśmiać sarkastycznie, ale chusta w moich ustach stłumiła ten dźwięk i wyszedł jeden wielki bełkot.
-Chciałaś co powiedzieć? - Pokręciłam przecząco głową, a chłopak zaśmiał się sarkastycznie. Co za skurwiel. Gdybym nie miała związanych rąk to bym go udusiła.
Zaparkował z piskiem opon. A znajome głosy rozchodziły się po wnętrzu samochodu, gdy tylko Nick zostawił otwarte drzwi. Nawet gdybym chciała to ucieczka by się nie opłacała, bo prawdopodobnie na dworzu stoi pięćdziesięciu typów z bronią w ręce. Moja podświadomość wywróciła oczami.
Wyjrzałam dyskretnie przez uchylone drzwi. I to co zobaczyłam mnie przerażało. Emma, dziewczyna Chrisa, miała zamknięte oczy. Gdy poruszyła głową w boki jej policzki w świetle księżyca się zaświeciły. A raczej słona woda na nich. Płakała. Byłam tak zdezorientowana, że nawet gdybym mogła mówić to prawdopodobnie nie utworzyłabym żadnego logicznego zdania.
Drzwi od mojej strony się otworzyły. Silne ręce mojego dawnego "przyjaciela" wyciągnęły mnie na zewnątrz. Mogę powiedzieć, że ciągnął moje nogi po ziemi, bo nie miałam najmniejszego zamiaru nigdzie z nim iść. Byłam tyłem do kierunku, do którego się zbliżaliśmy.
-Uwolnij ją - Powiedział opanowanym tonem jakiś męski, nieznany mi dotąd głos. Nick jak na zawołanie wyrwał z moich ust knebel i rozwiązał ręce. Szarpnął mnie tak, że stałam przodem. Przede mną pojawiła się Caroline, Emma, mężczyźni, których nie znałam i najlepsze - Louis z chłopakami. Otworzyłam szerzej oczy. O nie, nie, nie! To chyba jest jakaś pomyłka. Czy Louis mnie w coś wkopał? Nie, nie wierze w to. To nie jest możliwe. Nie On. Nigdy by tego nie zrobił. Przeniosłam wzrok na kogoś innego, żeby tylko nie mógł dostrzec mojej wewnętrznej walki w moich oczach.
Umięśniony mężczyzna, stojący koło Louisa, wydawał się być w porządku. Był nieźle napakowany, a przez to "nieźle" mam na myśli to, że wyglądał jak ci mężczyźni na sterydach. Ale tak wcale nie było. Bo gdy się odezwał miał męski, mocny i nieznoszący sprzeciwu ton. Cholera.
-No to Spencer, czego od niej chcesz? Mów warunki - Poczułam się nagle mała. Przy nim czułam się mała.
-Darcy kochanie - Rozłożył ręce i z uśmiechem zaczął się zbliżać w moim kierunku. O nie, wypierdalaj jak najdalej ode mnie!
Podszedł do mnie, a jego palce owineły się wokół mojej drobnej osoby. Jego palce wbijały mi się w żebra co wywołało podwójny ból, bo ostatni czas, który spędziłam z Nickiem w jakiejś starej szopie nie należał do najlepszy. Właściwie to jakim kurwa sposobem On jeszcze żyje?!
-Chyba Ci starczy obściskiwania z moją dziewczyną nie sądzisz? - Warknął Louis i zaczął ruszać w naszą stronę, ale ręka umięśnionego faceta go zatrzymała. Spencer odkleił się ode mnie.
-Chce z nią porozmawiać na osobności - Warknął i kiwnął głową do Nicka. Chłopak popchnął mnie w przeciwnym kierunku już wszyscy.
-Chyba oszalałeś! Nie zrobisz tego kurwa! - Krzyczał Louis. Mogłabym jakoś zareagować, wiem to, ale po co. Ta sytuacja dotyczyła mnie i jak to powiedział 'wielkolud' Spencer chce czegoś ode mnie.
Blondyn wrzucił mnie do vana i kazał czekać. Zaczęłam wystukiwać paznokciami niespokojny rytm, kiedy po kilku minutach w końcu przyszedł. Spojrzałam na niego, a jego twarz pozostawiała wiele do życzenia. Z nosa leciała krew, w której umazane były policzki.
Usiadł naprzeciwko mnie i uśmiechnął się, gdy kierowca podał mu chusteczkę. Jedziemy gdzieś? Zaczęłam trochę panikować.
-Słuchaj Darcy, nie mam zamiaru cię skrzywdzić - Zaczął mówić w tym samym czasie co wycierać - Chcę po prostu dobić targu. Wierzę, że widziałaś Caroline i Emmę, prawda?
-Tak - Odpowiedziałam po prostu i najpewniej jak umiałam.
