30 czerwca, 2013

Six

"Now that you're gone"

Rozdział pisany przez: @avemalik
---------------------------------------
Darcy's POV
Zdecydowanie rozpoznałam tego chłopaka. Ten sam, który mnie zastraszył kiedy na mnie wpadł. Oni wszyscy byli mi znani z sytuacji na uczelni kiedy jeden z nich - ten blondyn - przystawiał się do mojej przyjaciółki.  Bałam się; Cholernie się bałam. Co mulat może ze mną zrobić? Jego silne ramiona trzymały mnie mocno na jego ramieniu, żebym nie mogła się wyrwać podczas gdy ja waliłam pięściami w jego plecy; nawet miałam ochotę go ugryźć, ale powstrzymałam się prawdopodobnie otrzymując jego rękę odbitą na moim policzku w odpowiedzi.
Wchodził powoli po schodach wyłożonych ciemnym drewnem takiego samego odcieniu jak poręczę. Ściany salonu, któremu miałam teraz okazję się przyjrzeć, były koloru jasnej pomarańczy, na podłodze leżał puszysty dywan o takim samym odcieniu, wszystkie szafki były zrobione z jasnego (i mogę się założyć że z trwałego) drewna.
-WSZYSCY MACIE SIĘ KURWA NATYCHMIAST USPOKOIĆ! - Wrzasnął mocny głos rozniesiony echem po domu. Chłopak, który trzymał mnie na swoim ramieniu momentalnie zszedł z powrotem w dół schodów i stanął jak wryty - Malik puść ją do kurwy! Nie widzisz jaka ona jest wystraszona?! - sekundę późnej moje nogi dotknęły powierzchni, a ja o mało nie upadłam gdyby nie silne ramiona Malika, bo tak go nazwał ten drugi, które mnie trzymały.
Nie miałam pojęcia, że łzy ciurkiem leciały z moich szarych oczu. Gdy ostatnia rzecz, która mnie podtrzymywała zniknęła, zachwiałam się lekko i upadłam tyłkiem na jednym ze schodków. Usłyszałam cichy chichot, który po chwili jednak zamilkł. Spuściłam wzrok i zaczęłam bawić się swoimi palcami które niespokojnie leżały na moich udach.
-Co Ona tu w ogóle kurwa robi?! - syknął ten sam co przed chwilą wrzeszczał. 
-Louie daj spokój, wiem, że podoba Ci się jej obecność tutaj. Od dawna ją obserwowałeś - zaskoczona podniosłam swój wzrok na chłopaka z burzą kręconych loków na głowie, tego samego, który mnie porwał spod akademika. Rozszerzyłam oczy na jego słowa. Obserwował mnie? Mój przerażony wzrok powędrował na błękitnookiego.
-Nie mów do mnie kurwa Louie -warknął - poza tym nie chodzi o to czy podoba mi się jej obecność tutaj czy nie. Ona jest tak przerażona jakby zobaczyła morderstwo! Czy ty kurwa nie zdajesz sobie sprawy, że ją porwałeś Harry?! - A więc miał na imię Harry. Louie, Malik, Harry... za dużo ich wszystkich na raz.  Zielonooki pociągnął łyk piwa z butelki delektując się smakiem.
-Nie ma dzisiaj więcej żadnego seansu kurwa. Wypierdalać do swoich pokoi i lepiej nie pokazywać mi się na oczy do rana, bo zajebie - wzdrygnęłam się na ostry i poważny ton jego głosu, który dobitnie pokazywał że ten cały "Louie" nie żartuje. W ciągu kilku sekund usłyszałam odgłosy kilku par stóp. Podniosłam głowę do góry i spojrzałam na blondyna, który zauważając, że się na niego gapię - puścił mi oko. Poczułam obrzydzenie na jego widok. 
Wszyscy gdzieś poszli, a ja zostałam sama w salonie, chyba salonie, z Louiem.
-Wstawaj idziemy na górę - powiedział głosem, w którego można było wyczuć jeszcze odrobinę zła. Stanął przede mną i zawahał się na moment, lecz już po chwili ciągnął mnie po schodach na górę. Zaczęłam cicho łkać bojąc się, przecież On mnie może... wiecie.
Wszedł do jednego z pokoi na końcu korytarza, a ja zostałam wciągnięta za nim.
-Słuchaj dzisiaj żaden z nas nie może cię odwieźć, bo jesteśmy pod wpływem alkoholu, a wybacz, ale nie mam zamiaru stracić przez ciebie prawa jazdy. Ponieważ ty też jesteś pod wpływem alkoholu, co czuć od ciebie na kilometr, zostaniesz tutaj na noc - spojrzałam na niego niepewnie i cofnęłam się o krok chcą uciec gdziekolwiek byleby nie być w tym domu pełnym idiotów. Wyczuwając moją reakcję Louie, już sobie upodobałam ten pseudonim dla niego, pociągnął mnie z powrotem w swoją stronę, przez co omalże nie wpadłam na jego tors.
-Widzisz skarbie, ale nie masz dokąd uciec. Śpisz tej nocy ze mną i obiecuje Ci, że nikt cię nie dotknie - zatknął kosmyk moich kruczoczarnych włosów za moje ucho, łapiąc moją brodę w swoją wielką rękę i przejeżdżając kciukiem po linii mojej szczęki. 
Wzdrygnęłam się lekko kiedy poczułam jego ciepły dotyk. Nie ufałam mu. Po sposobie w jaki mówił i w jaki się zachowywał, po prostu mu nie ufałam. Owszem, zawdzięczam mu, że uratował mnie przed Malikiem, ale to nie znaczy, że będę z nim spała w jednym łóżku.
Odsunął swoją rękę z mojej twarzy na co zareagowałam natychmiastowym odsunięciem się krok w tył. Jego błękitne oczy skanowały moją twarz; jego ciemno brązowe włosy sterczały we wszystkie strony, a usta miał zaciśnięte w wąską linię.
-P-przykro mi, ale nie mam z-zamiaru z tobą s-spać - chciałam już dodać "Louie", ale się powstrzymałam przygryzając dolną wargę. Zaśmiał się cicho pod nosem kręcąc głową.
-W takim razie idź na kanapę skarbie. Ale moge Ci zaręczyć, że w nocy przyjdzie do ciebie któryś z chłopaków - lekko sie wzdrygnęłam, ale wycofałam się powoli tyłem za drzwi. Zanim wyszłam Louis podszedł do mnie i złapał za ramiona przygniatając do ściany tak, że nasze klatki piersiowe prawie się ze sobą zderzyły.
-Trzymaj się z daleko od Nicka, Darcy - pierwsza myśl: skąd On do chuja zna moje imię?! Przecież mu się nie przedstawiałam! - nie jest tym kogo udaje.
