03 czerwca, 2013

Two

"I've tried letting go, but you keep reaching out"
 Rozdział pisany przez: @avemalik



  -Po prostu powiedz co powiedziałaś policji - mruknęłam do telefonu, który przyciskałam uchem do ramienia. Rękami zakładałam czarne jeansy.
   -Ugh, przysięgam, że nic takiego! - jej głos stał się piskliwy - Powiedziałam tylko o wyglądzie tego blondasa, reszcie się nie przyjrzałam - ale ja się przyjrzałam.
   -Dobra wiesz co, pogadamy na uczelni, muszę lecieć - fuknęłam i się rozłączyłam zanim powiedziała cokolwiek jeszcze. Rzuciłam telefon na łóżko i chodziłam zakładając różne rzeczy, żeby w końcu wybrać na dzisiaj jakiś strój. Muszę w końcu zrobić pranie, ale to później.
Tak bardzo było mi jej szkoda. Ten chłopak zachowywał się jak totalny zboczeniec, do tego ostrzeżenie Nicka, żebym trzymała się z dala od nich.
Nie mogłam patrzeć jak krzywdzi moją przyjaciółkę.
Wtedy, na uczelni, starałam się opanować, musiałam odwrócić wzrok; bałam się, że gdy spojrze na tego w czapce z daszkiem, On zrobi mi to samo. Chore, prawda? Ale jednak.
Zjadłam na śniadanie kanapki z pomidorem i sałatą. Oczywiście nie obyło się bez rany od noża. Lekko nacięłam sobie palca, a ten krwawił jakbym wsadziła sobie ten nóż w brzuch. Wsadziłam rękę pod strumień zimnej wody, która przemyła trochę rane, jednak najgorsze było przemywanie wodą utlenioną. Niby takie gówno, a jednak skurwysyństwo szczypie.
Złapałam torbę wypełnioną notatkami, każda z innych zajęć; nie wiem jak ja to wszystko zdam. Wychodząc zatrzymałam się na klatce schodowej sprawdzając skrzynkę na listy. Było tam pełno ulotek i innych dupereli. Wyjęłam z kieszeni plik kluczy i zaczęłam szukać, tego jednego, małego.
Otworzyłam ją, a na ziemię poleciało kilka ulotek oferujących jakieś zniżki w sklepach i bankach. Pozbierałam je z ziemi zgniotłam w ręce i wyjęłam listy. Moją uwagę przykuła jedna, duża beżowa koperta.
Nie wyglądało mi to na list, może to jakaś paczka? Wymacałam kopertę od góry do dołu i nic nie poczułam, jakby tam nic nie było. Obróciłam ją w rękach i zobaczyłam na drugiej stronie markerowy napis Louis Tomlinson.
Gdzieś już słyszałam to nazwisko, jak nic. Nie mając pojęcia co to jest wsadziłam kopertę do torby. Wróciłam się do domu i wrzuciłam reszte kopert na stół, a zgniecione ulotki do kosza na śmieci. Zbiegłam po schodach na dół, przed klatką nie było Lily. W końcu powiedziałam jej, że się spotkamy dopiero na uczelni, prawdopodobnie odebrała to jako "masz dzisiaj po mnie nie przyjeżdżać, jade z kimś innym". Była taka niedomyślna. Wyjęłam telefon z kieszeni i przeglądając kontakty zastanawiałam się kto mógłby mnie podwieźć pod uczelnie.
Nick.
Wybrałam numer do chłopaka, który przez chwilę nie odbierał, jednak po trzecim sygnale usłyszałam jego zachrypnięty głos.
   -Darcy? Co sie dzieje? - wywróciłam oczami, był zbyt troskliwy.
   -Nic po prostu zastanawiam się czy nie mógłbyś mnie podwieźć pod uczelnie, bo Lily się dzisiaj nie zjawiła? - mruknęłam.
   -Jasne, ale musisz chwile poczekać, wyjeżdżam z domu dopiero za dziesięć minut, więc dojechanie do ciebie troche zajmie - mruknął pochrząkując, prawdopodobnie po to, żeby pozbyć się chrypki z gardła.
   -Wolę poczekać na ciebie niż wlec się godzine autobusem - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam.
   -To do zobaczenia niedługo.
   -Ta, pa - rozłączył się, a ja schowałam telefon do kieszeni.
Zanim Nick dojedzie swoim srebrnym volvo zdąże jeszcze dziesięć razy wrócić do domu. Weszłam po schodach na pierwsze piętro gdzie mieszkałam. Jasnoniebieska klatka schodowa z brązowymi poręczami od schodów wyłożonych jakimiś tanimi kafelkami? Niezły gust.
Rzuciłam torbę na krzesło, przed tym wyjmując beżową kopertę ze środka. Przejechałam palcami po niestarannym koślawym piśmie. Louis Tomlinson.
Irytowało mnie to, że gdzieś już słyszałam to nazwisko, jednak nie mogłam go odnaleźć w mojej głowie. Przymknęłam lekko oczy odgarniając swoje brązowe, faliste włosy na jeden bok. Starałam się zajrzeć pamięcią do każdego zakątka mojego mózgu jednak nic nie znalazłam.
Otworzyłam oczy. Palce z czarnymi paznokciami, dotykały otwarcia koperty, ciekawe co w niej jest. A jeśli ktoś sie pomylił i zamiast do skrzynki jakiegoś Louisa Tomlinsona wrzucił ją do mnie? Wyjdę na ciekawską szmate.
Po namyśle jednak stwiedziłam, że to otworze. Przecież nie musze nikomu mówić, że coś takiego w ogóle dostałam, prawda? Prawa ręka rozerwała zaklejone wejście do koperty. Wysypałam wszystko na stół. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy były zdjęcia... moje nagie zdjęcia. Serce waliło mi jak oszalałe, uchyliłam lekko usta; oddychałam ciężko i głęboko. Drżącą ręką sięgnęłam do pliku zdjęć spiętych ze sobą agrafką w lewym rogu. Wyrwałam agrafkę i zaczęłam oglądać moje własne, nagie zdjęcia.
Nie mogłam sobie przypomnieć kiedy miałam na sobie te ubrania, kiedy te zdjęcia mogły zostać zrobione. Od dwóch dni czułam, że ktoś mnie obserwuje; nie mogło się to wydarzyć później niż dwa dni temu.
Wczoraj spotkałyśmy blondasa i jego bande. Przypadek? Nie wiem. Żołądek podszedł mi do gardła na samą myśl o tym, że to mógł być On lub jeden z nich. Ale przecież to przypadek, prawda? Złapałam w ręce kopertę i spojrzałam do środka czy nie ma nic więcej. Było.
Zacisnęłam szczękę wyciągając małą, białą karteczkę.