-Więc widzisz... Chodzi o to, że ja z Louisem nie mamy dobrego kontaktu. Zawsze mu zazdrościłem tych kilku willi i samochodów - Kilku willi?! Co do cholery?! Nie dałam po sobie poznać, że zrobiło to na mnie jakieś wrażenie, bo pewnie źle by się to skończyło.
-I? - Dopytywałam się.
-I chcę, żebyś mi coś powiedziała. Wymiana polega na tym, że ty dajesz mi małą informację o swoim chłopaku, a ja oddaję tobie przyjaciółki. Jeśli jej nie dostane, wystarczy, że nacisne w swoim telefonie jedną cyferkę i zieloną słuchawkę. Pare sekund później usłyszysz wystrzał. I chyba wiesz co dalej - Zmarszczyłam brwi. Czy On mnie prosi, żebym wydała swojego chłopaka? Nawet jakbym coś wiedziała - nic bym nie powiedziała.
-Nie masz o czym śnić - Warknęłam. Nie pozwolę, żeby jakiś sadystyczny dupek mną manipulował!
-W takim razie nie mam innego wyjścia - Sięgnął po telefon. Dostałam nagłego przypływu adrenaliny i skoczyłam na niego. Wyrwałam telefon i wrzuciłam sobie do biustonosza szybkim ruchem. Wymierzyłam Spencerowi kopa w twarz. Jego ciało powędrowało w stronę drzwi, które się otworzyły i wyleciał na ziemię. Wyskoczyłam z samochodu i doskoczyłam do niego kiedy już wstał.
-Mała suko - Warknął a z jego nosa leciało coraz więcej krwi.
-Dowiesz się dzisiaj o mnie jednego Spencer - Warknęłam w odwecie - Nie dotyka się moich przyjaciół i rodziny - Rzuciłam się na niego i ugryzłam w ucho, na co chłopak zaczął niemiłosiernie krzyczeć. Zeskoczyłam z niego i popchnęłam w tył. Wszystko zaczynało mnie znowu boleć, ale nie pozwalałam, żeby ból przejął nade mną kontrolę. Nie w tym momencie. Musiałam z nim wygrać.
Postać Nicka pojawiła się przede mną kiedy Spencer położył się na ziemi z braku sił. Zaczął coś mamrotać pod nosem, więc Nick odwrócił się do mnie plecami. Mam jedyną taką okazję. Wskoczyłam mu na barana i zaczęłam uderzać po głowie. Zatoczył się w stronę maski samochodu, więc z niego zeskoczyłam. Złapałam go za włosy i uderzyłam jego twarzą w maskę. Jęknął i opadł na ziemię tracąc przytomność. Spojrzałam w stronę przedniej szyby. Kierowca patrzył się na mnie z przerażeniem w oczach.
Może i byłam delikatna i Nick zrobił mi krzywdę. Ale wtedy chodziło o mnie. Raz się oddałam mu w ręce, nie zrobie tego ponownie. Teraz chodzi o coś więcej - o Louisa, o Emmę... nawet o Caroline, suki, której nie lubie.
Facet za kierownicą uniósł ręce w poddańczym geście. Odwróciłam się i zobaczyłam jak napakowany facet biegnie w moją stronę. Z tym sobie już nie poradzę, na pewno.
-Co tu się stało? - Wydawał się być zszokowany tym, że Nick i Spencer leżeli na ziemi, a kierowca trzymał ręce w górze.
-J-ja... n-nie - Szeptałam cicho się jąkając. Dopiero docierała do mnie cała ta sytuacja. Powaliłam Nicka i Spencera, którzy byli uzbrojeni i mogli mnie w każdej sekundzie zabić.
Chłopak wyciągnął pistolet zza pasa, a moje ciało zadrżało. Boziu, czy On chce mnie zabić? Ale nie taki był jego zamiar. Skierował przedmiot na Spencera i strzelił mu prosto w klatkę. To samo zrobił z Nickiem. Zaczęłam się wydzierać. Nigdy, nikt nikogo nie zabił na moich oczach. W taki prosty i oczywisty sposób. Odwróciłam się, żeby dostrzec jak Louis biegnie w moją stronę. Był trochę zakrwawiony, ale poza tym chyba nic mu nie było. Przerzucił mnie sobie przez ramię i odszedł, zabierając mnie z tamtego miejsca. Łzy lały się strumieniami z moich oczu. W końcu pękłam. Nie mogłam wydusić słowa.
Posadził mnie na masce jego samochodu. Ten rozpoznawałam. Zaczęłam się rozglądać, ale w pobliżu nie było nikogo. Nikogo oprócz Nialla, Louisa, mnie i kilku ciał. Zadrżałam. Gdzie jest Emma i Caroline? Chłopak załapał moją twarz w swoje dłonie, zmuszając mnie tym samym do spojrzenia się na niego.