-Jasne, uważaj bo ci uwierzę. Człowiekowi, który mnie praktycznie porwał - warknęłam; no błagam was! Nick miałby być złym człowiekiem? Przecież On jest zbyt słodki! - poza tym, ufam Nickowi, gdyż jest moim chłopakiem - moje ostatnie słowa wprawiły chłopaka w osłupienie. Tak naprawdę nie wiedziałam, jak nazwać więź łączącą mnie i Nicka, no bo przecież nie do końca się mnie spytał czy będę jego dziewczyną; my tylko sie całowaliśmy i takie tam...
Zeszłam do ciemnego salonu i ułożyłam sie na kanapie.
Próbowałam zasnąć, ale nie mogłam. Szczerze? Znowu się bałam. Boże co ja mówię... nie przestałam się bać odkąd tylko wkroczyłam do tego domu. Tak bardzo chciałabym się znaleźć w moim małym mieszkanku w bloku, w moim łóżku. Ale nie byłam tam bezpieczna; ktoś mnie podglądał i bawił się ze mną wysyłając mi moje nagie zdjęcia. Mogę się założyć, że to jakiś koleś, który wyszedł z więzienia albo gwałciciel-psychopata. 
Usłyszałam bose stopy zbliżające się w moją stronę; koleś miał rację zaręczając mi, że któryś z nich przyjdzie do mnie w nocy. Jednak teraz było mi już wszystko jedno, co się stanie to się stanie; gdyby mnie ktoś zaatakował zaczne się wydzierać, aż obudze cały dom. Chociaż może lepiej nie, większa ilość zboczeńców nie będzie konieczna.
-Hej, śpisz? - ktoś potrząsnął lekko moim ciałem; przyjazny głos rozbrzmiał mi w uszach. Lekko otworzyłam oczy i natychmiast usiadłam kuląc się w kącie kanapy. Chłopak z brązowymi włosami postawionymi na jeża uniósł ręce w geście mówiącym: "spokojnie, nic ci nie chciałem zrobić". 
Odetchnęłam głęboko i trochę rozluźniłam ramiona uśmiechając się do niego słabo.
-Przepraszam, ja..um... b-bałam się - wybełkotałam i spuściłam głowę w dół, zasłaniając swoje czerwone policzki włosami; co z tego, że było ciemno, miałam wrażenie, że z moich policzków aż bije gorąco. Chłopak cicho się zaśmiał.
-Rozumiem - powiedział i usiadł na kanapie utrzymując pewną odległość między nami - jestem Liam. Liam Payne. 
-J-jestem Darcy - powiedziałam jąkając się. Liam wydawał się być jedynym normalnym chłopakiem w tym domu; był miły i nie starał się mnie wystraszyć. 
-Zastanawiam się co robisz na kanapie? Czyżby Louis cię tutaj wysłał? - zapytał marszcząc brwi. Zaśmiałam się ponuro powracając myślami do sytuacji w pokoju.
-Nie. Sama przyszłam, nie chciałam spać z nim w jednym łóżku, wiesz... ja... n-nie czułabym się...um...k-komfortowo - moja jąkanie się irytowało mnie coraz bardziej. Zaczerpnęłam głęboko powietrza starając się uspokoić moje walące jak młotem serce.
-Rozumiem. Chcesz coś do picia? - zapytał wstając i podając mi rękę. Nie było mowy o odmowie. Złapałam jego rękę i lekko się podciągnęłam. Gdy tylko wstałam chłopak puścił moją rękę nakazując mi gestem głowy, żebym za nim ruszyła. Pośpiesznym krokiem weszłam do kuchni, gdzie zapalił światła. 
-Czego chcesz się napić? - zapytał. Alkohol, który ze mnie upływał dawał się we znaki, a moja głowa stawała się coraz cięższa.
-Mogłabym prosić wodę? - zapytałam cicho na co chłopak uśmiechnął się szeroko i odwrócił się w stronę szafek. Nalał mi wody z butelki do szklanki i podał do ręki - dzięki - powiedziałam i duszkiem wypiłam wszystko. Nie zdawałam sobie nawet sprawy z tego jak bardzo zaschło mi w gardle. Liam zaśmiał się cicho biorąc sok pomarańczowy.
-Pewnie jesteś przerażona pobytem tutaj? - zaśmiałam się nerwowo rozglądając po biało-czarnej kuchni.
-E tak, trochę tak - odpowiedziała niechętnie. Nie chciałam go urazić; znaczy wiecie w sensie nie chciałam, żeby myślał, że nie lubie jego domu. Po prostu byłam przerażona domownikami.
-Chłopcy czasami są tacy... nadpobudliwi. Szczególnie Niall i Zayn. Uwielbiają się droczyć z innymi, a szczególnie kiedy chodzi o dziewczyny - wyciągnął paczkę lodów z zamrażalki podając mi jedną łyżkę pytająco. Z wielkim uśmiechem na twarzy ją wziąłem i zaczęłam z nim jeść.
-Wiesz... wszyscy mnie już chyba zdążyli przerazić - zastanowiłam się chwile i wycelowałam w niego łyżką - oprócz ciebie.
-Mam się czuć jakoś wyjątkowo? - zapytał, a ja zaśmiałam się głośno.
-Jak lubisz - mruknęłam wkładając do buzi kolejną porcję truskawkowych lodów. Przypomniało mi się, że coś oglądali na telewizorze jak tylko weszłam do tego domu.
-Liam?
-Tak? - spojrzał na mnie z pełnymi ustami. Próbowałam nie wybuchnąć śmiechem na widok jego buzi całej umazanej lodami. Wydawało mi się to słodkie.
-Co oglądaliście jak weszłam do domu? - zapytałam. Chłopak szybko wytarł swoją twarz, a jego oczy otworzyły się szeroko. Już teraz wiedziałam, że moje pytanie zbiło go z tropu.
-Nie mogę Ci powiedzieć. Może Louis kiedyś Ci powie - kiwnęłam głową. Zjedliśmy całe lody. 
-Możesz zająć moje łóżko, mogę się przespać jedną noc na kanapie - zaproponował, ale szybko pokręciłam głową.
-Nie ma mowy! - odpowiedziałam dobitnie.
-O Jezu Darcy, daj spokój; jedna noc nic mi nie zaszkodzi jak prześpię się na kanapie, a tobie należy się łóżko. Jesteś kobietą, a Louis to po prostu idiota, który czasem nie myśli o takich sprawach - pokiwałam wolno głową. Chłopak nakierował mnie do swojego pokoju. Udałam się tam i zamknęłam je cicho tylko na klamkę. Zdjęłam z siebie tylko bluzę  i rzuciłam na fotel w kącie. Pokój Liama był wypełniony wielkim łóżkiem, wielką szafą i regałami z książkami. Czułam się jak w jakiejś mini bibliotece. Położyłam się wygodnie i czując komfort łóżka naszło mnie sumienie, że się na to zgodziłam. Wiem z własnego doświadczenia jak niewygodne sa kanapy i nie powinnam w ogóle przystawać na jego propozycję. Ale było już za późno.