"Pilnuj się kotku, bo to jeszcze nie koniec. x"

Wciągnęłam gwałtownie powietrze; Bez paniki Darcy, tylko bez paniki. Podbiegłam do szafki wywalając z niej małe pojemniki. Znalazłam lek na uspokojenie i od razu wzięłam. Po kilku minutach czułam, że moje ramiona opadają. Czułam się bardziej zrelaksowana.
Co do chuja się właśnie dzieje z moim życiem? Podgląda mnie jakiś zboczeniec, powinnam to zgłosić na policje? Nie, nie mam nic oprócz zdjęć. Poza tym jak miałabym pokazać policjantowi swoje nagie zdjęcia? No właśnie - pewnie spaliłabym się ze wstydu.
Telefon zadźwięczał w moich spodniach. Wyjęłam go szybko i spojrzałam na ekran. Nick.
   -Jesteś już? - starałam się, żeby mój głos nie drżał i wychodziło mi to, co zaszokowało mnie samą. Jak mogłam w takiej sytuacji być spokojna? Nie wiem, nie mam bladego pojęcia.
   -Tak, czekam przed klatką - powiedział wesołym tonem. Nie wiedziałam czy się do niego z tym zgłosić? Może lepiej nie, w końcu to chłopak, który nawet mi się podobał, ale nie było mowy o tym, żeby mu wyznać. Słuchaj stary, jakiś zbok mnie podglądał i robił zdjęcia jak byłam nago, co powinnam zrobić? Nie ma nawet takiej opcji.
   -W takim razie już schodzę - uśmiechnęłam się lekko. Zanim wyszłam rozejrzałam się mieszkaniu. Nic podejrzanego nie zauważyłam oprócz jednego, wielkiego, jebanego bałaganu.
Zatrzasnęłam drzwi zamykając je na klucz w dwóch zamkach. Muszę się bardziej pilnować.