-Dziewczyny są bezpieczne, chłopaki z nimi są - Odetchnęłam lekko, ale wcale nie czułam się lepiej.
-Ej ej ej, Darcy spójrz na mnie - Skierowałam swój wzrok na jego błękitne tęczówki. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
-Chce do domu Louis - Wyszeptałam w jego szyję, gdy mnie przytulił.
-Dobrze, zabiore cię do domu.
-Nie, Louis, nie chcę do Twojego domu. Chcę do Swojego.
Po wielu sporach na tamtym feralnym terenie, Louis się zgodził zawieźć mnie do mojego domu. Do kamienicy. Usnęłam już w połowie drogi. Andy - poznałam jego imię po rozmowie z Louisem - i Niall jechali razem z nami. Trochę się wybudziłam i słyszałam jak szepczą między sobą. Po chwili znowu zapadłam w sen.
Obudziłam się gdy poczułam jak się unoszę. Pewnie Louis wziął mnie na ręce. Echo rozniosło się po klatce schodowej.
-Louis... - Złapałam się jego ramienia i próbowałam zejść. Puścił mnie po kilku chwilach walki.
-Co jest?
-Nie mam kluczy - Szepnęłam trochę zażnowana. Wszystkie moje rzeczy zostały u niego w domu.
-Domyśliłem się tego jak odwoziłem Horana do mnie, zgarnąłem przy okazji klucze. A co do Lily nie musisz się martwić, są razem - Uśmiechnął się.
-O wszystkim pomyślałeś? - Zaśmiałam się lekko.
-Ktoś musi - Mruknął i wyjął z kieszeni pęk kluczy. Otworzył zamek i wpuścił mnie do środka.
-Dziękuje - Powiedziałam kiedy weszłam do środka i usiadłam na krześle w kuchni. Wszystko było dokładnie takie jak zostawiłam kiedy tu ostatnio byłam. Szafki przykrył mały kurz. Będę musiała tu trochę posprzątać.
-Za co? - Zapytał marszcząc brwi.
-Za wszystko - Odpowiedziałam.
-Darcy, przestań - Przejechał palcami po grzywce stawiając ją do góry - Słuchaj, ja... tak na prawdę to wszystko spieprzyłem. Każdy szczegół naszego związku - O nie - Naraziłem cię na niebezpieczeństwo i nie mogłem cię z niego wyciągnąć. Musiałaś sobie poradzić sama, ale gdyby nie to, że wcześniej uszkodziłem Spencera i gdyby nie to, że wzięłaś go z zaskoczenia to mogłabyś już nie żyć - Ostatnie słowa wypowiedział szeptem.
-Nie mów tak - Przekręciłąm głowę w bok - Wszystko co się dzisiaj wydarzyło... zrobiłam to dla ciebie. Nie żałuję tego. Chciał informacji o tobie, ale jej nie dostał. Wziął mnie pod włos grożąc moim przyjaciołom. Musiałam zrobić to co zrobiłam, ale nie wiem czy zasłużyli na śmierć, a kiedy Andy ich zabił ja... po prostu... no wiesz - Spuściłam głowę, by po chwili ją podnieść.
-Nic mu nie powiedziałam. Nic nikomu nie powiem - Wstałam i wzięłam jego twarz w swoje dłonie - Twoje sekrety są ze mną bezpieczne.
Chłopak pocałował mnie tak, że wszystko wokół zawirował. Wspięłam się na palce by dosięgnąć jego włosów. Jego perfekcyjnej twarzy. Zaśmiał się zaczął mnie prowadzić tyłem do łóżka. Uderzyłam tyłem kolan o krawędź i upadłam, a chłopak razem ze mną. Owinęłam swoje nogi wokół jego pasa i szarpnęłam przez pocałunek za jego koszulkę, która pare sekund później wylądowała w drugim koncie pokoju. Louis zaczął rozpinać moją koszulkę, która po chwili leżała na podłodze. Znieruchomiałam. Telefon.
-Co to? - Zanim zdążyłam zareagować, Tommo już dostrzegł przedmiot.
-Telefon Spencera - Szepnęłam - Louis...
-Czemu go masz? - Warknął.
-Zabrałam mu go. Wtedy w samochodzie. Powiedział, że jeden przycisk i..i one... wiesz.
-O kurwa - Wyszarpał się z moich objęć i zaczął chodzić w tą i z powrotem po pokoju, a mięśnie jego brzucha i ramion były maksymalnie napięta.
-Nie masz się czym denerwować, Louis. To już nie działa - Mruknęłam.
-Nie rozumiesz Darcy - Szepnął i spojrzał na mnie wesołym wzrokiem - Jeśli masz ten telefon, a Spencer nie żyje... Mamy dostęp do każdego jego kontaktu.