***

Obudziłam się rano gdy przez czerwone zasłony przedostały się promyki słońca. Jednak wiedziałam, że powodem mojej pobudki nie było to; obudziły mnie krzyki dochodzące z salonu. Jednak były tak stłumione, że nie mogłam nic zrozumieć. Wstałam i przeciągnęłam przez głowę moją bluzę; wyszłam z pokoju Liama i dotarłam do wielkiego pomieszczenia.
-Co się dzieje? - zapytałam, a twarze wszystkich, z wyjątkiem mulata, który był nieobecny,  wokół powędrowały na moją twarz. Momentalnie przeklęłam się w duchu, że w ogóle się odezwałam; twarz Louisa, gdy na mnie spojrzał złagodniała, lecz dalej widziałam ten strach w jego oczach. 
-Nic - odpowiedział twardo. Lekko pokiwałam głową.
-Chodźcie wszyscy na śniadanie - Malik wyszedł z kuchni i spojrzał w moją stronę - ty też Darcy. Nie odpuszczę Ci dopóki nie zjesz moich naleśników - wczoraj wydawał się być takim zimnym sukinsynem.
Jedliśmy w ciszy, a wszyscy mi się przyglądali; no dobra, może oprócz Louiego. On się zachowywał jakoś normalnie. Nienawidzę jak ktoś się na mnie patrzy jak jem, ale w tej sytuacji nie miałam wyjścia. Gdy skończyłam Louis postanowił zabrać mnie do domu. Przytuliłam się do Liama na pożegnanie, a wszyscy wlepiali w nas swoje szeroko otwarte oczy, gdy chłopak bez zawahania odwzajemnił mój mocny uścisk.
Wsiadłam do samochodu chłopaka i w ciszy ruszyliśmy do domu. Zastanawiałam się czy podać mu mój adres, ale wydawało się, że świetnie znał drogę, bo jechał dokładnie tak jak do mojego domu. Gdy podjechaliśmy pod blok, przy którym znajdowało się moje mieszkanie naprawdę się zdziwiłam, że zna mój adres. Spojrzałam na niego pytająco.
-Wiem o wiele więcej o tobie niż Ci się wydaje - wysiadł z samochodu, a ja zaraz za nim. Wymacałam w swojej kieszeni telefon kiedy zabrzęczał. Louis przypatrywał mi się ze zmarszczonymi brwiami; spojrzałam na wyświetlacz, który jasno mówił, że miałam 15 nieodebranych połączeń od Nicka i prawie tyle samo wiadomości.
-Kurwa - mruknęłam cicho.
-Darcy? - spojrzałam w stronę klatki schodowej, przy której stał blondyn. Iskierki gniewu zatańczyły w jego oczach kiedy spojrzał na Louisa - Darcy wejdź do domu - powiedział niskim głosem, a jego oczy przelotnie spojrzały na mnie, ale wcale nie było w nich widać już tego wesołego chłopaka, którym był zawsze. Spojrzałam przelotnie na Louisa ze strachem w oczach, miałam wrażenie, że to co mówił mi poprzedniego wieczora było prawdą, ale starałam się nie przyjmować tego nawet do mojej wiadomości. Wbiegłam na pierwsze piętro po schodach otwierając drzwi kluczem i wbiegając do środka uchyliłam lekko okno. Wszystko było dokładnie słychać.
-Zostaw ją w spokoju Nick - warknął Louis podchodząc do "mojego chłopaka" jak najbliżej mógł - Ona nie ma z nami nic wspólnego.
-Oj Louis myślę, że ma - odpowiedział z wrednym uśmiechem Nick - zależy Ci na niej jakkolwiek oklepanie to brzmi. A mi zależy, aby zniszczyć to co kochasz, więc... - rozłożył ręce w bezradnym geście.
-Chyba jesteś chory myśląc, że pozwolę Ci jej tknąć - pięść Louisa poleciała prosto w stronę szczęki Nicka, która nie zagoiła się jeszcze po wczorajszym. Chłopak upadł z impetem na ziemię, a ja wydałam cichy pisk. Rozbawione oczy Louiego powędrowały w górę na moją twarz. Uśmiechnął się z wyższością. Podszedł do chłopaka i jeszcze coś mu szepnął na ucho. Z ruchu jego warg wyczytałam: "mów to co Ci powiedziałem kiedyś". 
Zamknęłam szybko okno widząc, że Louis wchodzi do klatki. Podbiegłam do drzwi i chciałam zamknąć je na zamek jednak nie zdążyłam, bo chłopak był już w środku. Zerknęłam przez okno, ale Nicka już nie było na chodniku. Została mała plamka krwi.
-Mówiłem Ci skarbie - wysyczał do mojego ucha - twój chłopak nie jest taki jak myślisz. Jest niebezpieczny.
-Na pewno nie jest tak niebezpieczny jak ty - szepnęłam i szłam do tyłu, jednak stół w kuchni zagrodził mi dalsze ruszanie się. Louis położył ręce po obu stronach mojej talii, a ja mogłam poczuć jego ciepły oddech na mojej szyji.
-Z pewnością nie jest tak niebezpieczny jak ja skarbie. I uwierz mi weszłaś do tego świata, w którym nigdy nie powinnaś się znaleźć - mruknął prosto do mojego ucha. Lekko podskoczyłam w szoku; mój oddech przyśpieszył co można było wnioskować po mojej szybko poruszającej się klatce piersiowej.
-C-co masz na myśli? - zapytałam przestraszona. Zobaczyłam jak rozbawienie mignęło na jego twarzy gdy na mnie spojrzał.
-Mam na myśli skarbie, że nie będę mógł teraz spuścić z ciebie oka, bo każdy będzie chciał się do ciebie dobrać - musnął moją szyję ustami i odszedł opadając na moje podwójne łóżko łapiąc pilota od telewizora, którego wcześniej tam zostawiłam. Stałam tam w szoku, gdy Louie oglądał spokojnie telewizję, jak gdyby nigdy nic się nie stało.

Louis's POV