Louis POV
Głowa mi esplodowała. Czułem się jakbym był na jakimś jebanym kacu, była tak cholernie ciężka, a każdy dźwięk zdawał się być najgłośniejszym dźwiękiem w życiu. Kapanie wody z kranu to już totalne wkurwienie. Myślałem, że nie wyrobie i w końcu podszedłem i to chujostwo zakręciłem z całej siły, byle tylko przestało kapać, błagam kurwa.
   -Gotowy do szkoły? - zapytał Liam czytając codzienną gazetę miejscową. Złapałem się palcami za kawałek nosa między oczami i oparłem się łokciem o blat stołu. Zamknęłam lekko oczy i wziąłem głęboki oddech.
   -Nie kurwa, nie jestem gotowy - ryknąłem w pewnym momencie, głośniej niż chciałem - głowa mnie napierdala, daj mi jakiegoś proszka.
   -A co ja kurwa twoja matka jestem? - zapytał chamsko - Znajdź sobie w szafce - skinął głową w stronę białej, wiszącej na ścianie szafki w kuchni. Złapałem pierwszy lepszy lek i przeczytałem na co jest. Bóle jakiegokolwiek rodzaju. Wyjąłem jedną tabletkę i połknąłem popijając wodą z kranu. Wróciłem do stołu siadając i czekając, aż Zayn w końcu przygotuje nam to jebane śniadanie. Z góry zszedł Niall.
   -Siema stary - mruknął przybijając mi piątkę - wybierasz się dzisiaj na uczelnie?
   -Tak, wybieram się kurwa na uczelnie, ale nie biorę żadnego z was - warknąłem. Do moich nozdrzy dotarł zapach świeżo usmażonych naleśników i syropu klonowego. Zwilżyłem wargi językiem i spojrzałem na Horana wzrokiem ciskającym piorunem.
   -Czemu nie idziemy z tobą? - wysyczał siadając obok Liam'a. Przerzucił wzrok na tytuł gazety i westchnął - e tam, myślałem, że czytasz playboy'a.
   -Kurwa Niall, wyrosłem z tego - Payne odłożył gazetę obok talerza i spojrzał znaczącym wzrokiem na blondasa uśmiechając się przy tym złowieszczo - nie to co ty; Pod twoim łóżkiem jest mnóstwo pornograficznych gazet i nie mam tu na myśli samego playboy'a - zakrztusiłem się własną śliną ze śmiechu. Do moich uszu dotarł grubiański śmiech Zayn'a z drugiej strony kuchni.
   -Skąd możesz wiedzieć co trzymam pod łóżkiem? - brwi Horana powędrowały do góry ukazując zmarszczki na czole. Przyglądałem się temu wszystkiemu z rozbawieniem.
   -Powiedzmy, że twoje skarpetki nie prane od miesiąca tak jebią, że cały dom zaśmiardł w tym gównie - schowałem twarz w dłonie wybuchając śmiechem. Na policzki Niall'a wdał się rumieniec; chłopak spuścił głowę zakrywając się gazetą, wcześniej czytaną przez Liam'a.
Zayn podszedł do nas z wielkim talerzem, pełnym naleśników; postawił jedzenie na środku stołu, a sam zajął miesjce po mojej drugiej stronie.
   -Tym razem nie przypaliłeś - mruknąłem unosząc jednego z naleśników do góry i oglądając jego spód. Po chwili wylądował On na moim talerzu tak jak pięć innych, polanych syropem klonowym.
   -Postarałem się, w necie jest mnóstwo instrukcji jak zrobić dobre jedzenie dla pięciu pasożytów - zwęziłem oczy na jego zwrot, wywrócił oczami - gdzie do kurwy jest Harry?
   -Wczoraj znowu wyrwał jakąś laske i do tej pory nie wyszedł z pokoju - Po skończonej wypowiedzi Liam wziął kęs swojego naleśnika i zaczął go powoli przeżuwać.
   -Nie pamiętam, żeby ktoś do niego przychodził - mruknąłem wstając i podchodząc do lodówki. Sięgnąłem po sok pomarańczowy.
   -Nie dziwne, byłeś tak zaaferowany tą swoją dziewczyną, że zapomniałeś o bożym świecie - odpowiedział Horan śmiejąc się z Zaynem.
   -Co znowu? - warknąłem poirytowany; patrząc na ich miny, mogłem przysiąc, że mieli coś na myśli.
   -Nie, nic - odpowiedział sarkastycznie Niall.
   -Albo powiecie mi to teraz albo przysięgam, że rozjebie łeb każdemu z was po kolei w tym pomieszczeniu - powiedziałem z sztucznym uśmiechem na twarzy. Usiadłem na swoim miejscu wlewając sok do szklanki.