-Nie, nie Louis nie rób tego - Szepnęłam przerażona i wstałam.
-Muszę Darcy. Oni wpakowali mnie do więzienia. Nie pozwole im zrobić tego kolejny raz. To, że Andy się pozbył ciał nie znaczy, że Oni nie będą wiedzieli. Będą mieli nas wszystkich na oku, dowiedzą się wszystkiego. I zrobią coś, żeby znów się mnie pozbyć, tym razem na dożywocie - Warknął. Pokręciłam tylko głową i zabrałam swoją koszulkę. Weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi na klucz.
To się nie może dziać. W co ja się wpakowałam? Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i dopiero zrozumiałam, że żeby kochać Louisa muszę go w pełni zaakceptować. A chcę go zmienić. Więc pytanie brzmi czy go kocham? Chcę go zmienić, żeby nie był już narażony na to wszystko, ale nie mam bladego pojęcia czy to znaczy, że go nie akcpetuje, a tym samym... że go nie kocham?
-Halo? - Zapytałem wypuszczając przy okazji dym z płuc.
-Spencer nie żyje - Warknął głos po drugiej stronie. Louis Tomlinson.
-Szkoda. Moim planem było, żebyś go zabił, Louis. Ale miała zginąć również Ona - Rozłączyłem się. Wpatrując się na ekranie komputera w sytuację, która działa się dzisiaj wieczorem. Kamera w samochodzie pokazała jak bardzo dziewczyna potrafi działać z zaskoczenia. To samo się stało gdy przyszedł Nick.
-Proszę Pana, teczka - Podał mi dokumenty do ręki i odszedł odprawiony skinięciem głowy.
Darcy. Darcy Jackson. Oh słońce, jak dawno cię nie widziałem.
.................................................................................................................
Zabijcie mnie. Napisałam w dwa dni. Cokolwiek byleby was nie zawieźć i uważam, że wyszło jedno wielkie gówno. Zawiodłam? Bo tak mi się wydaje.
Zaparkował z piskiem opon. A znajome głosy rozchodziły się po wnętrzu samochodu, gdy tylko Nick zostawił otwarte drzwi. Nawet gdybym chciała to ucieczka by się nie opłacała, bo prawdopodobnie na dworzu stoi pięćdziesięciu typów z bronią w ręce. Moja podświadomość wywróciła oczami.
Wyjrzałam dyskretnie przez uchylone drzwi. I to co zobaczyłam mnie przerażało. Emma, dziewczyna Chrisa, miała zamknięte oczy. Gdy poruszyła głową w boki jej policzki w świetle księżyca się zaświeciły. A raczej słona woda na nich. Płakała. Byłam tak zdezorientowana, że nawet gdybym mogła mówić to prawdopodobnie nie utworzyłabym żadnego logicznego zdania.
Drzwi od mojej strony się otworzyły. Silne ręce mojego dawnego "przyjaciela" wyciągnęły mnie na zewnątrz. Mogę powiedzieć, że ciągnął moje nogi po ziemi, bo nie miałam najmniejszego zamiaru nigdzie z nim iść. Byłam tyłem do kierunku, do którego się zbliżaliśmy.
-Uwolnij ją - Powiedział opanowanym tonem jakiś męski, nieznany mi dotąd głos. Nick jak na zawołanie wyrwał z moich ust knebel i rozwiązał ręce. Szarpnął mnie tak, że stałam przodem. Przede mną pojawiła się Caroline, Emma, mężczyźni, których nie znałam i najlepsze - Louis z chłopakami. Otworzyłam szerzej oczy. O nie, nie, nie! To chyba jest jakaś pomyłka. Czy Louis mnie w coś wkopał? Nie, nie wierze w to. To nie jest możliwe. Nie On. Nigdy by tego nie zrobił. Przeniosłam wzrok na kogoś innego, żeby tylko nie mógł dostrzec mojej wewnętrznej walki w moich oczach.
Umięśniony mężczyzna, stojący koło Louisa, wydawał się być w porządku. Był nieźle napakowany, a przez to "nieźle" mam na myśli to, że wyglądał jak ci mężczyźni na sterydach. Ale tak wcale nie było. Bo gdy się odezwał miał męski, mocny i nieznoszący sprzeciwu ton. Cholera.
-No to Spencer, czego od niej chcesz? Mów warunki - Poczułam się nagle mała. Przy nim czułam się mała.
-Darcy kochanie - Rozłożył ręce i z uśmiechem zaczął się zbliżać w moim kierunku. O nie, wypierdalaj jak najdalej ode mnie!