Leżałem na łóżku Darcy gapiąc się w telewizor jednak moje myśli były daleko w mojej głowie. Mimo, że byłem zły na Styles'a, bo praktycznie porwał ją i przyprowadził do nas do domu, gdzie jej pierwsze dziesięć minut było tragedią i musiałem wstąpić do akcji, ale może pomińmy ten fakt. Cieszyłem się z takiego obrotu sprawy, już teraz wiedziałem, że gdy tylko dobrze to rozegram Darcy może być moja.
Spojrzałem na dziewczyne, która stała przy zlewie opierając się o jego boki rękami; włosy zasłaniały jej twarz, więc nie miałem co liczyć na to, że czegoś się z niej dowiem.  Na kilometr biło od niej zmęczenie. Odwróciła się powoli w moją stronę opierając się plecami o blat szafki. Spojrzałem na nią zaniepokojony jej nastrojem.
-Wszystko w porządku? - zapytałem, na co Darcy podniosła swoją twarz i spojrzała mi prosto w oczy; była cała blada, a jej usta odcinały się od koloru jej skóry.
-Tak wszystko w porządku - mruknęła i skierowała się w stronę stołu chcąc usiąść; potknęła się o wystający kawałek dywanu, ale złapała się krzesła i ustała na nogach. Wzięła kilka głębokich wdechów i spojrzała na mnie przelotnie po czym usiadła.
Wstałem i powoli do niej podszedłem.
-Wiesz co, myślę, że powinnaś odpocząć usiadłem koło niej, na co lekko się wzdrygnęła, jakby czuła moją obecność; bała się. Uśmiechnąłem się pod nosem odkrywając czemu siedziała jak na szpilkach starając się nie zwracać na mnie uwagi.
-Boisz się mnie, prawda skarbie? - zapytałem szeptem do jej ucha. Złapałem jedną ręką jej talię i szybkim ruchem przesadziłem ją na swoje kolana tak, że siedziała bokiem do mnie. Jej ciało zesztywniało pod moim dotykiem.
-N-nie - wyszeptała tak cicho, że ledwo ją usłyszałem. Kłamała.
-Skarbie nie zrobię Ci krzywdy - powiedziałem jedną ręką oplatając jej nogi, żeby nie spadła, a drugą głaszcząc po plecach - jestem tutaj po to, żeby nikt nie mógł cię dotknął.
-Nie o to chodzi - wybełkotała i strąciła moją dłoń z pleców. Pozwoliłem jej wstać, chciała coś do mnie powiedzieć kiedy spojrzała na stół. Spojrzałem za jej wzrokiem i zobaczyłem zdjęcia, które jej podesłałem.
-O kurwa - wymamrotałem. Dziewczyna rzuciła się w stronę stołu zgarniając zdjęcia i wrzucając je szybko do kosza. Na stole została tylko koperta. Podpisana koperta.
Spojrzała na nią i na mnie i jeszcze raz na nią. Kiedy jej wzrok znalazł się z powrotem na mojej twarzy, nie wiem jak to możliwe, ale mogę przysiąc, że była jeszcze bledsza.
-O Mój Boże - wyszeptała i zakryła usta dłonią.
-Darcy, słuchaj ja mogę to wyjaśnić - powiedziałem wstając jednak ona szybko się cofnęła cztery kroki do tyłu zdając sobie sprawę co się dzieje.
-Słuchaj, ja nie... - wyciągnąłem rękę w jej stronę, ale się cofnęła - nie mam zamiaru zrobić Ci krzywdy.
-Nie podchodź nawet do mnie - ciągle się cofała, a ja już wiedziałem co miała zamiar zrobić - jesteś pierdolonym zboczeńcem Louis! - rzuciła się biegiem do drzwi, jednak zdążyłem ją uprzedzić nie pozwalając jej nawet ich otworzyć. Szeroko otworzyła oczy gdy złapałem ją za ramiona. Już nie panowałem nad swoimi ruchami.
-Przecież nie mam zamiaru cię kurwa skrzywdzić! Nie widzisz tego?! Mam zamiar cię ochronić przed takimi osobami jak Nick, które powinny gnić już dawno pod ziemią i mogę ci przysiąc, że niedługo jego rodzinka będzie mu kupowała pomnik, bo mu kurwa nie daruje tego co zrobił! - warknąłem; Darcy stała jak sparaliżowana nie wiedząc co się właściwie dzieje. Wbiłem swoje ręce tak mocno w jej ramiona czekając na jakąkolwiek odpowiedź, że w końcu jęknęła, a w jej głębokich oczach pojawiły się łzy.
-O mój Boże, przepraszam - szybko ją puściłem - poczekaj tutaj, przyniosę trochę lodu, to zmniejszy ból - pokiwała głową nie będąc w stanie powiedzieć nic więcej.
Ruszyłem do kuchni i otworzyłem zamrażalkę w poszukiwaniu lodu, jakiegokolwiek rodzaju. Wyciągnął niebieski żel i zawinąłem go w chusteczkę. Wróciłem na korytarz, ale nie zastałem tam ani Darcy ani jej torby z książkami, która mogłem przysiąc, że leżała koło szafki z butami. Rzuciłem żel w ścianę z frustracji i wziąłem głęboki oddech.
Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer Liama.
-Co jest stary? - zapytał; zacząłem mówić szybko i bardzo dobitnie, żeby mógł mnie zrozumieć.
-Darcy spierdoliła, bo dowiedziała się o zdjęciach. Nie dość, że Nick się chce do niej dorwać, to jeszcze myśli, że jestem pierdolonym zboczeńcem.
-Bo jesteś - zaśmiał się ponuro.
-To nie są kurwa czasy na żarty - warknął z całą moją wrogością w głosie ściskając mocniej telefon - więc zabieraj swoją dupe w troki razem z chłopakami i tu przyjeżdżaj. Daje wam kurwa pięć minut i macie tu być, bo inaczej przysięgam, że rozpierdole każde z wam na kawałki - rozłączyłem się zanim zdążył coś powiedzieć.
Darcy uciekła.
Pościg czas zacząć.