  -Po prostu wiemy, że wczoraj wieczorem znów ją oglądałeś Louis; pamiętaj, że do twojego laptopa też mam dostęp i to bardzo szybki - westchnął Malik - à propos, nie jest taka zła, chociaż są lepsze - zacisnąłem ręce w pięści pod stołem.
Szczerze, to miałem dość ich głupich komentarzy na temat Darcy. Na chuj w ogóle wyrażają swoją opinię? Te skurwysyny nie mogą tego zostawić dla siebie, chcą mi zrobić na złość.
   -Nie poruszają mnie wasze komentarze na jej temat - powiedziałem z uśmiechem na twarzy - idę na uczelnie. A ty Horan zostajesz, po ostatnim razie nie możesz sie tam pokazywać; mogę się założyć, że zwiększyli patrole na terenie placówki. Poza tym przyjdź z takim rozjebanym nosem, nikt w ogóle nie będzie zwracał na ciebie uwagi - ostatnie zdanie wypowiedziane sarkazmem przyprawiło mnie o szeroki uśmiech na ustach.
   -Tomlinson, wcale cię nie poruszają nasze komentarze na temat Darcy? - zapytał Zayn odwracając się na krześle tyłem do stołu i patrząc na mnie ze śmiechem.
   -Nie - odpowiedziałem tylko łapiąc bluzę z wieszaka i zakładając ją przez głowę.
   -To dobrze stary, bo muszę Ci coś powiedzieć na jej temat - mulat nie dawał mi spokoju odkąd tylko usiadł do stołu. Miałem ochotę coś złapać i w niego rzucić; i przysięgam na boga, jak będzie to kolejny głupi komentarz to nie wiem czy przeżyje ten dzień.
   -Co znowu? - westchnąłem ciężko odwracając się przodem do niego.
   -Ona ma taką wielką dupe - zaśmiał się.
   -Taką ogromną - Horan rozszerzył swoje ręce, a Liam wybuchł śmiechem. Złapałem pierwszego lepszego buta i rzuciłem w stronę stołu. Może i było to trochę obraźliwe, ale za to śmieszne.
Po chwili śmiechów, zapadła między nami cisza, a ja wpatrywałem się znacząco w chłopaków, a mój wzrok mówił powiedz-kurwa-coś-kurwa-więcej-kurwa-to-kurwa-ci-kurwa-łeb-kurwa-rozpierdole-kurwa-kropka.
Z góry doszły ciche jęki i parsknąłem śmiechem. Ach, ten Harry, zawsze doprowadzał dziewczyny do wielkiego i jakże głośnego orgazmu. Spojrzałem znaczącą na chłopaków, zakładając buty.
   -Miłęj muzyki dzisiaj życzę - spiorunowali mnie tylko wzrokiem, a ja się zaśmiałem zamykając za sobą drzwi.
Ciepły wiatr owiał moją twarz. Ruszyłem przed siebie, wyjmując z kieszeni spodni paczkę papierosów. Mam zamiar ograniczać palenie, jednak jestem dzisiaj zdenerwowany i dla ukojenia nerwów muszę zapalić szluga.
Wiedziałem, że Darcy dostała moją przesyłkę. I jeśli mnie rozpozna, źle to się skończy. Ale skąd mogłaby mnie rozpoznać? Ostatni raz moje zdjęcie było w wiadomościach dwa lata temu, gdy mnie zamykali; nie było szans, żeby mnie rozpoznała.
Jednak z jakiegoś powodu się mnie bała, czułem to. Poza tym każdy głupi by to wyczuł - unikała mojego spojrzenia, starała się nie zwracać na mnie uwagi; irytował mnie brak zainteresowania moją osobą z jej strony.
Na ulicach Londynu nie było prawie nikogo, od czasu do czasu ktoś biegł z teczką do swojego biura spóźniony już do pracy. Jedyne co słyszałem to wiatr poruszający liście i stukanie moich butów o szary chodnik. Minął mnie srebrny samochód, odwróciłem głowę w jego stronę i zdałem sobie sprawę, że Darcy właśnie się na mnie z niego patrzy. Napotkałem jej wielkie oczy; przerażenie było wymalowane na jej twarzy, którą szybko odwróciła w stronę kierowcy, którego nie mogłem dostrzec.
Co było we mnie takiego strasznego? Oprócz tego, że należałem do Rattersów i miałem tylu wrogów ilu nikomu się nawet nie śniło, to jednak jestem normalnym, dwudziesto dwu letnim mężczyzną.
Przyśpieszyłem kroku patrząc na niebo zachodzące szarymi chmurami. Zaraz lunie.