Podszedł do mnie, a jego palce owineły się wokół mojej drobnej osoby. Jego palce wbijały mi się w żebra co wywołało podwójny ból, bo ostatni czas, który spędziłam z Nickiem w jakiejś starej szopie nie należał do najlepszy. Właściwie to jakim kurwa sposobem On jeszcze żyje?!
-Chyba Ci starczy obściskiwania z moją dziewczyną nie sądzisz? - Warknął Louis i zaczął ruszać w naszą stronę, ale ręka umięśnionego faceta go zatrzymała. Spencer odkleił się ode mnie.
-Chce z nią porozmawiać na osobności - Warknął i kiwnął głową do Nicka. Chłopak popchnął mnie w przeciwnym kierunku już wszyscy.
-Chyba oszalałeś! Nie zrobisz tego kurwa! - Krzyczał Louis. Mogłabym jakoś zareagować, wiem to, ale po co. Ta sytuacja dotyczyła mnie i jak to powiedział 'wielkolud' Spencer chce czegoś ode mnie.
Blondyn wrzucił mnie do vana i kazał czekać. Zaczęłam wystukiwać paznokciami niespokojny rytm, kiedy po kilku minutach w końcu przyszedł. Spojrzałam na niego, a jego twarz pozostawiała wiele do życzenia. Z nosa leciała krew, w której umazane były policzki.
Usiadł naprzeciwko mnie i uśmiechnął się, gdy kierowca podał mu chusteczkę. Jedziemy gdzieś? Zaczęłam trochę panikować.
-Słuchaj Darcy, nie mam zamiaru cię skrzywdzić - Zaczął mówić w tym samym czasie co wycierać - Chcę po prostu dobić targu. Wierzę, że widziałaś Caroline i Emmę, prawda?
-Tak - Odpowiedziałam po prostu i najpewniej jak umiałam.
-Więc widzisz... Chodzi o to, że ja z Louisem nie mamy dobrego kontaktu. Zawsze mu zazdrościłem tych kilku willi i samochodów - Kilku willi?! Co do cholery?! Nie dałam po sobie poznać, że zrobiło to na mnie jakieś wrażenie, bo pewnie źle by się to skończyło.
-I? - Dopytywałam się.
-I chcę, żebyś mi coś powiedziała. Wymiana polega na tym, że ty dajesz mi małą informację o swoim chłopaku, a ja oddaję tobie przyjaciółki. Jeśli jej nie dostane, wystarczy, że nacisne w swoim telefonie jedną cyferkę i zieloną słuchawkę. Pare sekund później usłyszysz wystrzał. I chyba wiesz co dalej - Zmarszczyłam brwi. Czy On mnie prosi, żebym wydała swojego chłopaka? Nawet jakbym coś wiedziała - nic bym nie powiedziała.
-Nie masz o czym śnić - Warknęłam. Nie pozwolę, żeby jakiś sadystyczny dupek mną manipulował!
-W takim razie nie mam innego wyjścia - Sięgnął po telefon. Dostałam nagłego przypływu adrenaliny i skoczyłam na niego. Wyrwałam telefon i wrzuciłam sobie do biustonosza szybkim ruchem. Wymierzyłam Spencerowi kopa w twarz. Jego ciało powędrowało w stronę drzwi, które się otworzyły i wyleciał na ziemię. Wyskoczyłam z samochodu i doskoczyłam do niego kiedy już wstał.
-Mała suko - Warknął a z jego nosa leciało coraz więcej krwi.
-Dowiesz się dzisiaj o mnie jednego Spencer - Warknęłam w odwecie - Nie dotyka się moich przyjaciół i rodziny - Rzuciłam się na niego i ugryzłam w ucho, na co chłopak zaczął niemiłosiernie krzyczeć. Zeskoczyłam z niego i popchnęłam w tył. Wszystko zaczynało mnie znowu boleć, ale nie pozwalałam, żeby ból przejął nade mną kontrolę. Nie w tym momencie. Musiałam z nim wygrać.
Postać Nicka pojawiła się przede mną kiedy Spencer położył się na ziemi z braku sił. Zaczął coś mamrotać pod nosem, więc Nick odwrócił się do mnie plecami. Mam jedyną taką okazję. Wskoczyłam mu na barana i zaczęłam uderzać po głowie. Zatoczył się w stronę maski samochodu, więc z niego zeskoczyłam. Złapałam go za włosy i uderzyłam jego twarzą w maskę. Jęknął i opadł na ziemię tracąc przytomność. Spojrzałam w stronę przedniej szyby. Kierowca patrzył się na mnie z przerażeniem w oczach.
Może i byłam delikatna i Nick zrobił mi krzywdę. Ale wtedy chodziło o mnie. Raz się oddałam mu w ręce, nie zrobie tego ponownie. Teraz chodzi o coś więcej - o Louisa, o Emmę... nawet o Caroline, suki, której nie lubie.