--------------------------
Wiecie nie chce być niemiła czy coś ale siedzimy z Ulą nad rozdziałami starając się skleić coś sensownego i mamy nadzieję, że dowiemy sie waszej opinii a tu raptem trzy osoby komentują podczas gdy jest około 1000 wejść na rozdział -,- Jeżeli będziecie sie tak słabo udzielać to wybaczcie, ale rozdziały będą rzadziej... przynajmniej moje (@flawharreh).  

wystarczy mały głupi komentarz typu "czytam" albo coś ;_;

24 czerwca, 2013

Five

 "I gotta live without you"



Rozdział pisany przez @SwagBaby69_



Louis POV


-Hmm... nie przypominam sobie abyśmy zostali przyjaciółmi - wybełkotał,
-Jak to nie, mi się wydaje, że jednak  mamy dużo ze sobą wspólnego- zadrwiłem z tego,
-Tomlinson, ja nie mam czasu na takie żarty możesz powiedzieć o chodzi, ktoś na mnie czeka na górze-po tych słowach czułem jak gotuje się we mnie, miałem chęć przyjebać mu prosto w zęby,ale nie mogłem mu okazać tego że ona mnie bardzo interesuje,
-Co mnie obchodzi kto tam czeka na Ciebie? Mamy coś do obgadania - wybuczałem ale byłem potwornie zły na niego, wkurwiał mnie a najbardziej ten jego wstrętny uśmieszek,
- Ciekawe co, ja o niczym nie wiem, nie kumplujemy się, na piwo nie chodzimy,wiec...?- podniósł ręce w górę i zrobił minę typu "o co chodzi",
-Właśnie doskonale wiesz-wkurwiony przyparłem go do murku stojącego za nim,
- Kto Ci kurwa kazał rozpowiadać kim do chuja są "Ratters"?
- I ty myślisz chuju, że to ja? Haha rozbawiłeś mnie,po co miał bym to zrobić?-spytał z uśmieszkiem na twarzy,
-Sam powiedziałeś, że jesteśmy przyjaciółmi - dodał, nie wytrzymałem i musiałem zajebać mu w brzuch , zgiął się  i kaszlał. Po chwili podniosłem go i złapałem za szyję, czułem że jego klatka piersiowa była bardzo naprężona, chodziła dość szybko, wiedziałem że to nie będzie koniec.
-Ochujałeś z radości- krzyczał  a ja stałem i patrzyłem na niego. Przekręciłem głowę w koło, a z mojego karku wydobył się odgłos strzelających kości. Bardzo lubiłem ten odgłos, ale innym a zwłaszcza chłopakom się nie podobał. Odepchnął mnie i szedł w kierunku akademika, znalazł się na środku ulicy gdy chwyciłem go za ramię i obróciłem w moją stronę. Nic nie jechało, bo lał straszny deszcz. Staliśmy na środku ulicy i chwilę obserwowaliśmy swoje ruchy.Od razu przypomniało mi się wydarzenie z więzienia, nasza walka. Mieliśmy napięte mięśnie,czułem jak moje ciało jest gotowe do ataku. Usłyszałem czyjś głos myślałem że mam przesłyszenia. Jednak to nie były moje paranoje, ktoś się ciągle darł
-Nick? Nick gdzie jesteś?- z akademika wybiegła zgrabna dziewczyna. Po kilku sekundach uświadomiłem sobie,że to była Darcy. Jej piękne ciało onieśmielało mnie przy każdym jej ruchu. Jej głos był bardzo aksamitny, można było usłyszeć strach.
Nick odwrócił się, jego twarz zmieniła się w przestraszoną nie wiedział co ma zrobić. Postanowił się oddalić ode mnie i udać się w jej kierunku. Nie udało mu się gdyż nie pozwoliłem mu odejść i wymierzyłem cios prosto w szczękę.
-Jeszcze to dokończymy Montgomery!- krzyknąłem i oddaliłem się. Za mną słyszałem jak ktoś za mną krzyczy, to nie był on,
- Ty cholerny tchórzu- to była ona, darła się nie miłosiernie.
Co chwilkę słyszałem jak obraża mnie. Przystanąłem na chwilkę i obróciłem się w ich stronę, ona pomagała mu wstać. Wyglądała na przestraszoną, kręciła głową we wszystkie strony. W końcu ujrzała mnie stojącego na końcu drogi
- I na co się gapisz, palancie?- wykrzyczała znowu, nie wytrzymałem i wróciłem się do nich. Montgomery ujął jej rękę i pobiegli do akademika. Nie zdążyłem dojść do nich i powiedzieć jej kilka słów. Miałem właśnie na to ochotę. Obróciłem się i kierowałem swoje kroki do samochodu. Szłem i rozmyślałem jak zmusić go do gadania, był cwany nie tak jak tamten burak.Z myślenia wytrącił mnie dźwięk klaksonu samochodu,spojrzałem za siebie i ujrzałem Harrego machającego ręką bym wsiadł do wozu. Wsiadłem do niego ze zdziwioną miną,
-Harry po co tu przyjechałeś tu?- spytałem go i odpowiedział mi, że nudziło mu się i jechał tędy przypadkiem.
-Ja tu mam samochód, zaraz bym wpadł do domu-dodałem na co on uśmiechnął się i odpowiedział bym się o wóz nie martwił zabierzemy go innym razem.Rozmawialiśmy przez chwilę, opowiadałem mu o spotkaniu z Nickiem. Zdenerwował się, powiedział że chętnie mi pomoże następnym razem.Harry to zawodowiec w takich sprawach,powiedziałem mu, że zadaje się z Darcy tą laską ze studiów.On wybuchł śmiechem nie mógł się uspokoić, ale czuł że bardzo mi na niej zależy.
-Stary ty się zakochałeś!-powiedział a ja zaprzeczałem, jednak znał mnie za dobrze i wiedział kiedy oszukuje.Dojechaliśmy do domu, zaparkował przed garażem i wysiedliśmy z niego .Weszliśmy do niego i słyszeliśmy śmiechy w salonie,poszliśmy tam i ujrzeliśmy chłopaków oglądających seans. Na stole stały butelki z piwem i miska z popcornem.Mieli bardzo udaną zabawę, oglądali jakąś czarnoskórą dziewczynę,akurat tańczyła przy jakieś tandetnej piosence.Ruszała się jakby paliło się pod jej stopami. Chłopaki nie mogli wyrobić, ze śmiechu Harry dosiadł się i patrzył w wielki monitor. Ja nie mogłem na to patrzyć, rzygać mi się chciało postanowiłem pójść do siebie przebrać się. Wchodziłem po schodach i słyszałem jak krople z włosów spadają na drewniane schody. Otworzyłem drzwi do mojego pokoju zdjąłem wszystko i powiesiłem w łazience by wyschło. Przebrałem się w czarny  gładki T-shirt i czarne szorty. Włosy przetarłem ręcznikiem i postawiłem je do góry. Gdy wykonałem to położyłem się na łóżku,próbowałem usnąć lecz ktoś przerwał mi i zapukał do drzwi,
-Wejść-powiedziałem ze złością w głosie,
-Lou,może przyłączysz się do nas?- to był Liam nie spodziewałem się go tutaj,
-Jakoś nie mam ochoty,chce mi się spać.-odpowiedziałem mu,jego twarz zmieniła wyraz na smutny,
-Lou chodź nie masz o co się martwić dorwiemy go, wstawaj zabawimy się na dole Niall kupił tyle browarów, że na całą noc starczy. - powiedział i ciągnął mnie aż do salonu. Usiedliśmy na wielkiej kanapie, a Zayn podał mi browara. Otworzyłem go i wziąłem pierwszy łyk,potem kolejny i kolejny. Czułem jak rozluźniam się, patrzyłem na osoby, które niczemu nie świadome robią takie rzeczy przed komputerem.
Jedni dłubali w nosie,inni bekali i jedli jak świnie, jeszcze inni robili dziwne miny przed monitorem. Śmiałem się jak małe dziecko.
-Ej a gdzie Harry?- spytałem nie zwróciłem uwagi jak poszedł,
-Chyba poszedł po coś do żarcia-odpowiedział Zayn i oglądaliśmy dalej tych świrusów.