Jak dobrze, że autobusy jeszcze jeżdżą; tak dawno ich nie używałem, miałem swoje szybkie samochody, jednak dzisiaj potrzebowałem się przejść na piechotę. Jak zwykle podjąłem złą decyzję - deszcz lunął, a ja wolałem dojechać autobusem niż wlec się w taką ulewę na piechotę. Może i trochę zmokłem jednak nie tak bardzo.
W środku uczelni było tak ciepło. Przeczesałem ręką włosy, na których osadziły się krople wody; aby mieć pewność, że znikną zatrząsłem głową w boki.
Rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu czegoś, na czym mógłbym zawiesić swój wzrok; wiecie o co mi chodzi. Szedłem korytarzem gdy usłyszałem słowo "Ratters". Zaitrygowało mnie to, w końcu ludzie - to moja grupa.
   -Jesteś pewna? - słodki głos, niepewny. Stanąłem za winklem, aby móc się przysłuchać dalszej rozmowie.
   -Tak Darcy - przęłknąłem ślinę. Darcy i jej przyjaciółeczka rozmawiały właśnie o moim gangu? Bez jej ludzie. Nie dla psa kiełbasa, jeśli wiecie o co mi chodzi.
   -Ten blondyn jest z gangu Ratters? I co oni robią takiego, że są tacy straszni? - szeptały, ale byłem na tyle blisko, żeby usłyszeć o czym mówią.
   -Wkradają się ludziom do komputerów. Słyszałam pogłoski, że czasem dla rozrywki włączają kamerkę niektórych dziewczyn i oglądają je jak się rozbierają - Śmieszyło mnie to, że rozmawiały o tym z przekonaniem, że nigdy nie zostały podejrzane, a w rzeczywistości widziałem je obie nago.
   -Bez jaj Lily, boje się - głos Darcy się łamał - dzisiaj rano dostałam kopertę ze swoimi zdjęciami. Nago. Boje się, jeśli to oni?
   -Spokojnie Darcy, po co mieliby zawracać sobie tobą głowę? Im chodzi i wyłącznie o mnie; a przynajmniej temu blondasowi. Bądź spokojna kochanie, damy sobie radę; pójdziemy z tym na policję - mruknęła. Przygryzłem wnętrze policzka ze zdenerwowania. Jeśli pójdzie na policje zeznając przeciwko nam, pójde do więzienia na kolejne dwa lata albo dłużej, a kolejna rozłąka z chłopakami i komputerami byłaby dla mnie totalną katorgą.
Wspomnienia z lat więzienia starałem się wymazać z pamięci, jednak blizny na moich plecach, za każdym razem gdy się kąpie, mi o tym przypominają.
   -Nie ma mowy Lily, nie wydam ich - warknęła Darcy - mogą mi zrobić coś gorszego niż głupie nagie zdjęcia - usłyszałem kroki, więc szybko się oddaliłem. Miałem pewność co do jednego: Darcy mnie nie wyda. Już ja sie o to postaram.