Facet za kierownicą uniósł ręce w poddańczym geście. Odwróciłam się i zobaczyłam jak napakowany facet biegnie w moją stronę. Z tym sobie już nie poradzę, na pewno.
-Co tu się stało? - Wydawał się być zszokowany tym, że Nick i Spencer leżeli na ziemi, a kierowca trzymał ręce w górze.
-J-ja... n-nie - Szeptałam cicho się jąkając. Dopiero docierała do mnie cała ta sytuacja. Powaliłam Nicka i Spencera, którzy byli uzbrojeni i mogli mnie w każdej sekundzie zabić.
Chłopak wyciągnął pistolet zza pasa, a moje ciało zadrżało. Boziu, czy On chce mnie zabić? Ale nie taki był jego zamiar. Skierował przedmiot na Spencera i strzelił mu prosto w klatkę. To samo zrobił z Nickiem. Zaczęłam się wydzierać. Nigdy, nikt nikogo nie zabił na moich oczach. W taki prosty i oczywisty sposób. Odwróciłam się, żeby dostrzec jak Louis biegnie w moją stronę. Był trochę zakrwawiony, ale poza tym chyba nic mu nie było. Przerzucił mnie sobie przez ramię i odszedł, zabierając mnie z tamtego miejsca. Łzy lały się strumieniami z moich oczu. W końcu pękłam. Nie mogłam wydusić słowa.
Posadził mnie na masce jego samochodu. Ten rozpoznawałam. Zaczęłam się rozglądać, ale w pobliżu nie było nikogo. Nikogo oprócz Nialla, Louisa, mnie i kilku ciał. Zadrżałam. Gdzie jest Emma i Caroline? Chłopak załapał moją twarz w swoje dłonie, zmuszając mnie tym samym do spojrzenia się na niego.
-Dziewczyny są bezpieczne, chłopaki z nimi są - Odetchnęłam lekko, ale wcale nie czułam się lepiej.
-Ej ej ej, Darcy spójrz na mnie - Skierowałam swój wzrok na jego błękitne tęczówki. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
-Chce do domu Louis - Wyszeptałam w jego szyję, gdy mnie przytulił.
-Dobrze, zabiore cię do domu.
-Nie, Louis, nie chcę do Twojego domu. Chcę do Swojego.
~*~
Obudziłam się gdy poczułam jak się unoszę. Pewnie Louis wziął mnie na ręce. Echo rozniosło się po klatce schodowej.
-Louis... - Złapałam się jego ramienia i próbowałam zejść. Puścił mnie po kilku chwilach walki.
-Co jest?
-Nie mam kluczy - Szepnęłam trochę zażnowana. Wszystkie moje rzeczy zostały u niego w domu.
-Domyśliłem się tego jak odwoziłem Horana do mnie, zgarnąłem przy okazji klucze. A co do Lily nie musisz się martwić, są razem - Uśmiechnął się.
-O wszystkim pomyślałeś? - Zaśmiałam się lekko.
-Ktoś musi - Mruknął i wyjął z kieszeni pęk kluczy. Otworzył zamek i wpuścił mnie do środka.
-Dziękuje - Powiedziałam kiedy weszłam do środka i usiadłam na krześle w kuchni. Wszystko było dokładnie takie jak zostawiłam kiedy tu ostatnio byłam. Szafki przykrył mały kurz. Będę musiała tu trochę posprzątać.
-Za co? - Zapytał marszcząc brwi.
-Za wszystko - Odpowiedziałam.
-Darcy, przestań - Przejechał palcami po grzywce stawiając ją do góry - Słuchaj, ja... tak na prawdę to wszystko spieprzyłem. Każdy szczegół naszego związku - O nie - Naraziłem cię na niebezpieczeństwo i nie mogłem cię z niego wyciągnąć. Musiałaś sobie poradzić sama, ale gdyby nie to, że wcześniej uszkodziłem Spencera i gdyby nie to, że wzięłaś go z zaskoczenia to mogłabyś już nie żyć - Ostatnie słowa wypowiedział szeptem.
-Nie mów tak - Przekręciłąm głowę w bok - Wszystko co się dzisiaj wydarzyło... zrobiłam to dla ciebie. Nie żałuję tego. Chciał informacji o tobie, ale jej nie dostał. Wziął mnie pod włos grożąc moim przyjaciołom. Musiałam zrobić to co zrobiłam, ale nie wiem czy zasłużyli na śmierć, a kiedy Andy ich zabił ja... po prostu... no wiesz - Spuściłam głowę, by po chwili ją podnieść.
-Nic mu nie powiedziałam. Nic nikomu nie powiem - Wstałam i wzięłam jego twarz w swoje dłonie - Twoje sekrety są ze mną bezpieczne.