Darcy POV
Siedziałam w akademiku i czekałam na Nicka,mijały minuty a jego ciągle nie było. Wszyscy się zastanawialiśmy gdzie on poszedł.Po krótkim zastanowieniu, postanowiłam go poszukać i wybiegłam przed budynek.Lało tak strasznie, ściana deszczu nic nie dało się zauważyć.Rozglądałam się i szukałam wzrokiem Nicka,bałam się że coś się wydarzyło.Zaczęłam wołać jego imię
-Nick,Nick gdzie jesteś?,
 Po kilku minutach zauważyłam go stojącego z jakimś typem, nie miałam pojęcia kto to był. Na moje wołanie odwrócił się i postanowił oddalić się od kolegi. Jednak ten nie zamierzał go tak zostawić, i wymierzył coś prosto w szczękę.Przestraszyłam się i zaczęłam biec w jego kierunku, natomiast napastnik krzyczał coś na styl "dokończymy to jeszcze". Nie byłam w stanie usłyszeć dokładnie jego słów, gdyż stali dalej ode mnie. Facet który zrobił krzywdę Nickowi oddalał się w stronę swojego samochodu, zaczęłam krzyczeć do niego. On nie reagował na nic, ja czułam się odważnie i pewnie, nie mogłam pozwolić by byle kto bił mojego przyjaciela.Blondyn mnie uspokajał, bym dała sobie spokój.Pomogłam chłopakowi wstać z mokrej ziemi rozglądałam się w koło i  ujrzałam jego stojącego i obserwującego każdy mój ruch. Po moich ostatnich krzykach, wkurzył się i ruszył w moją stronę.Mój przyjaciel  złapał mnie za rękę i pobiegliśmy do akademika. Nie widziałam później już go.
-Nick,kto to był?-spytałam go z niepokojem w głosie,
-Nikt taki Darcy. - odpowiedział ze spokojem,
-Jesteś pobity,twoja szczęka krwawi a ty mówisz mi, że nikt!-krzyknęłam i pokazałam palcem jego ranę,
-Uspokój się, skoro mówię, że nikt to nikt- powiedział ze złości,
-Chodź przemyję to tobie- wybuczałam i udaliśmy się do pokoju Lily, gdzie wszyscy dobrze się bawili.
Wchodząc do pokoju wszyscy patrzyli na nas ze zdziwieniem, ale nie powiedzieli nic,
-Lil słońce masz wodę utlenioną i gaziki?- spytałam z nadzieją w oczach,
-Tak, poczekaj przyniosę z apteczki- odpowiedziała i poszła po to.Po kilku chwilach dała mi rzeczy o które je poprosiłam. Kiwnęłam jej głową w ramach podziękowań i udaliśmy do łazienki. Po wejściu do łazienki kazałam mu usiąść na wannie, ale on postanowił zrobić to inaczej i mnie posadził na wannie a on kucnął przede mną.Jego piękne brązowe oczy przyglądały się mi dokładnie. Byliśmy na tym samym poziomie. Nalałam na gazik,troszkę wody utlenionej i  po mału przykładałam mu do rany.Syknął z bólu i chwycił moją rękę. Przeprosiłam go i zrobiłam to jeszcze raz.Uśmiechnął się do mnie i pokiwał głową w stylu bym go nie przepraszała,
-Nie ruszaj się, bo będziesz dłużej tu siedział-powiedziałam i uśmiechnęłam się,
-Z Tobą mogę siedzieć tu cały czas- po tych słowach cmoknął mnie w policzek. Zaczerwieniłam się i zrobiłam to jeszcze raz, krew jeszcze leciała z rany. Znowu wydał z siebie ten dźwięk,tak niespodziewanie że przestraszyłam się i podskoczyłam. Na co on zaczął się śmiać ze mnie.
-Skończone-powiedziałam przyklejając plaster do rany,
- Dziękuje słońce- posłał mi niesamowity uśmiech i pocałował mnie w usta. Czułam się cudownie, założyłam ręce na jego karku a on podniósł mnie i oplątałam swoje nogi wokół jego bioder. Jego język prosił bym udostępniła mu wejście, pozwoliłam mu i po chwili nasze języki toczyły zawziętą walkę,czułam jak uśmiecha się do mnie. Nie dawałam mu wygrać, a jemu bardzo się to podobało.Do łazienki nagle, ktoś zaczął walić,
-Darcy jesteś tam?- to była Lily,
- Tak już idziemy- oznajmiam i poprosiłam by zsadził mnie z siebie. Powędrowaliśmy to drzwi. Lil stała zdziwiona, wyglądała jak by długo czekała na nas za drzwiami.
- Dłużej się nie dało, chodź imprezka czeka-złapała mnie za rękę i zaprowadziła do pokoju.Odwracałam się i patrzyłam czy idzie za mną blondyn. W pokoju leciała muzyka, alkohol stał wszędzie.Chris podał mi piwo i wzięłam łyk,potem kolejny i kolejny.Nick rozluźnił się szybciej ode mnie i pił zawzięcie z Chrisem jak by rywalizowali o coś. Ja po kilku piwach czułam się nie dobrze,chciałam iść do domu. Była godzina 22:30 tak ten czas szybko zleciał.Wszyscy już byli pijani,podeszłam do blondyna i szturchałam go. On jednak nie reagował,spał jak zabity.Najebał się strasznie, w sumie to wszyscy spali, prócz mnie. Postanowiłam iść do domu, chwiejnym krokiem kierowałam się do wyjścia. Chłodne powietrze od razu uderzyło mnie w twarz. Na szczęście nie padało, przed budynkiem stał jakiś chłopak oparty o wóz. Był to bardzo drogi wóz,wyglądał na Bentleya. Miał burzę loków na głowie, kojarzyłam go lecz nie mogłam sobie przypomnieć. Byłam zbyt pijana na takie gierki tego wieczoru.
-Hej mała podwieźć Cię może gdzieś? - zadał mi pytanie.
Olałam go i udałam się w kierunku swojego mieszkania.On miał inne plany, złapał mnie w tali , podniósł mnie i wsadził do wozu. Zaczęłam go bić w plecy,kopać ale on tylko się śmiał. Chciałam krzyczeć , on uprzedził mnie i  powiedział bym nie nawet nie próbowała. Skąd on to wiedział? Hmm... nie ważne, wiózł mnie przez pół miasta. Co chwilkę zadawałam mu pytania, gdzie mnie wiezie, lecz on jakby głuchy był milczał i patrzył na drogę. Patrzyłam przez szybę i podziwiałam Londyn nocą, wyglądał cudownie. Zerkał na mnie co jakiś czas i uśmiechał się. Dojechaliśmy do jakiegoś domu,był ogromny. Kazał mi wysiadać, próbowałam zrobić to zgrabnie,lecz nie wychodziło mi to dość dobrze. Złapał mnie za rękę i prowadził do wielkiego domu. Otworzył drzwi i wepchnął mnie do środka, upadłam do drewnianą posadzkę. Huk rozleciał się po całym domu.Próbowałam wstać, z niej ale była śliska i nie dawałam rady. Chłopak z kręconymi włosami pomógł mi, uniosłam głowę i ujrzałam głowę obserwującą mnie dość uważnie.
-Niall kurwa gdzie Lou? - zadał pytanie blondynowi gapiącego się na mnie,
-W kuchni, a ty co przyprowadziłeś kolejną laskę na nockę?-zaczął się śmiać.Jak to kolejną laskę na noc? Zaczęłam się bać i próbowałam znaleźć drogę ucieczki,trzymał mnie zbyt mocno. Zaprowadził mnie do wielkiego salonu, gdzie siedziało trzech chłopaków.Jeden z nich uważnie mi się przyglądał i powiedział:
- Na chuj tu ją przyprowadziłeś?.
- Kurwa, ona nie jest dla Ciebie Malik!!- krzyknął. Malik, Malik kurde nic mi nie mówi to nazwisko. Coraz bardziej zaczęłam się bać i nerwowo rozglądać i w telewizji ujrzałam moją koleżankę Cristal
-C..Coo ona robi u Was w tv? - spytałam ze strachem w głosie i wskazałam na telewizor, a na moje pytanie loczek wyłączył telewizor.Nie było za mną nikogo i postanowiłam uwolnić się. Biegłam w stronę drzwi frontowych. Szarpałam za klamkę ale były zamknięte.-Kurwa- wybuczałam i pobiegłam do kuchni, gdzie czwarty robił coś do jedzenia. Zobaczył mnie i upuścił nóż, stał jak zamurowany.Słyszałam za sobą krzyki lokowatego Otworzyłam drugie drzwi i wybiegłam na dwór,
-Boże, którędy do domu- nerwowo patrzyłam w koło, zdałam się na szczęście i biegłam przed siebie. Nie słyszałam żadnych kroków za mną,może odpuścił? Przede mną ukazała się postać blondyna
-Gdzie się mała wybierasz? Zabawa się dopiero zaczyna. - wykrzyczał . Zabawa ? Jaka zabawa? Boże gdzie ja jestem i co tu robię? Zaczęłam płakać dość głośno, bałam się ich wszystkich. Nie miałam jak go ominąć, cofałam się gdy on się zbliżał. Zrobiłam ostatni krok i uderzyłam w coś. Tak uderzyłam w kolejnego patafiana, mulat podniósł mnie i przerzucił przez ramię, waliłam w niego z całej siły. Szlochałam i krzyczałam, a on kierował się z powrotem do domu. No to kurwa po mnie! Zaczęłam krzyczeć by mnie nie zabijał ,on tylko zaśmiał się i oznajmił że nie to nie zależy od niego.
Jak to kurwa nie od niego? To od kogo? Ale się wjebałam, dlaczego nie zostałam w domu z resztą? Wszystko staje się takie dziwne i nie zrozumiałe.Moje myśli były coraz gorsze,oby mnie nie zabili tylko tego chcę.