Po zajęciach, na których byłem niezupełnie obecny, wróciłem zmęczony do domu. Powiedzcie mi co takiego ciekawego było w uczeniu się malarstwa? Przecież mój talent rysowniczy był świetny. Mogłem w tym momencie narysować cokolwiek chciałem.
   -Chłopaki wróciłem! - krzyknąłem na cały dom. Zrzuciłem buty gdzieś w drodze do salonu. Harry siedział z Liamem na kanapie oglądając jakiś mecz, Horan gadał z kimś przez telefon siedząc wygodnie w miękkim fotelu, a Zayn... jak to Zayn grzebał coś pewnie w swoim pokoju w komputerze.
   -Jak było na zajęciach? - zapytał Liam, jednak za nim odpowiedziałem spojrzał na mnie z chytrym uśmiechem na twarzy - Ow, może nie byłeś na zajęciach tylko z tą całą Darcy?
   -Moglibyście dać sobie spokój, nawet się nie znamy - zaśmiałem się wyjmując piwo z lodówki. Usiadłem na kanapie koło Harrego. Roztrzepałem jego loki we wszystki strony.
   -Kurwa Louis, układałem to godzinami - pokazał na swoją głowę i zaczął układać włosy. Odchylił głowę w lewą stronę i zauważyłem zaczerwienienie na jego szyji.
   -Harry co ty kurwa masz na szyji? - prawie wyplułem piwo z ust; zdążyłem je połknąć zanim wylało się z moich ust na kanape - Ta suka z wczorajszej nocy zrobiła Ci malinke?
   -Harry ma malinke? - zapytał z uśmiechem Liam marszcząc przy tym lekko brwi i pociągnął Styles'a w jego stronę. Zagwizdał wesoło mrugając do mnie okiem, już wiedziałem co to znaczy.
   -Chuj was to obchodzi - warknął wyrywając się z naszych objęć. Otworzłem szeroko oczy w stronę Payne'a.
   -Mocno gryzie? - zaświergotałem ze śmiechem. Dogryzanie chłopakom, to naprawdę świetna rozrywka.
   -Co? - zapytał zmieszany Harry marszcząc brwi, przez co jego twarz wydawała się jakby należała do naburmuszonego pięciolatka z pulchnymi polikami.
   -No wiesz szyje - mruknąłem wywracając oczam i biorąc kolejny łyk piwa. Zrobiło mi się ciepło w gardle od spływającego po nim płynu alkoholowego.
   -Chyba, że przygryzała Ci coś innego - zaśmiał się Niall. W tym momencie wybuchnęliśmy wszyscy śmiechem.
Na schodach ukazała się postać Zayna. Przetarł ręką twarz i spojrzał na nasze roześmiane twarze troche zdezorientowany.
   -A wy czego sie tym razem szczerzycie? - mulat zajął miejsce w drugim fotelu, bliżej mnie.
   -Cóż jak wiesz Harry miał gościa i - Styles zatkał mu buzię ręką.
   -i? - dopytywał się Malik. Spojrzałem na niego znacząco, a On uniósł jedną brew do góry.
   -Boże aleś ty niedomyślny! - ryknąłem wyrzucając ręce w góre - Harry ma malinke i nie chce sie przyznać czy typiara nie przygryzała mu czegoś innego - usta chłopaka ułożyły się w literkę "o".
   -Serio chłopaki? To nawet nie jest śmieszne - warknął zirytowany Styles - jesteście zboczonymi skurwysynami.
   -Po to się urodziliśmy stary - powiedział Niall puszczając mu oczko. Zaśmialiśmy się wszyscy, nawet na twarzy Harrego pojawiły się dołeczki gdy się uśmiechnął. Wiedział, że się tylko z nim przedrzeźnialiśmy, nie mieliśmy zamiaru go skrzywdzić. Nie mieliśmy zamiaru skrzywdzić nigdy siebie nawzajem.
Przypomniało mi się, jak podsłuchałem dzisiejszą rozmowę Darcy z Lily.
   -Słuchajcie chłopaki, korzystając z okazji, że jesteśmy tutaj wszyscy muszę wam coś ogłosić - odczekał aż wzrok każdego powędrował do mnie i kontynuowałem - chodzą o nas pogłoski na uczelni, jak nie w całym Londynie.
   -Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytał Niall ściągając lekko brwi i chowając telefon do kieszeni.
   -Mam na myśli, że dużo osób wie, co robimy ludziom - mruknąłem - a to oznacza
   -że ktoś wie co robimy - dokończył Malik.
   -I jak to robimy - dodałem.
Ktoś z nami pogrywa.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Napracowałam się trochę nad tym rozdziałem :). A teraz do sedna: Gdy Ula wstawiała rozdział "One" było 600 wejść ja wstawiam rozdział gdy jest już 1,170 ponad! :O. No kurcze nie spodziewałyśmy się takiego zainteresowania tym opowiadaniem, naprawdę! Jeśli chcesz być informowany - zapisz się w zakładce "informowani".