Chłopak pocałował mnie tak, że wszystko wokół zawirował. Wspięłam się na palce by dosięgnąć jego włosów. Jego perfekcyjnej twarzy. Zaśmiał się zaczął mnie prowadzić tyłem do łóżka. Uderzyłam tyłem kolan o krawędź i upadłam, a chłopak razem ze mną. Owinęłam swoje nogi wokół jego pasa i szarpnęłam przez pocałunek za jego koszulkę, która pare sekund później wylądowała w drugim koncie pokoju. Louis zaczął rozpinać moją koszulkę, która po chwili leżała na podłodze. Znieruchomiałam. Telefon.
-Co to? - Zanim zdążyłam zareagować, Tommo już dostrzegł przedmiot.
-Telefon Spencera - Szepnęłam - Louis...
-Czemu go masz? - Warknął.
-Zabrałam mu go. Wtedy w samochodzie. Powiedział, że jeden przycisk i..i one... wiesz.
-O kurwa - Wyszarpał się z moich objęć i zaczął chodzić w tą i z powrotem po pokoju, a mięśnie jego brzucha i ramion były maksymalnie napięta.
-Nie masz się czym denerwować, Louis. To już nie działa - Mruknęłam.
-Nie rozumiesz Darcy - Szepnął i spojrzał na mnie wesołym wzrokiem - Jeśli masz ten telefon, a Spencer nie żyje... Mamy dostęp do każdego jego kontaktu.
-Nie, nie Louis nie rób tego - Szepnęłam przerażona i wstałam.
-Muszę Darcy. Oni wpakowali mnie do więzienia. Nie pozwole im zrobić tego kolejny raz. To, że Andy się pozbył ciał nie znaczy, że Oni nie będą wiedzieli. Będą mieli nas wszystkich na oku, dowiedzą się wszystkiego. I zrobią coś, żeby znów się mnie pozbyć, tym razem na dożywocie - Warknął. Pokręciłam tylko głową i zabrałam swoją koszulkę. Weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi na klucz.
To się nie może dziać. W co ja się wpakowałam? Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i dopiero zrozumiałam, że żeby kochać Louisa muszę go w pełni zaakceptować. A chcę go zmienić. Więc pytanie brzmi czy go kocham? Chcę go zmienić, żeby nie był już narażony na to wszystko, ale nie mam bladego pojęcia czy to znaczy, że go nie akcpetuje, a tym samym... że go nie kocham?
~*~
Nieznajomy POV
Telefon zawibrował na stoliku. Wyjąłem cygaro z ust i wziąłem do ręki dzwoniący przedmiot. Spencer.-Halo? - Zapytałem wypuszczając przy okazji dym z płuc.
-Spencer nie żyje - Warknął głos po drugiej stronie. Louis Tomlinson.
-Szkoda. Moim planem było, żebyś go zabił, Louis. Ale miała zginąć również Ona - Rozłączyłem się. Wpatrując się na ekranie komputera w sytuację, która działa się dzisiaj wieczorem. Kamera w samochodzie pokazała jak bardzo dziewczyna potrafi działać z zaskoczenia. To samo się stało gdy przyszedł Nick.
-Proszę Pana, teczka - Podał mi dokumenty do ręki i odszedł odprawiony skinięciem głowy.
Darcy. Darcy Jackson. Oh słońce, jak dawno cię nie widziałem.
Cóż, w każdym razie macie. Rozdział pisany przez Dominike, bo Ula ma dużo nauki do matury i nie dała rady napisać. Przykro nam :(
Wracając: Dzisiaj bez POV Louisa. Postanowiłam w tym rozdziale skupić się na samej Darcy! No i jeszcze jednej osobie narazie "nieznajomy". Taki dodatek, żeby rozkręcić akcje. No to ten tego, komentujcie i tak dalej!
A NO I ZAPRASZAM W ZAKŁADKĘ "ZWIASTUN" BO DODAŁAM DRUGI TRAILER, TROCHE MOŻE I LEPSZY XD
NO I ZAPRASZAM NA "ROTTEN" NOWE FANFICTION O JANOSKIANS (W ROLI GŁÓWNJE BEAU)! Pozdrawiam, @jileywop.