--------------------------------------------------------------------------------------------------
Ukazał się 5 w końcu. Dziękujemy Wam bardzo za ponad 3000 wejść nawet nie wiecie ile to dla Nas znaczy. Jesteście kochani <33 Tak bardzo Was Kocham. Nie spodziewałyśmy się takiego zainteresowania, mamy nadzieje że bedzie was coraz wiecej :) Jeśli macie pytania to piszcie na twitterze do Nas Ja: @Swagbaby69_ i Dominika @haroldhipstaa
Jeszcze raz dziękujemy <333

17 czerwca, 2013

Four

"And now I'm here without you"
Rozdział pisany przez: @avemalik
Darcy POV
Powiedzmy sobie szczerze - ludzie, którzy chodzą po ulicach Londynu są: po pierwsze - nieobliczalni z tym co mogę Ci zrobić jak na nich przypadkiem wpadniesz, znaczy oni na ciebie, ale przecież wina zawsze leży po twojej stronie. I po drugie - są po prostu dupkami.
Tak, dobrze myślicie - chodzi mi o mulata, który wpadł na mnie dzisiaj.
-Kurwa jak łazisz! - wykrzyczał i na mnie spojrzał jakby zobaczył kogoś znajomego. Uniosłam brwi.
-To ty uważaj nie patrzysz na innych tylko na siebie, Dupek - od razu pożałowałam swoich słów. Chłopak przywarł mnie mocno do ściany, a mój oddech uwiązł w gardle.
- Uważaj do kogo tak mówisz, słoneczko Twoja piękna buźka może się zmienić - zamarłam przestraszona, a moje serce waliło tak jakbym zobaczyła ducha.
-Przepraszam - ledwo wydusiłam z kulą w gardle.
-No i tak ma być, przeprosiny przyjęte, uważaj na siebie - obserwowałam jak szybko oddala się w stronę Tamizy. Złapałam swoją torbę z ziemi i ruszyłam do akademika, w którym mieszkała Lily z dziewczynami.
Ciemne chmury z błyskawicami przyprawiały mnie o dreszcze, tym bardziej, że właśnie teraz szłam sobie, niby spokojnie, chodnikiem do przyjaciół. Wszyscy ludzie pochowali się widząc wielkie krople deszczu spadające na ziemię i słysząc głośne grzmoty.
Na szczęście dla mnie, byłam już bardzo blisko.
*   *   *
-Jest Lily w domu? - zapytałam pokazując w strone środka domu. Blondwłosa uśmiechnęła się szyderczo.
-Może jest, może jej nie ma - zapach alkoholu dało się po prostu wyczuć z jej ust gdy wypowiadała słowa. Zmarszczyłam lekko nos.
-Wiesz co? Nie mam czasu na zabawy Caroline - warknęłam - więc albo jest albo jej nie ma suko.
-Mogłabyś okazać trochę szacunku dla mnie, jesteś w moim domu - splunęła. Przewrócilam oczami.
-Co się dzieje? - odezwał się męski głos za nami. Caroline od razu przybrała inną postawę widząc Nicka za nami. Uniosłam jedną brew. Boże co za bahor.
-Hej Nick - pisnęła jak prawdziwy plastik - co tam słonko?
-Jest ok - przeciągnął "e" i spojrzał na mnie pytająco - słyszałem jakieś niemiłe słowa, więc przyszedłem.
-Ah ok - powiedziała teatralnie, a jej postawa znów zmieniła się na wrogą gdy na mnie spojrzała - ta mała dziwka mnie wyzywa.
-Oh, a chciałaś rozmawiać o szacunku - warknęłam.
-O Jezu, zamknij się już - mruknęła otwierając drzwi i wołając w głąb mieszkania Lily. Po chwili do drzwi podeszła moja przyjaciółka.
-Hej Darcy - cmoknęła mnie w policzek i zrobiła to samo z Nickiem - miałaś przyjść sama.
-Przyszłam sama tylko Nick usłyszał niemiłe słowa - odpowiedziałam odwracając się w stronę blondyna i uśmiechając szeroko. Jego niebieskie oczy czasami mnie przerażały. Wyglądał jakby nad czymś myśląc.
Uśmiechnął się zawadiacko.
-Wiesz Lily nie wiem czy twoja współlokatorka by chciała teraz obecności Darcy, chyba jej nie lubi - zachichotałam cicho.
-Nie lubi to niedopowiedziane - Lily wywróciła oczami i złapała kurtkę i buty.
-Caroline wychodzę, nie wypadnij z okna! - krzyknęła w głąb mieszkania i czekała na odpowiedź. Usłyszałyśmy stukanie obcasów o podłogę, a dźwięki zdawały się być coraz bliżej,  aż w końcu ujrzeliśmy postać blondi z okularami przeciwsłonecznymi na głowie i butelkę Jack'a Daniels'a w ręce.
-Nie wypadnij z okna jak się upijesz - powiedziałą Lily. Uśmiechnęłam się wiedząc czemu to powiedziała: tak jak ja i Nick uważała że blond tapeta jest głupia jak but. Ale niestety była nawet w miare mądra.
-Przecież mieszkamy na parterze, przy samej ziemi - mruknęła zdziwiona.
-U ciebie wszystko możliwe - mruknęłam, a Lily zamknęła drzwi zanim tamta coś powiedziała. Nick zacisnął pięść przy ustach starając się nie wybuchnąć śmiechem.
-Gdzie idziemy? - zapytałam - na dworzu jest straszna ulewa.
-Cholera nie pomyślałam... - odezwała się Lily z miną "zastanawiam-się-co-my-kurwa-teraz-zrobimy".
-Może wpaść do akademika chłopaków, znaczy możemy. Wybieram się do Chris'a, nikogo innego nie będzie tylko my. No chyba, że Chris będzie z Emmą to
-Zamknij się - walnęłam go w ramię - nie musimy wdawać się w szczegóły - pokręcił głową i wybuchł śmiechem razem z Lily.
Nienawidzę ich. Byli moimi przyjaciółmi od kilku lat, wiedzieli o mnie wszystko - tak jestem dziewicą  i tak, nawet Nick to wiedział, a mi się aż głupio robiło na tą myśl. Róż oblał moje policzki. W sumie nie miałam nic do ukrycia, żenowała mnie tylko myśl, że chłopak, który mi się podoba wie, że nie uprawiałam jeszcze seksu.
-Aw Darcy rumienisz się - zaświergotał Nick. Popatrzyłam na niego mrugając kilkakrotnie - to dlatego, że wszyscy wiemy, że jesteś dziewicą?
-Nienawidzę cię - syknęłam. Odwróciłam głowę w drugą stronę zakrywając się włosami, żeby nie mogli widzieć mojego zażenowania.
-Eh, nie obrażaj się piękna - złapał mnie w pasie kładąc swoją głowę na moim ramieniu. Jak można się obrażać na takiego dupka? No właśnie - nie da się.
-Wybaczam Ci ostatni raz - uniosłam dumnie głowę odpychając od siebie chłopaka. Dziewczęcy chichot przerwał tą udawaną scenę.
-Co się śmiejesz? - zapytał Nick Lily, która była aż czerwona, żeby nie wybuchnąć śmiechem, ale niestety nie udało jej się to i już po chwili Nick w odpowiedzi dostał salwe śmiechu prosto w twarz. Aż ja się nie mogłam powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem.
-Nigdy nie zrozumiem kobiet - mruknął - lepiej już chodźmy.
Ruszyłyśmy za chłopkiem jeszcze lekko się podśmiewując.
*   *   *
Chris Duncan był czarnoskórym chłopakiem, który był aż czasami za bardzo śmieszny. Do tego był świetnym aktorem - mógł udawać kogoś innego w sekundzie. Nieznajomym nie radziłabym się do niego zbliżać, gdyż nie wiadomo czy jest przyjacielem czy tylko udaje. No, ale my - jego paczka znajomych albo nawet przyjaciół - możemy śmiało twierdzić, ze znamy Chris'a. Widzieliśmy go w chwilach wielkiego załamania, więc wydaje mi się, że to już coś, prawda?

-Nie ma Emmy? - zapytała Lily gdy weszliśmy do środka jego pokoiku w akademiku. Kremowe ściany, łóżko piętrowe, biurko i szafa.
Ubrania (czytaj bielizna i buty) rozwalone były po cały pokoju. Gdzie nie spojrzysz to bokserki albo adidasy, ale że często tu przebywaliśmy przyzwyczailiśmy się do tego bałaganu.
-Emma polazła na zakupy, ale złapał ją deszcz i burza więc może wróci wieczorem jak przestanie padać, bo jak nie to będzie nocować w sklepie - powiedział kiwając głową i zapinając rozporek od spodni. Uniosłam pytająco brwi. Chris wzruszył ramionami.
-No co? Dopiero wstałem - Nick pokręcił głową przybijając Chrisowi żółwika na przywitanie.
-Wiesz Darcy dzisiaj
-Powiedziałam żebyś się zamknął albo stąd wyjde - warknęłam kierując swój wzrok ciskający pioruny na Nick'a.
-Znów się zarumieniła, bo do jej umysłu wtargnęły myśli, że jest dziewicą - uniosłam wysoko brwi, a moje usta uformowały się w kształt "o". Nie patrząc na moje odruchy spoliczkowałam Nick'a i wyszłam z akademika.
Dupek.
Założyłam kaptur od swojej szarej bluzy i ruszyłam w stronę domu. Padała mała mżawka.
-Darcy zaczekaj! - głos Nick'a wydawał się być bardzo daleko. Zamiast zwolnić przyśpieszyłam kroku.
-Darcy błagam! - złapał mnie za rękę odwracając w swoją stronę - co ja takiego zrobiłem?
-Co? Człowieku nie zdajesz sobie chyba nawet sprawy jakie poniżające to było kurwa! Jesteś pojebany! Nie widziałam drugiego takiego pojebanego człowieka! - warknęłam wyrywając swoją rękę z jego.
-Przepraszam - mruknął.
-Że co? - zmarszczyłam brwi wciąż patrząc się na niego.
-Przepraszam, nie chciałem - mruknął. Jego ciepła dłoń powędrowała do mojego policzka. Oparł swoję czoło o moje. Zaczełam szybciej oddychać, a serce prawie wypadło z mojej piersi.
Jego miękkie usta lekko naparły na moje. Przez chwilę zastanawiałam się co powinnam zrobić - odejść i go zostawić czy oddać pocałunek? Po chwili nasze języki toczyły już walkę. Nick stał się zachłanny, a ja tego właśnie nie chciałam. Dzięki Bogu, zaczęło dosłownie lać, a grzmoty zaczęły być coraz głosniejsze. Błyskawice latały po niebie jak szalone.
Odsunęłam się od chłopaka. Pokiwał głową że rozumie, złapał moja dłoń w swoją i ruszyliśmy z powrotem w stronę akademika.
Zakapturzona postać stała po drugiej stronie ulicy. Nick skierował swój wzrok tam gdzie powędrował mój.
-Idź do akademika, ja zaraz wrócę - powiedział i cmoknął mnie lekko w usta ruszając na drugą stronę nawet się nie oglądając.
Skoro to jego sprawy osobiste to nie mam zamiaru mu przeszkadzać.
Louis POV