Jeśli czytasz prosimy o jeden głupi komentarz typu "czytam :)"!

23 komentarze:

  1. Czytam :3
    Ha, mają za swoje! Teraz jak widać ktoś z nimi pogrywa. Niech się lepiej zaczną bać.
    Czekam na dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. czytam :)
    kurde to opowiadanie tak wciąga sdfghjkl;
    czekam na kolejny rozdział :)
    @luvmyjdb

    ps. zapraszam na tłumaczenie opowiadania 'locked up' z Justinem http://tlumaczenie-locked-up.blogspot.com/ ( przepraszam za spam)

    OdpowiedzUsuń
  3. czytam :)
    rozdział świetny, jak zawsze haha. czekam na kolejny c:
    @galaxybiebur x

    OdpowiedzUsuń
  4. jaram się. *__* @SeeULaterBabexx

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Jeśli chcesz być informowana o nowych rozdziałach, zapisz się w zakładce "informowani" :) x

      Usuń
  6. Świetny *.* czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. No nieźle, nieźle. Serio
    @JujuMakeBelieve

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zwykle niesamowity. c;
    Macie talent. ;)
    Czekam na następny.
    @sablleye

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytam, czytam i czytam. Zajebiste. *_*

    OdpowiedzUsuń
  10. jest naprawdę oryginalny :) z niecieprliwością czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Jasne że czytam! Najlepsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam! Czekam na dalszy ciąg! xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytam ;3
    ~Nikola

    OdpowiedzUsuń
  13. To jest zajebiste!! Kazde slowo kazda litera kazda spacja ;) wieeeelki dzieki za to srebrne volvo! My favourite:** @dianee2805

    OdpowiedzUsuń
  14. CZYTAM, CZYTAM I CZYTAM i nie przestanę :) świetny rozdział, blog . :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytam, opowiadanie jest zajebiste :)
    @awmywhatever

    OdpowiedzUsuń
  16. " powiedz-kurwa-coś-kurwa-więcej-kurwa-to-kurwa-ci-kurwa-łeb-kurwa-rozpierdole-kurwa-kropka. " szczam hahahahahahahahahahhahahahahahahahahahahahhahahahahahahahahahahahahhahahahahhahaa
    @cutebieberrr

    OdpowiedzUsuń
  17. Przeczytałam dwa rozdziały i to jest okropne. Oni są obleśni a laska głupia. Dialogi są koszmarne

    OdpowiedzUsuń