omg jest genialny. nie spodziewalam sie ze Darcy moze az tak komus dokopac o.o czekam na kolejny rozdzial x @Stylesowaa
OdpowiedzUsuńDarcy, nie spodziewałam się tego po tobie xd
OdpowiedzUsuń+ ohesu kocham wasze tło asdfghjkl
Już kiedyś to było i postanowiłam, ze jednak lepiej będzie jak do niego wrócimy jest cudowne, jeszcze Lou sie tak patrzy aksdksjfsdjfklsm, *,*
Usuńomfg, w końcu się doczekałam! Nie sądziłam, że Darcy może kiedykolwiek komuś dokopać, ale trzeba przyznać, że to było fantastyczne! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, ily xo
OdpowiedzUsuńMi sie bardzo podoba! O ten nieznajomy, o matko!! Piszesz super i Ula też, piszcie bo wam to super wychodzi, kocham waszego bloga <3 Czekam na następny bo na prawdę mnie to zaskoczyło :D
OdpowiedzUsuńWoow- Darcy powaliła dwóch typów bosko>>> bosko laska oj bosko! Oczywiście rozdział porywa rozrywa dusi tcp...Jak wy to robicie że ciągle utrzymujecie ten sam WYSOKI poziom? Nie tylko bogactwa słownictwa czy poprawnej stylistyki ale i ciągle nowych wątków i żywej akcji i...i... pomysłów i.. TEGO WSZYSTKIEGO!!!Wow!!! Bardzo się za wami steskniłam dziewczyny:* Dziękuję że wróciłyście;)))) Życzę duuuuzio weny, powodzenia w szkole i miłego weekendu. Caluję @dianee2805
OdpowiedzUsuńP.s. Ula skarbie jak poszła próbna matura?:))
Wow super rozdzial no i w koncu dodany :*** !!!
OdpowiedzUsuńBoooski !!! Niespodziewałam się, że Darcy jest taka agresywna :)
OdpowiedzUsuńCzekam nn ;*
Xoxo @JustynaJanik3
Jak zwykle mega :)
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały. Nie mogę się doczekać co będzie dalej. Czekam aż znów mnie zaskoczycie! xx Love @Suzieee_xx
OdpowiedzUsuńBoże kim jest NIEZNAJOMY? O.o Cuudowny rozdział i wgl Dracy była odważna i hgjkdfhgyifb. *.*
OdpowiedzUsuńUla powodzenia w nauce. :)
@hopebitchhope
dziękuje bardzo <333
UsuńCudowny <3 ~@heroineNialler
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, długo na niego czekałam, ale wkońcu jest, jest, jest! :D x
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny c:
@awmywhatever
Śmietny :* trochę czekania ale warto było moim zdaniem i tak mnie zaskoczył ten rozdział ze brak mi słów :)
OdpowiedzUsuń@SexyKociak_xo
aww nawet nie wiesz jak się cięszę że znalazłyście czas xD
OdpowiedzUsuńOczywiście rozdział świetny jak kazdy podziwiam was za taką wienę i umiejętności opisania tego xD
PS kicia nie zawiodłaś mnie nawet w najmniejszym stopniu, lepiej tego sobie nie moglam wyobrazić ♥
Cudo ! ♥
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć, że nasza Darcy pobiła Nicka i Spencera. Taka mała istotka a tyle w niej siły ; ) Nie będę mogła przestać myśleć o tajemniczym nieznajomym ! Ciągle dręczą mnie pytania typu skąd zna Darcy, kiedy ostatni raz ją widział, co ma z nią wspólnego, kim on w ogóle jest itp.
Życzę dużo weny i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;)
http://gangsterzyzprzypadku.blogspot.com/
Zawiodlaś nas.........no to chyba nie
OdpowiedzUsuńKobieto ten rozdział jest zaje*isty
Codziennie wchodziłam tu i patrzyłam czy jest next
A kiedy odpisalas mi na twiterze, że dziś next to takie miałam jaranko, że mało co nie splonelam :********************
Po pierwsze nie mogłam uwierzyć że jest nowy rozdział xd
OdpowiedzUsuńPo drugie rozdział cudowny *o* i z niecierpliwością czekam na następny :*
Wooow cieszę się, że w końcu coś tutaj dodalyscie! Uwielbiam to ff i muszę przyznać że chwilę mi zajęło skojarzenie faktów. Tzn co działo się wcześniej i wgl. Mam nadzieję, że już na tak długo nas nie opuścicie, huh? Byłoby fajnie x
OdpowiedzUsuńLubię bardzo Darcy, ale dlaczego wszystko co złe, musi się dziać właśnie przez nią? Swietnie poradziła sobie z tymi kolesiami w aucie, a wiesz - czekałam od dłuższego czasu na TAKIE zbliżenie Lou i Darcy i co? Dupa. Nic. Dlaczego? Haha jestem jakas niewyzyta haha
Piszcie piszcie, bo to dobre opowiadanie jest.
Kocham was dziewczyny ♡
Nie zabije cie ;D Powiem tylko tyle: boskii <33 Świetnie ci wyszedł! Ciekawe kto jest tym nieznajomym o.O Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńCUDOWNY <3 Wasze tło mnie rozprasza xd
OdpowiedzUsuńTo jest super
OdpowiedzUsuńGENIALNE! *_*
OdpowiedzUsuń