Wpisałem w wyszukiwarkę "Nick Montgomery". Pierwsze co wyskoczyła to strona facebooka tego chuja. Włączyłem ją i włamałem się mu na konto. Musiałem spisać adres komputera, którego używał. Ale niestety chuj mnie wykiwał. Był to adres szarej kawiarenki przed którą właśnie miałem ten zaszczyt stać.
-Louie daj spokój - Harry położył mi dłoń na ramieniu - nie musisz tego załatwiać. Czy to nie dobrze, że ktoś nam robi reklame?
-Kurwa Styles cioto! - warknęłm zirytowany - czy ty w ogóle masz mózg? Oczywiście, że to źle! Dziewczyny będą to zgłaszać na policje, a ja nie mam zamiaru spędzić kolejnych kilku lat w więzieniu. I nie mów na mnie Louie, tylko jedna osoba tak mówiła, a teraz się nią brzydzę - strzepałem jego dłoń ze swojego ramienia i ruszyłem w stronę domu.
-Słuchaj jeśli tak bardzo Ci zależy żeby go dorwać to może zrobimy to w inny sposób? - zapytał Zayn. Spojrzałem na niego pytająco - Wiesz Louis są takie osoby jak "przyjaciele". Po sznurku dojdziesz do końca.
-Malik, ja wcale nie musze go szukać. Mam go pod nosem - warknąłem zirytowany.
Mogę załatwić to sam. Mogę załatwić to tak, że nikt nic nie będzie widział ani słyszał. Po raz kolejny uratuje swoją dupę. I wszystkich w Ratters.
Zrzuciłem buty gdzieś w drodze do pokoju. Zamknąłem się i zacząłem przeglądać po raz kolejny informacje i Nicku. Nick Montgomery.
Widziałem tego chuja u nas na uczelni, jestem pewny, że Horan ma dzięki niemu złamany nos. Poza tym jestem pewny, że widziałem go kilka razy z Darcy.
Właśnie, Darcy.
Dawno o niej nie myślałem... boże co ja pierdole, przecież ja ciągle o niej myśle. Czy to normalne? Wiecie, ja jej nie znam, nie zamieniliśmy nawet słowa, a czuję się jakby coś mnie do niej ciągnęło. Staram się przebywać ciągle tam gdzie ona, jednak nie często mi się to udaje - bycie Ratterem nie jest łatwe i odprężające, a wręcz przeciwnie - jest zajebiście trudne i stresujące.
Przejechałem palcem wskazującym po dolnej wardze w zastanowieniu.
Chris Duncan. Przyjaciel Nicka, mieszka w akademiku - nie pozostaje mi nic innego jak odwiedzić to miejsce. Złapałem swoją czarną bluzę i włożyłem ją przez głowę. Otworzyłem drzwi od pokoju i zacząłem szukać butów.
-Co robisz? - zapytał Liam opierając się o futrynę kuchni z rękami na piersi.
-Idę załatwić sprawę.
-Louis, serio nie możesz tego zrobić sam. Zobacz jak Zayn skończył chcą się dowiedzieć chociaż trochę - mruknął, a ja wywróciłem oczami.
-Ja to nie Zayn, a poza tym jak On się czuje? - zapytałem mając nadzieję na zmianę tematu jednak Payne to wyczuł i pokręcił tylko głową.
-Dobrze, na szczęście nic mu nie zrobili. A ty na siebie uważaj, to w końcu Nick - powiedział, a ja wydałem z siebie westchnięcie pełne irytacji.
-To tylko Nick - warknąłem - wybacz, ale muszę ratować wasze dupy jak szafa trzydrzwiowa, więc nie przeszkadzaj - zanim cokolwiek powiedział wyszedłem z domu zatrzaskując za sobą drzwi.
Wsiadłem do swojego samochodu, bo szczerze mam dość już tych spacerów, zawsze zacznie padać. Odpaliłem moje czarne porshe 911 i ruszyłem w stronę akademika.
Podczas drogi w mojej głowie siedziały dwie myśli: Darcy i Nick.
Darcy - szczupła brunetka, o pięknych szarych oczach i lekko opalonej cerze. Wielkie usta, pulchne.
Nick - chuj chcący zniszczyć wszystko na co pracowaliśmy przez ostatni czas. A to wcale nie było nic. Przez kilka miesięcy osiągnęliśmy naprawdę dużo.
Zatrzymałem się na parkingu za sklepami w uliczce; wysiadłem zakładając na głowę kaptur. Stanąłem na rogu kawiarenki i zacząłem przyglądać się akademikowi zastanawiając się czy może powinienem iść do tego całego Chris'a i po prostu wyciągnąć z niego te informacje, tak jak to robie najlepiej? No bo wiecie... zastraszanie ludzi jest nawet fajne, ale po jakimś czasie sie nudzi i już nie przynosi takich uczuć jak za pierwszym razem.
Ulice świeciły pustkami, od czasu do czasu przejeżdżał jakiś samochód albo przechodzili ludzie jak zwykle śpiszący się gdzieś. Usłyszałem mocne kroki stukające o chodnik i spojrzałem przed siebie.
Zauważyłem mojego anioła.
Darcy szła cała czerwona i zdenerwowana. Za chwilę z akademika wybiegł Nick. Przez chwilę rozmawiali, ale kiedy położył łape na mojej dziewczynie, nie wytrzymałem krew zaczęła się ze mnie gotować. Wyszedłem zza rogu upewniając się, że mnie zobaczy.
Darcy przez chwilę lustrowała mnie wzrokiem gdy szli za rękę z powrotem w stronę akademika. Na mojej twarzy pojawił się triumfalny uśmiech gdy Montgomery również na mnie spojrzał, tym razem z przerażeniem. Powiedział coś do Darcy, a dziewczyna wycofała się do budynku. Blondyn ruszył w moją stronę.
-Nick, przyjacielu... - mruknąłem z szyderczym uśmiechem.

------------------------------------------------------------
UWAGA! UWAGA!
MAMY #DICK (WIEM JAK TO BRZMI ALE DARCY+NICK=DICK LOL ;D) MOMENT <3. CZEKAMY TYLKO NA #LARCY (LOUIS I DARCY) MOMENT (ALE TO JESZCZE TROCHE XD)
D-Z-I-Ę-K-U-J-E-M-Y ZA PONAD 2,000 WYŚWIETLEŃ :OOOOOOO. TO SERIO JEST COŚ NIESAMOWITEGO, JA I ULA SIĘ NIE SPODZIEWAŁYŚMY :O

Przepraszam, że przynudziłam tym rozdziałem, ale szczerze? W ogóle nie miałam pomysłu co napisać... wyszło beznadziejnie, ale myślę, że Ula w następnym was czymś zaskoczy i wciągnie hahaha lol ;d Także ten tego, do następnego :D

PS. korzystając z okazji chciałam was zaprosić na tłumaczenie za które się wzięłam, znajdziecie je tutaj -> http://tlumaczenie-howewebegan.blogspot.com/  i tak jest to równieć ff o 1D tylko o Liamie ;)

PS 2. postanowiłam tłumaczyć naszego ff na angielski (na razie idzie to jako tako bo to strasznie męczące) ale jakby ktoś chciał to zapraszam -> http://www.wattpad.com/story/6249343-ratters-they-more-dangerous-than-you-expected

@haroldhipstaa